tag:blogger.com,1999:blog-54494017978138765552024-03-08T09:55:52.791+01:00Podróż życia w szamańskim świecieLionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.comBlogger20125tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-65164611945467797622013-09-11T16:06:00.000+02:002013-09-11T16:06:16.433+02:003.0 Dzień z życia Roze<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Światło
wpadające przez okno było bezlitosna dla jasnowłosej dziewczyny, której oczy
jeszcze nie przyzwyczaiły się do światła. Podniosła się i przeciągnęła, kiedy
rozległo się pukanie do drzwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Panienko,
zaraz podadzą śniadanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Roze z niezbyt
przytomną miną spojrzała w stronę wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Szykuję się,
Marriet. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Jak chyba
większość, tak samo ta dziewczyna miała problemy z porannym wstawaniem.
Odsunęła baldachim i uważając, żeby nie nadepnąć na koronkowy dół swojej
koszuli nocnej, podeszła do toaletki i zabrała się do czesania włosów.
Uwielbiała tą czynność, zwłaszcza, kiedy nie musiała iść do szkoły i mogła na
to poświecić większą ilość czasu, jednak teraz musiała jej wystarczyć chwila,
bowiem rozległo się ponownie stukanie i do pokoju weszła kobieta w stroju
pokojówki. Przed sobą miała wózek, na którym stały zakryte tace i dzbanek z
herbatą. Pokojówka ukłoniła się i wyszła z pokoju. Szamanka skończyła czesać
włosy i podeszła do wózka. Kiedy uniosła pokrywki, zobaczyła talerz krewetek w
panierce, zupę miso, smażonego węgorza, śliwki ume-boshi i słodkie suszone
ikanago.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ningyo przysunęła sobie stołek
i zabrała się za jedzenie. Kolejne śniadanie od dziesięciu lat, które jadła
samotnie. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Roze szła
przez szkolny korytarz. Ubrana była w mundurek jej własnego projektu – czarna
spódnica, czarne buty, szare podkolanówki, białą koszula a na nią niebieska
marynarka. Na jednym ramieniu miała zawieszoną torbę, w drugiej ręce trzymała
swoją laskę z orzecha białego, z główką w kształcie głowy łabędzia. Nad jej
głową swobodnie krążyła Suisei – jej duch stróż w postaci fioletowej kulki
światła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Roze? –
usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła Yoh, który spoglądał na nią swoim
zwyczajnym, trochę zaspanym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Dziś
świętujemy urodziny Rena. Przyjdziesz do nas? Zresztą… - tutaj mina chłopaka
stała się bardziej poważna – Hao wspominał, że chciałby z tobą o czymś
porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- O czym? –
jedyną reakcją na tak dziwną informacje były uniesione brwi dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Tego nie
wiem. Ale wydaje mi się – tu szaman rozejrzał się po korytarzu – iż chodzi o
Luani. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Rozległo się
głośne prychnięcie. Yoh spojrzał zdziwiony na Roze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Coś nie tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Skaczecie
dookoła tej dziewczyny jak szaleni. Nie wiem, co w niej jest,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ale nie traktujcie jej jak nieopierzonego
pisklaka – może wtedy rozwinie skrzydła. Ale tak … przyjdę do was. O której?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Koło piątej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Możesz być
pewny, że się zjawię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Dziś na
lekcji wychowania fizycznego będziemy gościć jeden z najlepszych klubów kendo.
Oto oni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Do sali weszło
pięć dziewczyn wraz z opiekunką. Każda była ubrana w tradycyjny strój kendo a w
ręku trzymała drewniany miecz. Wszystkie ukłoniły się i zaczęły prezentację.
Kiedy zaczęli pokazowe walki, Roze nie mogła się nie skrzywić. Jak dla niej to
było fatalne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Widzisz, jak
ona trzyma miecz? Zaraz zrobi sobie krzywdę – mruknęła do dziewczyny stojącej
koło niej. Po kilku takich komentarzach jedna z występujących, z
przefarbowanymi na fioletowo włosami zdjęła ochraniacz i spojrzała wściekła na
Roze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Takaś mądra?
To sama pokaż, jak się to robi! – stwierdziła, rzucając ochraniaczem w jej
stronę. Szamanka z pewnością podniosła ochraniacz i rozejrzała się za
dodatkowym strojem. Jedna z dziewczyn chciała pomóc jej się ubrać, jednak Roze
odtrąciła jej rękę. Przywdziała tradycyjny strój i wzięła jej miecz, po czym
stanęła naprzeciw fioletowowłosej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Zaczynać!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
W tym momencie
szamanka rzuciła się na swoją przeciwniczkę z niewiarygodną prędkością. Już po
chwili padł <i style="mso-bidi-font-style: normal;">men</i>. Po chwili sytuacja
się powtórzyła – dziewczyna zdobyła kolejny punkt. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Rozległy się
okrzyki zdziwienia od dziewczyn z klasy. Wszystkie były zdziwione tym, co
właśnie zobaczyły. Szamanka ściągnęła swój ochraniacz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Tak się
powinno walczyć.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Było chwilę
przed czwartą kiedy szamanka podjechała pod dom Asakurów. Torbę szkolną
odesłała do domu, za to w ręce trzymała prezent kupiony przez służącą. Weszła
do domu, zdejmując po drodze buty, a potem poszła do salonu. Cały stół był
zastawiony różnymi potrawami przygotowanymi przez Ryu. Roze tradycyjnie
wręczyła<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>prezent naburmuszonemu Renowi i
przysiadła z boku, oglądając stan swoich paznokci. Będzie musiała pomalować je
odżywką… albo wybierze jakieś ciekawe naklejki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Możemy
porozmawiać Roze? – usłyszała głos koło siebie i zaraz przy niej kucał Hao.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Tutaj czy na
osobności? – spytała, wciąż wpatrując się w swoje paznokcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Wolałbym na
osobności.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Kiedy chłopak
i dziewczyna przeszli na korytarz, szaman od razu przeszedł do konkretów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Skąd znasz
Luani?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Roze
westchnęła, poirytowana. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Naprawdę
chcesz to wiedzieć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Jednak Hao nie
odpowiedział na to pytanie, czekając, co powie szamanka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Wszystko
zaczęło się, kiedy byłam mała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Mamo! Mamo!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mała dziewczynka biegła przez korytarz w
stronę wysokiej kobiety ubranej w szmaragdową suknię. </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Roze, ile razy mam<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ci powtarzać! Dama nie biega po korytarzu! I
z pewnością nie krzyczy jak opętana!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Przepraszam mamo – dziewczynka skłoniła się.
– Mogę wyjść na dwór? – spojrzała na nią niemal błagalnie.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Za takie zachowanie? Oczywiście, że nie!
Idź do pokoju i pobaw się lalkami.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Roze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Dziewczyna
wyrwała się z zamyślenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Jak byłam
mała, oprócz widzenia duchów potrafiłam ożywiać lalki. Powiedziałam o tym
rodzicom, ale uznali, że majaczę. Nie pozwalali mi też spotykać się z
rówieśnikami. Kiedyś pojechałam z rodzicami do Paryża na wakacje. Chodziłam z
opiekunką po mieście, ale ona zajęta była spotkaniami ze swoim chłopakiem, więc
nie zauważała moich zniknięć. Gdy chodziłam sama po mieście, spotkałam tam
Luani. Od razu wiedziałam, że ona jest taka jak ja. Zaznajomiłyśmy się, ale
kiedy pewnego dnia nie przyszła, zaniepokoiłam się. Nie przyszła także w
następne dni. Powiedziałam o wszystkim rodzicom, którzy zwolnili opiekunkę.
Oczywiście stwierdzili, że mam znów jeden ze swoich omamów. Uważałam więc, że
sama wymyśliłam sobie Luani. Aż do teraz – dziewczyna zmroziła szamana
spojrzeniem – Coś jeszcze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Ale zanim Hao
mógł coś powiedzieć, przy nich pojawił się Yoh.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Idziecie?
Zaraz będziemy kroić tort.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Panienko, twój
jutrzejszy trening został przełożony na siódmą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Dziękuję,
Marriet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Drzwi zamknęły
się i Roze złożyła swoje ubranie w kostkę, po czym położyła się do łóżka z
baldachimem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Suisei?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
-Dziękuję Ci,
że jesteś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
- Nie ma
sprawy – odezwał się duch i zniknął, a Roze niebawem zasnęła, uśmiechając się z
myślą o przyjaciołach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Ohayo~ </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Ja nie napisałam tego rozdziału, zrobiła to Hotaru, za co bardzo jej dziękuję. Stwierdziłam, że ona, jako osoba, która Roze stworzyła, wie o niej najwięcej, a ona chętnie zgodziła, by coś napisać i oto efekt :) Kto wie, może będzie chciała częściej wystukać mniej lub bardziej obszerny tekst?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 27.0pt;">
Nowy rozdział jest w trakcie tworzenia, ale nie wiem, kiedy będzie można go przeczytać - nie spodziewałam się, że ledwo zacznie się szkoła, a tu już nauczyciele zawalą tydzień dużymi pracami domowymi, masą sprawdzianów... Jednak postaram się ze wszystkim wyrobić.</div>
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-32122462250232633062013-08-04T15:16:00.001+02:002013-08-05T01:55:48.130+02:002.10 Merri Kurisumasu!<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- No, Ren, zamierzasz się jeszcze
dzisiaj odezwać? – spytała Jun, gdy późnym wieczorem oglądała z bratem
telewizję<span style="background-color: white; font-family: Cambria; font-size: 15px; line-height: 20px; text-indent: 0px;">, choć można stwierdzić, że oboje od początku nie przejawiali chociaż cienia zainteresowania wiadomościami. Odkąd tylko Luani wróciła do siebie chłopak po prostu milczał.</span> Wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą i tyle. Nic więcej. Siostra martwiła się
o niego, jednak znała go na tyle dobrze, że wiedziała, iż jedyne, co mogła
zrobić, to siedzieć obok i nie wyciągać niczego na siłę. Nie oznaczało to
jednak, że i ona zamierza milczeć, wręcz przeciwnie: trajkotała o wszystkim, co
tylko przyszło jej na myśl, zaczynając od świetnego przepisu na zdrowe
hamburgery, który dostała od Ryu, przechodząc przez kłótnię Yoh i Hao, w czasie
której bliźniacy stłukli wazon i Anna zadała im morderczy trening, a kończąc na
bardzo dokładnym opisie pięknej sukienki wypatrzonej w pewnym sklepie w czasie
wspólnych zakupów z Kyoyamą. Ren jednak uparcie milczał, ba- nie pokazał
absolutnie żadnej reakcji, zupełnie jakby w ogóle nic nie słyszał! Zielonowłosa
zerknęła na brata i zauważyła, że ma przymknięte oczy, a oddech jakoś dziwnie
mu się uspokoił… Nie zastanawiając się więc dłużej, dźgnęła go w ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- To mój samolot! – Miodooki
poderwał się gwałtownie i rozejrzał niepewnie po pokoju. Zamiast jednak na
lotnisku, znajdował się w swoim zwyczajnym salonie, a tuż obok, na kanapie,
siedziała Jun śmiejąca się głośno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ty śpiochu! – zawołała w
przerwie śmiechu. – Myślałam, że tylko Yoh ma zdolność zasypiania w każdym
miejscu, ale najwyraźniej doganiasz go nawet w tych zawodach!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Tao, widząc minę swojego brata,
zachowała się bardzo mądrze, bowiem co prędzej pobiegła do swojego pokoju, nie
pozwalając bo dosięgła jej zemsta Rena. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Powrót do szkoły okazał się dla
Rena i Luani średnio miłym doświadczeniem, bowiem część nauczycieli nie
przejęła się wymówką „przez trzy tygodnie byłem/am chory/a i dlatego nie było
mnie w szkole”, bowiem zwykłe przeziębienie tyle trwać nie mogło, a braki
zawsze można nadrobić i leżąc w łóżku, a jeśli było to coś poważniejszego, z
pewnością nie obyłoby się bez wizyty w szpitalu, na co lekarze wystawiliby
odpowiednie zaświadczenie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ta wredna baba wstawiła mi
kosę! I za co? Za to, że nie rozpisałem jakiegoś idiotycznego wzoru na kwas acetylo-kwasowego,
na omawianiu którego mnie nawet nie było! – zawołał oburzony Tao dosiadając się
do przyjaciół w czasie długiej przerwy obiadowej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- To jest kwas acetylosalicylowy,
mówimy o nim na przykład w aspirynie i…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Czy ktoś się ciebie pytał o
zdanie, Oyamada?! – Blondyn spuścił głowę i wymamrotał ciche przeprosiny,
których nikt nie usłyszał ze względu na hałas panujący wokół. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tao, jakiś ty się nerwowy
zrobił. Czyżby zaprzestano produkcji żelu do włosów, który używasz? Zdradzę ci
w sekrecie, że istnieje niejeden na rynku, który jest równie dobry - zagadnęła
jak gdyby nigdy nic Roze, dosiadając się do stolika i kładąc jedzenie na
uprzednio rozłożonej serwetce, na co miodooki poderwał się gwałtownie z zamiarem
rzucenia się na blondynkę, jednak w ostatniej chwili przytrzymali go Yoh i
Manta (choć ten drugi chyba raczej tylko symbolicznie, trudno oczekiwać po nim
jakiejś znacznej siły :D). </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Luani, a jak tobie mija dzień?
– spytała Anna, kompletnie ignorując zachowanie pozostałych. Lawendooka
westchnęła głośno:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Japoński i matematyka. Nic
więcej nie powiem. – Otworzyła swoje pudełko z jedzeniem i przyglądała mu się
usilnie, udając że wybór pomiędzy tostem, a kanapką z dżemem jest niezwykle
problematyczny i wymaga dokładnego zainteresowania się tą kwestią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie jestem głodny – powiedział
niebawem Ren z udawanym spokojem. – Zresztą teraz w-f. Widzimy się później – z tymi słowami
poniósł się szybko, spakował praktycznie nietknięte jedzenie z powrotem do
torby i poszedł pod salę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ale się zrobił nerwowy i
drażliwy – mruknęła Ningio, jednak nikt nie podejmował już tej rozmowy. Jedynie
Luani poprosiła Yoh i Mantę, by zadbali o to, żeby Ren nie przesadzał w czasie
ćwiczeń, bo musi jeszcze się oszczędzać, na co obaj zgodzili się ochoczo, a
zaraz potem wszyscy siedzący przy stoliku, to jest Yoh, Anna, Luani, Roze,
Manta i Tamara (tak, ona też tam była, choć nie odezwała się chociaż słowem)
dojedli szybko to, co mieli i pognali na zajęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Asakura już na rozgrzewce przekonał
się, że podjął się naprawdę ciężkiego zadania, bowiem nawet jeśli Ren z
początku starał się na siebie uważać, to nauczyciel nie godził się, by ktoś,
kto zawsze wykonuje wszelkie ćwiczenia niezwykle szybko i dokładnie, nagle
spadł do poziomu przeciętnego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tao, włóż w to trochę życia!
To, że cię nie było w szkole przez prawie trzy tygodnie nie oznacza, że teraz
masz mi biegać za piłką jak pięciolatka ze złamaną nogą! – ze strony obu klas
rozległy się chichoty, uczniowie mieli w końcu możliwość ponabijania się z
kogoś, kto razem z Asakurą uchodził za najlepszego. Ren pomrukiwał pod nosem
różne przekleństwa, przypominał sobie usilnie, dlaczego w ogóle coś obiecał i
co mogłyby mu zrobić Luani i Jun, które z pewnością dowiedziałyby się, gdyby od
razu chciał zdobywać Mount Everest swoich możliwości. Yoh natomiast starał się
wesprzeć jakoś przyjaciela, chociażby każąc reszcie chłopaków się zamknąć, a
Manta, siedząc na ławce rezerwowej (z której raczej na pewno nie ruszyłby się
do końca meczu), wykrzykiwał różne hasła wspierające chłopaków.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Nauczyciel w końcu odpuścił, lecz
nie zrobił tego tylko i wyłącznie z własnej woli. Na ostatni kwadrans lekcji
wymyślił bowiem małe zawody. Chłopcy mieli się podzielić, lecz nie klasami, a
po równo, by każdy zespół miał jakieś szanse. Yoh był w grupie między innymi z
Mantą, a w ekipie Rena znajdował się niezwykle wysoki i potężny chłopak, który
może i był nawet silny, ale za to z szybkością sobie nie radził (pamiętacie
osiłka z pierwszego odcinka, który naśmiewał się z Manty, gdy tamten mówił o
duchach? To właśnie on ^^). W wyścigach szamani jak zwykle zostali ustawieni
jako ostatni, by pomóc swojej drużynie w ostatecznych wyścigach. Co jak co, ale
Ren nie mógł sobie pozwolić na to, by właśnie Asakura przyczynił się do zwycięstwa,
tak więc gdy przyszła ich kolej, bowiem poprzednicy przybiegli w niemalże w tym
samym momencie, wystartowali z pełną prędkością. Pierwsza połowa dystansu, to
jest dobiegnięcie do pachołka, dla obojga nie była szczególnym wyzwaniem,
jednakże kilkanaście metrów przed metą Tao okropnie zakręciło się w głowie i
zwolnił nagle, a gdy już dobiegł jako drugi na metę, przewróciłby się, gdyby
Yoh go nie złapał i posadził ostrożnie na ławce. Nauczyciel, nawet jeśli
widział to wszystko, udawał że nic nie widzi, a reszta chłopców zamiast przejąć
się tym, że ich znajomy źle się czuje, śmiali się z niego lub narzekali, że
przegrali cały wyścig. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Manta, masz pomysł, co zrobić?
– spytał trochę niepewnie Asakura, gdy przyjaciel do nich podszedł.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nic nikt nie musi robić.
Wszystko ze mną w porządku – oznajmił „lekko” wkurzony miodooki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Przyjaciele mieli co do tego inne
zdanie, jednak zaraz zadzwonił dzwonek na przerwę, toteż nie było okazji, by
zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Tao bowiem od razu podniósł się z ławki i
poszedł pewnie do szatni, gdzie przebrał się szybko i poszedł na następne
zajęcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W atmosferze ogromu nauki, ale i
wielu żartów w grupie przyjaciół nastał czas Bożego Narodzenia, który może i
nie był szczególnie przez Japończyków obchodzony ze względów religijnych, lecz
można rzec, iż czysto komercyjnych, ale ogrom ubranych choinek na ulicach,
porozwieszane wszędzie lampki, nieraz ludzi w telewizji wołających: „Merri
Kurisumasu!” dawał Luani i paru innym osobom z poza Kraju Kwitnącej Wiśni chociaż
namiastkę tych prawdziwych świąt spędzanych w gronie rodziny czy przyjaciół. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Między innymi też dlatego Asakura
i jego kompania postanowili zorganizować uroczysty obiad w szamańskim gronie. Właściciel
mandarynkowych słuchawek zadzwonił do przyjaciół z czasów w okolicy Turnieju.
Wszyscy potwierdzili swoją obecność, toteż nie pozostało już nic, jak tylko
przygotować odpowiednio dużą ilość jedzenia, jakieś prezenty (bo choć każdy
zarzekał się, że niczego nie będzie kupował skoro jest to tylko obiad, i tak miał
w zanadrzu pomysł na listę prezentów dla
każdego), pokoje dla gości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Na ponad tydzień przed zjawił się
Ryu, który podjął się szykowania posiłków. Dziewczyny albo mu pomagały, albo
ozdabiały dom różnymi świątecznymi bibelotami. Yoh, i Manta podjęli się
posprzątania domu, lecz nie zawsze działali sami, bowiem gdy któraś z koleżanek
nie zajmowała się akurat niczym związanym z tematem „kuchnia”, pomagała
biedakom w ogarnięciu tej sporej przestrzeni. Hao, Faust i Ren podjęli się zaś
tematu zakupów i o dziwo w miarę spokojnie i cierpliwie stali w ogromnych
kolejkach w co drugim sklepie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W Wigilię zjawili się Horohoro,
Pirika i Lyserg, którzy pomimo zmęczenia podróżą zgłosili gotowość do
jakiejkolwiek pomocy, jeśli byłaby taka potrzeba, jednak reszta grzecznie
podziękowała i nakazała gościom odpoczynek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Następnego dnia rano Luani zaraz
po przebudzeniu się wstała w bardzo wesołym nastroju. Wzięła z szafki
przygotowanej wcześniej ubrania i poszła do łazienki, gdzie odświeżyła się
przyjemnym prysznicem, a następnie ubrała swój świąteczny zestaw, na który składał
się czerwony golfik z nadrukowaną na niego partyturą w złotym kolorze, czarne
rurki również ze złotymi zdobieniami w postaci esów-floresów oraz czerwone
baletki z kokardkami. Włosy zaplotła w bardzo długi kłos na bok, co zajęło jej
sporo czasu, lecz efekt wart był zachodu. Nawet umalowała się delikatnie. Jak
się później okazało, nie tylko blondynka bardzo się postarała, aby jak
najlepiej wyglądać, bowiem każdy z wesołej gromadki ubrał się odświętnie.
Chłopcy mieli na sobie koszule w różnych stonowanych kolorach i eleganckie
spodnie, a dziewczęta śliczne sukienki, jedna piękniejsza od drugiej. Anna
wybrała kolory pomarańczowy jako swój motyw przewodni, Tamara różowy, Pilika
niebieski, Jun zielony, a Ningio, <span style="background-color: white; font-family: Cambria; font-size: 15px; line-height: 20px; text-indent: 0px;">która też niebawem się zjawiła, wybrała białą sukienkę z ogromną ilością falbanek, koronek i innych ozdób</span>. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Brakowało już tylko jednej osoby,
a mianowicie Chocolove, który mówił wcześniej, iż zjawi się w okolicy
dwunastej, a tu już zbliżała się nieuchronnie czternasta, jednak przyjaciele
nie martwili się zbytnio – wiedzieli, że teraz przemieszczanie się po mieście
nie należało do najłatwiejszych. W związku z tym, że zjedli śniadanie dość
wcześnie, zaczynali być już głodni i chętnie przystąpiliby do obiadu, ale
obiecali czekać... Oczywiście nie oznaczało to, że siedzieli jak na szpilkach
wpatrując się w okna, bowiem śmiali się i żartowali w salonie. Luani i Roze
poznały choć trochę Lyserga, który z początku nie mógł się przekonać w stu
procentach do Hao, jednak teraz już rozmawiał ze wszystkimi na luzie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Hejo wszystkim! – zawołał
głośno Choco wchodząc do domu Asakury, jednak odpowiedział mu tylko dobiegający
z salonu głośny śmiech Yoh i krzyczącego z jakiegoś powodu Horohoro. Nie tracąc
dobrego humoru, Mc Daniel odłożył torbę na bok z zamiarem odniesienia jej
później do jakiegoś wolnego pokoju i rzucił na nią swoją brązową zimową kurtkę,
a następnie udał się do salonu, gdzie przywitał się ponownie, tym razem słysząc
już odpowiedzi radosne, bądź neutralne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Cześć. Jestem Luani – blondynka
uśmiechnęła się delikatnie, a ciemnoskóry zachichotał głośno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ja jestem Choco, ten zabawny, o
czym z resztą na pewno wszyscy ci już mówili! – Luani tylko pokiwała głową,
zerkając ukradkiem na Horohoro, który przewrócił akurat oczami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Szczerze mówiąc nic o twoim
humorze nie słyszałam – wtrąciła Ningio, nim Jun zdołała zasłonić jej usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Naprawdę? To czeka cię
doskonała porcja świeżego humoru. Homar z miętą! – Nie wiedzieć skąd, Choco
naprawdę wyciągnął homara na tacy obłożonego listkami mięty. – Rozumiecie?
Humor/Homar! I mięta jako świeżość! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Przez chwilę nastała totalna
cisza (a autorka się zdziwiła, że naprawdę coś takiego wymyśliła ^^”)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- O tak, Choco, teraz każdy już
doskonale wie, jak beznadziejne są twoje żarty – oznajmił Ren jak gdyby nigdy
nic, dopijając butelkę mleka. Mc Daniel trochę się naburmuszył, słysząc te
słowa, odpowiedział kolejnym „żartem” (celowo w cudzysłowie), na co Ren i
Horohoro niemal biedaka zaatakowali, jednak siostry na szczęście momentalnie
ich powstrzymały.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Nareszcie przyszedł czas, by
rozpocząć właściwe świętowanie, a konkretniej zabrać się do smakowicie
wyglądającego jedzenia poprzedzonego długo trwającym składaniem sobie życzeń
(dla niektórych może i nie było ku temu tradycyjnej okazji, ale przecież nic
nie stało na przeszkodzie, by życzyć przyjaciołom zdrowia i szczęścia). Zbyt
długo zajęłoby opisywanie kto kiedy do kogo podchodził i co dokładnie mówił,
toteż można posłużyć się małą listą zarówno osób, jak i tego, co między innymi
usłyszały (ale dużo osób wyszło…):</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->1.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Yoh:
żebyś w końcu choć trochę spoważniał</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->2.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Anna:
jesteś bardzo dobrą trenerką, ale może by tak czasami dać możliwość przeżycia
twoich ćwiczeń?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->3.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Hao:
spełnienia marzeń (o ile nie zawierają się w słowach „zniszczyć ludzkość” –
dodatek Horohoro&Choco, za co obojgu się oberwało)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->4.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Tamara:
więcej pewności siebie!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->5.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Luani:
częściej się uśmiechaj/ Wesołych Świąt! Dużo zdrowia i radości! (to mówili
Choco i Lyserg, bowiem wcześniej nie znali Mahare)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->6.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Ren:
ty czubie! Rozpuść choć trochę ten lód w swoich żyłach!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->7.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Jun:
nie zmieniaj się!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->8.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Horohoro:
Śnieżna Czapko, znormalniej. Bo jak nie, to cię zaatakuję swoim Guan-Dao!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->9.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Pirika:
spełnienia marzeń!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 0cm 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->10.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Choco: by
choć jeden opowiedziany przez ciebie żart był naprawdę śmieszny.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->11.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Lyserg:
wszystkiego dobrego! (tak, brak pomysłów na ciekawe życzenia dla niego)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->12.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Ryu:
wspaniałej fryzury bez dużego wysiłku oraz żeby nikt ci już jej nie zniszczył</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->13.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Faust: dużo
zdrowia. Nawet bardzo. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->14.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Manta:
żebyś był choć trochę wyższy</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 0cm; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 18.0pt; text-indent: 0cm;">
<!--[if !supportLists]-->15.<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->Roze: żebyś
już nie była taką snobką! (na te słowa Roze rzuciła babeczką w Luani, ale ta
zdążyła się uchylić i ciastko trafiło Annę prosto w twarz. Kyoyama odwdzięczyła
się rzutem galaretką, która zamiast Roze trafiła Horohoro i w ten sposób
wyniknęła mała bitwa na jedzenie)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 36.85pt; text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W pewnym momencie szamani
raptownie ruszyli się z miejsc do swoich pokojów (Choco biedny na korytarz xD),
a gdy wrócili do salonu, zanim usiedli na swoich miejscach, podrzucili małą
stertę upominków pod bambusa ozdobionego lampkami (swoją drogą chciałabym to
zobaczyć ^^), jednak rozpakowywanie prezentów miało nastąpić dopiero po
jedzonku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- A kto przygotował te
ciasteczka? – Zapytał Yoh wskazując wypieki z kandyzowaną skórką pomarańczową.
– Są naprawdę pyszne!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Anna, mistrzu Yoh – poinformował
Ryu, a widząc miny tej dwójki zaczął się głośno śmiać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie sądziłem, że ty… Łał! –
Asakura wstał i podszedł do Kyoyamy, którą mocno przytulił, a która najpierw
uśmiechnęła się wzruszona, jednak zaraz przybrała kamienną twarz i odepchnęła
od siebie chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Czyżbyś nie wierzył w moje
zdolności? Za to czeka cię dwadzieścia kilometrów biegu i seria
przysiady-pompki-skakanka – poinformowała blondynka, a Yoh zrobił minę
zbolałego szczeniaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ale… Ale jak to? Anno, są
święta!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- No właśnie, daj mu trochę luzu
– poparł przyjaciela niebieskowłosy, a Hao i Choco pokiwali głowami na znak, że
zgadzają się z szamanem z północy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Wasza trójka do niego dołączy.
Ktoś jeszcze chce? Ale dobrze, znajcie moje dobre serce, pozwalam wam wykonać
tę karę dopiero jutro… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tak!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- … bo dzisiaj pozmywacie
naczynia po tym jakże smacznym obiedzie. – Dokończyła zadowolona Anna, czego
nie można powiedzieć o nastrojach chłopców. No cóż, czego mogli się spodziewać
zadzierając z Kyoyamą?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Rozmowy ciągnęły się do bardzo
późnych godzin wieczornych. Biedacy obciążeni posprzątaniem po obiedzie mogli
na szczęście liczyć na pomoc Piriki i Luani, które doskonale zdawały sobie
sprawę z tego, że jeśli zostawiłyby szamanów same, mogłyby potem nie mieć
możliwości nawet nastawienia wody na herbatę, gdyż kuchnia wymagałaby
gruntownego remontu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Te talerze są już ostatnie.
Nawet nie trwało to tak długo jak myślałam – uśmiechnęła się lawendooka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Hao odebrał od niej naczynia i
zabrał się za ich czyszczenie, a w tym czasie jego brat i Horohoro wycierali
szklanki i przekazywali je Choco i Pirice, by tamci mogli je odłożyć w
odpowiednim miejscu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Teraz doskonałym zwieńczeniem
dnia byłaby przyjemna kąpiel – westchnął cicho starszy Asakura przeciągając się
leniwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Reszta pomyślała o tym samym.
Jun pytała, kiedy skończymy i z Luani do nich dołączymy – poinformowała Pirika,
na co jej brat wyszczerzył ząbki w szerokim uśmiechu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- To może i ja bym do was
dołączył? Pewnie beze mnie będziecie się czuły takie samotne i… Ej, siostra! To
był żart, nie musisz od razu mnie bić! I tak, tak, wiem, że są dwa baseny! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Kretyn – podsumowali go krótko
bracia, a Luani nie mogła się z ich opinią nie zgodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Gdy tylko ostatni talerz
wylądował na swoim miejscu, przyjaciele dołączyli do reszty szamanów relaksujących
się w najlepsze w ciepłej wodzie, a później wszyscy poszli spać do swoich
pokoi, wspominając mile kończący się właśnie dzień. Większość z nich jednak nie
odpłynęła do krainy Morfeusza od razu, bowiem wcześniej przejrzeli i pobawili
się prezentami, które otrzymali.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Jedna osoba siedziała w pokoju, gdzie
jedynym źródłem światła były dwie świeczki nadające lekki półmrok, które były
jednak na tyle niewystarczające, że nie można było rozpoznać twarzy ów
człowieka tu siedzącego na ciężkim fotelu ze skórzanym obiciem, który wykazywał
się na zewnątrz ogromną siłą spokoju. Jedynym znakiem, że się nad czymś
zastanawiał i być może trochę denerwował były jego ręce wystukujące palcami
jakiś rytm. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Przedstawienie czas wznowić.
Czas na drugi akt. Tylko jak go zatytułować?
Może <i>Klatka upleciona z więzów
krwi</i>? Hmm… Tak, ta nazwa pasuje idealnie. Ale poczekam jeszcze kilka dni, niech
się nacieszą swoim towarzystwem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
__________________________________________________________________________<br />
Ohayo!<br />
Napisałam nowy rozdział już jakiś czas temu, ale doszłam do wniosku, że po pierwsze: nie mogę pisać samych wydarzeń, w których jedna akcja goni drugą, a po drugie: kilka razy umieszczałam tekst "kilka tygodni później", co jakby nie patrzeć od września musiało już przejść w grudzień, a bardzo chciałam opisać święta. Dlatego też napisałam rozdział od nowa, wykorzystując jednak kilka rzeczy ze starej wersji.<br />
Nie mogę uwierzyć, że już lipiec minął! Ale na szczęście jeszcze sierpień, który zapowiada się ciekawie: teraz w środę urodziny (a za rok osiemnastka...), potem wyjazd z chórem do Macedonii na konkurs.<br />
<br />
Dziękuję tym, którzy czytają i komentują - to daje naprawdę niezwykłego kopa mojej wenie, żeby zabrała się do pracy :D<br />
<br />
Pozdrawiam~Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-53336548919609288722013-06-06T22:33:00.004+02:002013-06-06T22:33:45.789+02:002.9 Rozejm?<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Oto wersja, której jeszcze nie zobaczyła Hotaru. Teraz jednak wyjeżdżam na weekend, a chciałam jak najszybciej pochwalić się tekstem, toteż wszelkie poprawki będą umieszczonę w niedzielę wieczorem. Ten rozdział to praktycznie same dialogi, ale czasem i rozmowa jest potrzebna, by móc pójść dalej, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
_____________________________________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Ren leżał w łóżku jeszcze przez
kilka dni kompletnie bez sił, dużo spał, coś zjadł i porozmawiał chwilę z
Luani, a potem znowu zasypiał. Nawet wtedy, gdy nie mógł się praktycznie
ruszać, chciał na siłę wstawać i ćwiczyć, by pokazać, że choroba mu niestraszna,
jednak blondynka wyraźnie zakazała poruszania się w innym celu niż pójście do
łazienki, bo „nie miała najmniejszej ochoty go nigdzie nosić, jakby nagle
zemdlał na środku salonu”, więc miodooki próbował skupić się na czymś innym,
chociażby czytaniu książek. Dziewczyna robiła wszystko, co tylko była w stanie,
by pomóc przyjacielowi, choć najwięcej zależało od niego samego, wytrzymałości
jego ciała i tego, jak mocną miał psychikę. Na szczęście minęło już najgorsze i
teraz należało tylko poczekać na wyraźną poprawę i szybki powrót do zdrowia, a
ten już zbliżał się wielkimi krokami. Lawendooka nie potrafiła jednak w pełni
się tym cieszyć, była bowiem jeszcze jedna rzecz, która ogromnie ją niepokoiła:
akcja z nożem sprzed kilku dni. Co prawda była wywołana przez chorobę, lecz
powody były jak najbardziej prawdziwe, co oznaczało, że cała pomoc w ucieczce
była planem, a ona wciąż grała w nim niewielką rolę, która miała się niebawem
skończyć. Bolało ją też to, że skoro Yoh jest dobrym przyjacielem Rena, musiał
o wszystkim wiedzieć, lecz nie reagował na to. Nie odezwał się w ogóle, a tylko
pozwolił, by kilka ostatnich miesięcy upłynęło w pozornym spokoju. Nagle stały
się jasne uśmiechy i pomaganie w codziennych sprawach – brały się ze
współczucia dla dziewczyny, na którą ktoś wydał wyrok śmierci. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
„Możesz teraz łatwo zabić Rena,
każdy powie, że nie przetrzymał choroby. Pokręcisz się parę dni i uciekniesz,
nie pozwalając, by znowu cię złapali” – zaproponowała rankiem Amira, gdy tylko
upewniła się, że Tao śpi, a Basona nie ma w pobliżu. Luani wtedy od razu się
nie zgodziła, ale teraz, w chwili napływu wszelkich wątpliwości, nie dało się i
o tym nie pomyśleć, mimo że oznaczałoby to naprawdę straszliwy czyn, którego do
niedawna nie byłaby w stanie dokonać. Lawendooka postanowiła jednak ostatecznie,
że pomoże Tao jak najlepiej, a potem się zobaczy. Niby chłopak powiedział, że
będzie z nią działać, ale niczego nie mogła być pewna, jednak nie można było
też przejść obok tych słów obojętnie. Nie miało sensu próbowanie pokonania go w
walce i w ten sposób przekonania o swojej sile – był silniejszym szamanem, nie
mogła też być w stanie gotowości przez całą dobę bez przerwy przez niewiadomo
jaką ilość dni. Pomysł ucieczki też nie podobał się jej za bardzo, postanowiła
zrealizować tę ewentualność w momencie, gdy już nie będzie miała innego
wyjścia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Wieczorem gorączka Rena trochę
się podniosła. Dziewczyna całą noc siedziała przy nim, zmieniała okłady,
starała się z nim rozmawiać, przeczytała kilka wierszy po francusku, a następnie
tłumaczyła je na japoński.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Rankiem Tao obudził się już
znacznie silniejszy, temperatura też nie dokuczała mu już tak bardzo. Zobaczył Luani śpiącą, opartą ramionami i
głową na łóżku. Chłopak podniósł się powoli, nie chcąc jej obudzić oraz nie
bardzo wiedząc, jaki zasób sił odczuwa. Nie sądził jednak, że jest aż tak źle. Wchodząc
do łazienki opierał się o ściany, by się przypadkiem nie przewrócić, a gdy
spojrzał na swoje odbicie w lustrze, prawdziwie się wystraszył. Podczas
Turnieju w najcięższych chwilach chyba nie wyglądał choć w połowie tak jak
teraz! Po prysznicu poczuł się na szczęście trochę lepiej, a już szczególnie
wtedy, gdy mógł przebrać się w swój czarno-czerwony strój codzienny. Poczłapał
powoli do kuchni, nastawił wodę na herbatę, a potem usiadł na krześle przy
stoliku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Bason, jesteś tu gdzieś? –
zapytał cicho. Duch wojownika pojawił się tuż obok, a skinienie głową i ledwie
widoczny uśmiech oznaczały jedno: Ren znowu widział duchy!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Panicz Ren! Jak to dobrze
widzieć, że wraca panicz do zdrowia!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Bason, nie drzyj się. Luani
śpi. Zresztą to chyba oczywiste, że wyzdrowiałem. W końcu byle jaka choroba nie
jest w stanie mnie pokonać. – Zamyślił się przez chwilę. – Ona wszystkiego się
dowiedziała, wie, co muszę zrobić…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ale panicz wtedy źle się czuł,
panienka Mahare na pewno zrzuci to na chorobę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Spojrzenie młodzieńca momentalnie
uciszyło ducha. Chłopak wstał, zalał dwie
herbaty wrzątkiem i obserwował, jak woda stosunkowo zmienia barwę na
bursztynową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Kogo jak kogo, ale jej z tym
nie oszukam. – Wyrzucił torebki, zaniósł napoje na stolik, a następnie usiadł
przy nim. – Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ten stan przypomina zażycie
serum prawdy. Powiesz wszystko, nawet największe sekrety, mimo że bardzo nie
chcesz, a przy tym będziesz wszystko pamiętać, co jest podwójną torturą… Gdyby
była to odwrotna sytuacja, zabiłbym ją od razu, bo zanim znaleźliby kogoś
nowego, minęłoby chociaż kilka dni, a w tym czasie byłbym już daleko stąd.
Dlaczego więc ona…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Dlaczego wciąż oboje tu
jesteśmy? – Ren odwrócił się w stronę drzwi i zobaczył lawendooką opierającą
się plecami o ścianę przy wejściu. Zganił się mentalnie za to, że dopuścił do
takiej sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- To chyba oczywiste – wtrąciła
się Amira, która pojawiła się nagle przy szamanach. – Za uratowanie życia
należy się jakaś zapłata, chociażby danie spokoju ratującemu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Amiro, dziękuję ci bardzo za te
nagłe i bardzo krótkie odwiedziny. Teraz jednak możesz razem z Basonem udać się
do Yoh i reszty grupy i powiedzieć, że z Renem już lepiej – oznajmiła spokojnie
blondynka, choć wewnętrznie chciałaby coś jeszcze powiedzieć, wypominając
naruszanie prywatności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Oba duchy posłusznie opuściły mieszkanie, a
wtedy nastolatka dosiadła się do miodookiego i upiła kilka małych łyków
herbaty. Przez chwilę żadne z nich się nie odezwało. Ren uparcie wpatrywał się
w swój kubek, a Mahare bawiła się łańcuszkiem. W końcu to ona przerwała ciszę:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Do wczorajszego poranka w ogóle
nie pomyślałam o tym, by coś ci zrobić. To po prostu nie w moim stylu. Kryształ
dostałam między innymi po to, by leczyć, nie krzywdzić ludzi, przynajmniej tak
go chcę używać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- A co się wczoraj stało? –
zapytał, raczej z ciekawości chłopak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Amira… - westchnęła –
powiedzmy, że trafiła z pewną propozycją działań w momencie, gdy chyba
najbardziej bałam się o moje zdrowie i życie. Nie zgodziłam się, między innymi
dlatego, że sam powiedziałeś, że chcesz, żebyśmy teraz działali razem. I oboje
wiemy, że nie kłamałeś. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Zgadza się, nie kłamałem.
Jesteś beznadziejna w szamaństwie, pokonałbym się w kilka sekund – Luani
uniosła brwi, nie odezwała się jednak – ale chyba cię polubiłem, przynajmniej
na tyle, że na razie zaprzestanę wykonywania zadania, które zostało mi
wyznaczone.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Czyżby to zadanie brzmiało:
„uratuj, poznaj, dowiedz się czegoś, zabij”? Tamci goście mogliby się bardziej
postarać. Nic im nie mówiłam tyle czasu, a oni nadal sądzą, że się czegoś
dowiedzą – westchnęła cicho. Ren nie odpowiadał, bo i nie czuł takiej potrzeby.
Sam przecież się do niczego na ochotnika nie zgłaszał, to jego ojciec uważał,
że nikt inny nie poradzi sobie lepiej od niego. On sam jednak nie był już tego
taki pewien. Przed Turniejem i na samym jego początku był okrutny, zabicie
Chroma nie ruszyło go w ogóle, przynajmniej wtedy, podobnie treningi ojca.
Teraz jednak… Luani była po prostu dobrą dziewczyną, która naprawdę przejęła
się tym, co się z nim dzieje. Uśmiechnął się lekko, utwierdzając się w
przekonaniu, że współpraca z Mahare będzie czymś bardzo pozytywnym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ren… Czy mogę coś zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- A co takiego? – zapytał
niepewnie. Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się promiennie i przytuliła do
zaskoczonego miodookiego, który nawet jej nie odepchnął od razu, a dopiero po
kilkunastu sekundach.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Właśnie to. Cieszę się, że już
z tobą lepiej! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tak, tak, dziękuję bardzo za
opiekę i serwowanie niedobrego jedzenia – prychnął, udając tylko postawę
podobną do kamienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie moja wina, że nigdy nie
uczyłam się gotować – broniła się blondynka. – W domu miałam służbę, a jedyne,
co umiałam przygotować to kanapki i naleśniki. Teraz gotuje z reguły Yoh lub
Ryu, jak się akurat zjawi, a ja się tylko przyglądam. Myślę jednak, że dało się
zjeść i się najeść, wiec nie mogło być aż tak źle.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- W sumie i tak było mi obojętne,
czy coś zjem czy nie – mruknął, widząc, że nie należy się jej czepiać, w końcu
się starała. Odrzucił włosy z ramion do tyłu, uświadamiając sobie okrutną
prawdę: zaraz po prysznicu nie ułożył ich w czub! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Zostaw je tak, chociaż na
dzisiaj – powiedziała spokojnie, zauważając jego zachowanie. - Już cię
zobaczyłam w tej fryzurze, a nikt inny tu na razie nie przyjdzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ale muszę je mieć podpięte,
inaczej to nie jestem ja w stu procentach – oburzył się chłopak. Blondynka
podniosła się, podeszła do niego, a następnie szybko zawiązała włosy w kucyk
gumką, którą miała założoną na nadgarstku. – W kitce wyglądam jak jakaś
lalunia!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Hao czasem upina włosy w kucyk
– zauważyła Luani.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- No właśnie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ren, teraz to cię powinnam
trzasnąć, chociażby z obowiązku -
mruknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Dlaczego niby? – zdziwił się
chłopak. Według niego dziewczyna zareagowała trochę zbyt mocno, szczególnie jak
na jej charakter.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Przypomnę ci, że jeszcze do
niedawna był dla mnie Mistrzem Hao. To, że kazał mi mówić do siebie tylko po
imieniu, nie oznacza, że mniej go szanuję, a tym bardziej pozwolę wyrażać się o
nim w taki sposób jak ty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Szamani sprzeczali się przez
chwilę. Ren stwierdził, że mistrzem był Hao tysiąc lat wcześniej, ewentualnie
dla niektórych złych szamanów w czasie Turnieju. Luani zaś upierała się, że
Asakura mistrzem będzie zawsze. W końcu prawdziwy Hao się uwolnił i teraz był
dobrym człowiekiem. Nie mogła też się pogodzić z zarzutami o wyjątkowym
okrucieństwie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Hao był zawsze jedną z
najlepszych osób, jakie do tej pory spotkałam. Kiedyś uczył mnie trochę
szamaństwa…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Bo chciał sprawdzić, czy tak
słaba szamanka jak ty poradzi sobie z najprostszymi zadaniami – wtrącił sucho
chłopak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Wierzył we mnie, stwierdził, że
kryje się we mnie ogromna siła, że będę Królową Szamanów, nauczył chociaż
podstaw przy opanowaniu Gwiazdy Jedności, najlepiej radzę sobie z wodą! Och,
Mon Dieu! – Otworzyła szeroko oczy i zakryła usta dłońmi, zdając sobie sprawę z
tego, co właśnie powiedziała. Ren też był zaszokowany, tak bardzo, że nie od
razu postarał się przywrócić kamienną, spokojną twarz. Przyglądali się sobie
przez chwilę, myśląc gorączkowo, jak powinni się teraz zachować. Tao uświadomił
sobie nagle kilka rzeczy, które podejrzewał już wcześniej, choć chyba nie
bardzo chciał by okazały się prawdziwe: Mahare było nazwiskiem, które oznaczało
ogromną siłę szamańską, różne sekrety. Hao zawsze zainteresowany był mocą i
potężnymi ludźmi, współpracował z rodziną Luani, choć jak oboje, sama Luani i
Hao, stwierdzili, klan Mahare służył radą, ale nie popierał agresji. Skoro
okazał aż takie zainteresowanie lawendooką, rzeczywiście musiał się w niej kryć
ogromny potencjał, zaczęła opanowywać Gwiazdę Jedności, chyba jedną z
najtrudniejszych technik, których on w ogóle nie zrozumiał, gdy chciał chociaż
spróbować w tajemnicy. Przypomniał sobie pierwszą walkę, gdy Luani broniła
Asakurę: użyła wtedy dziwnych talizmanów, silnych na tyle, by unieruchomić jego
ciało, ale i Basona, zresztą Horohoro i Corey też. Gdy była mała, zachorowała
na to samo co teraz on sam i udało jej się przeżyć! Naprawdę nie doceniał tej
dziewczyny. Gdyby faktycznie doszło do prawdziwej walki, jej zwycięzca musiałby
się ogromnie natrudzić i nie aż takie pewne jest, że to właśnie Ren by
tryumfował. Chłopak westchnął głośno:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- To ja się nie dziwię, że wśród
osób, które cię przetrzymywały były Wyrzutki – powiedział już spokojnie. Po
minie Luani domyślił się, że ona nie zrozumiała, o co mu chodziło. – W czasie
Turnieju chcieli zniszczyć Hao i jego wspólników. Tłumaczyli się chęcią
niesienia sprawiedliwości, ale jak dla mnie była to czcza gadanina mająca być
wytłumaczeniem dla zbrodni, które sami popełniali. Twoją rodzinę musieli
znaleźć już wcześniej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tylko skąd oni dowiedzieli się,
że nas coś łączyło? Nikt na pewno nic nie mówił, bo by sobie tylko narobił
problemów, a i Hao przyznał, że specjalnie zerwał kontakty, by oszczędzić
problemów obu stronom. – Już nawet nie zastanawiała się, że posądzono jej
rodzinę o ścisłą współpracę z Asakurą. Domyśliła się, że jeśli ktoś odkrył
kontakt, nie zastanawiał się już, jaki ma on charakter. Ren milczał, skrzyżował
tylko ramiona i oparł się plecami o ścianę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie możesz nikomu powiedzieć o
tym, czego się dowiedziałeś – oznajmiła twardo i wyszła z udawaną pewnością do
salonu. Oklapła ciężko na sofę, mrucząc pod nosem, jaką jest idiotką, skoro
lata więzienia nic nie dały, a w czasie głupiej kłótni wyjawiła jeden z
największych sekretów dotyczących jej życia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
~ Ale się porobiło, co? –
zagadnęła Malkia, gdy wyskoczyła z kryształu. Dziewczyna nie wysiliła się, by
odpowiedzieć bardziej twórczo niż „mhmm”. Nawet nie obróciła głowy w jej
kierunku. ~ Jesteś jednak lwem, którego cechuje odwaga. Wierzę, że wykażesz się
dzielnością także i teraz. – Z tymi słowami zniknęła w wisiorku. A zaraz potem
w salonie zjawił się Tao, który poszedł do pokoju i zaraz wrócił z niego z
ręcznikiem zawieszonym na karku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Wybierasz się gdzieś? –
zagadnęła nastolatka, a chłopak odwrócił się ku niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tak, muszę to wszystko
przemyśleć. A najlepiej myśli się podczas wysiłku, więc chcę poćwiczyć i przy
okazji jak najszybciej wrócić do pełni sił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie tak szybko, kowboju. –
Podbiegła do niego i złapała za rękę. – Tak ci tylko przypomnę, na wypadek
gdybyś zapomniał, że właśnie przeszedłeś bardzo ciężką chorobę, która powaliła
niejednego dobrego szamana. – Ren chciał odpowiedzieć, jednak blondynka mu nie
pozwoliła: - Jeśli będzie trzeba, nawet przywiążę cię do łóżka i z chęcią będę
siedziała tuż obok, by dopilnować, abyś odpoczywał tak, jak się należy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie dasz rady mnie zatrzymać –
oznajmił pewnie i zrobił krok w kierunku wyjścia, jednak Luani go nie puściła.
Przeciwnie: podbiegła dwa kroki i przytuliła się mocno do niego, nie chcąc się
puścić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Mogę tak cały dzień, dopóki nie
stwierdzisz, że jednak chcesz odpocząć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W związku z tym, iż żadne nie
chciało odpuścić, stali tak przytuleni do siebie przez kilka minut, zakładając
się o to, kto pierwszy zgodzi się z wolą drugiego. Zachowywali się tak głośno,
że nawet nie usłyszeli otwieranych drzwi do mieszkania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Och, co ja widzę? – Szamani
odwrócili się gwałtownie. W wejściu stała Jun, która, nie wiedzieć dlaczego,
uśmiechała się od ucha do ucha i to chyba tylko po części było spowodowane
powrotem młodego Tao do zdrowia. – Ren, trzeba było powiedzieć, że Luani nie
jest już tylko koleżanką. Mój mały braciszek tak szybko dorasta… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Odskoczyli od siebie gwałtownie,
kompletnie zapominając o wcześniejszym sporze. I nie wiadomo było, kto jest
bardziej różowy na twarzy: Luani czy Ren. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- No, to nie tak jak myślisz,
Jun… - mówiła cicho blondynka, podziwiając usilnie wzory na podłodze. Nagle
straciła całą pewność siebie, którą jeszcze przed chwilą okazywała. – Ten
matoł, znaczy twój brat, myśli, że od razu może wrócić do ćwiczeń, a ja się z
tym nie zgadzam i kazałam mu jeszcze odpoczywać i on nie słuchał…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Jun roześmiała się głośno.
Podbiegła do obojga i przytuliła się do nich, ciesząc się, że ich widzi.
Opowiadała, jak minęło jej kilka ostatnich dni, gdy wraz z Anną oglądały
seriale telewizyjne, zajadały lody, bądź też czasem trochę podglądały, jak
sobie radzi Luani. Pochwaliła ją ogromnie i wyściskała ponownie dwójkę chyba tysiąc
razy.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-35599448799072521882013-05-04T17:10:00.000+02:002013-05-04T21:12:16.580+02:002.8 Choroba<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Yoh już dobrą chwilę rozmawiał z
Jun przez telefon. Annie, która siedziała niedaleko i piła zieloną herbatę, nie
bardzo podobało się, że jej narzeczony zgadzał się na coś, nawet jej o to nie
pytając. Gdy chłopak odłożył słuchawkę i dosiadł się do niej, chciała coś
powiedzieć na ten temat, ale wystarczyło jedno spojrzenie na strapioną i
podenerwowaną twarz nastolatka, by wiedzieć, że nie może tak postąpić,
przynajmniej nie wprost. Nie zastanawiając się dłużej, usiadła na jego
kolanach, przytuliła się i pocałowała go w policzek. Asakura zdziwił się
ogromnie na te czułości, ale nie odsunął od siebie narzeczonej, wręcz
przeciwnie. Chwycił kosmyk jej blond włosów i bawił się nim, pomasował też
dziewczynę po plecach. Anna podniosła głowę do góry i westchnęła cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Mmm, przyjemnie… A co się stało
Jun? – zapytała niby przy okazji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Spytała, czy może tu posiedzieć
kilka dni, bo Ren jest chory, a Luani zaoferowała się, że posiedzi tam i
zaopiekuje się nim.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Jasne, niech przyjeżdża… -
zastanowiła się chwilę. – Trochę to dziwne, nie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Co niby?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Żeby Jun zostawiła swojego
młodszego brata z obcą osobą… Zresztą Ren nie poddałby się przeziębieniu.
Wykłócałby się, że nic mu nie jest, pewnie nawet ćwiczyłby więcej, by w ten
sposób szybciej wrócić do zdrowia. Chyba po coś pije litry mleka</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Pewnie podłapał coś cięższego,
na co nawet mleko nie pomogło – oparł podbródek jej ramię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ja tam myślę, że marudzi tak, jak zazwyczaj chorzy chłopcy, którzy są
wtedy gorsi niż dzieci. Jun nie mogła już wytrzymać i postanowiła zrobić sobie
wolne, a biedna Luani jeszcze nie wie co ją czeka…<span style="color: red;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- O czym ty mówisz? – zdziwił się
szatyn. Musiał bardzo się powstrzymywać, by nie zrzucić z siebie Kyoyamy. Ta
zreflektowała się szybko, co powiedziała, choć według niej było to tylko
stwierdzenie faktu. Odwróciła się całkiem do narzeczonego i pocałowała krótko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- O niczym, naprawdę o niczym –
pocałowała go ponownie, tym razem przytulając się również do niego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W tym momencie do pomieszczenia
weszli Tamara i Hao. Dziewczyna zarumieniła się ogromnie, spuściła wzrok na
podłogę i czmychnęła z powrotem do salonu. Starszy Asakura postanowił sobie
jednak zażartować. Zakrył oczy dłońmi, jednocześnie
podglądając przez palce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Aa! Cukier, jaki cukier! –
zawołał, na co Anna odsunęła się tak gwałtownie, że spadłaby na ziemię, gdyby
Yoh jej nie przytrzymał. Policzki miała w kolorze maliny, była chyba
bardziej zarumieniona niż wcześniej Tamara i rzuciła się na długowłosego z
zamiarem wywalenia go z pokoju, jednak on zręcznie się odsunął. Yoh natomiast
szczerzył się głupio, nie wiedząc jak powinien się zachować. Jego brat opuścił
ręce wzdłuż ciała i przyglądał się obojgu z wyrzutem, w duszy jednak trząsł się
ze śmiechu, widząc ich miny i zachowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Znajdźcie sobie jakieś prywatne
miejsce i tam okazujcie sobie uczucia, na przykład…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Jakby nie było, cały ten dom
jest naszą prywatną własnością – wtrącił krótkowłosy, na co jednak starszy
Asakura nie zwrócił uwagi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- … na przykład u ciebie czy Anny
w pokoju… Chociaż nie, chwila! Tam was nikt nie upilnuje, a ja nie chcę być tak
szybko wujkiem! Jeszcze nie zdążyłem się wystarczająco nacieszyć wolnym życiem!
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Na te słowa trudno powiedzieć,
kto stał się bardziej czerwony na twarzy- Anna czy Yoh. Chłopak podniósł się od
razu, by być na równi z bratem. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć,
usłyszeli otwierane drzwi wejściowe. „Nareszcie wróciła” pomyślał Hao, lecz
jakież było jego zdziwienie, kiedy po chwili zamiast Luani zobaczył Jun.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Cześć wam! Dawno się nie
widzieliśmy – uśmiechnęła się delikatnie, a widząc twarze Yoh i Anny zaśmiała
się głośno: - Co wy tacy różowi? Stało się coś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ja ich… - zaczął długowłosy,
ale wystarczyło jedno spojrzenie brata, by go uciszyć. Chłopak westchnął cicho
i zapytał o coś innego: - Co ty tu robisz? Myślałem, że to Luani wróci do domu,
nie ty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Zielonowłosa zerknęła zdziwiona
na Yoh.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie powiedziałeś mu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie miałem okazji… Chodźmy do
salonu, tam wszystko ustalimy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tylko najpierw, Yoh, zanieś
rzeczy Jun do pokoju Luani i przygotuj go szybko – rozkazała Anna. – Ty już
mniej więcej wiesz o co chodzi, więc nie zaszkodzi, jeśli coś cię ominie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tak jest – w tym momencie
krótkowłosy poczuł dziwną radość z tego, że blondynka tak szybko wróciła do
zwyczajnej wersji siebie. Chwycił torbę zielonowłosej i zaniósł ją na górę.
Jedyne, co zrobił w pokoju, to zmienił pościel i otworzył okno, by przewietrzyć
pokój. Luani bowiem regularnie, może nawet zbyt regularnie, czyściła wszystko i
układała w idealnym porządku. Chłopak pomyślał, że spowodowane to było
najprawdopodobniej ostatnimi latami jej życia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Wszedł do salonu w chwili, gdy
Jun wspominała o tym, że Ren podłapał coś poważnego, bo w ogóle nie wstaje z
łóżka, co jest naprawdę dziwne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- … Luani weszła na chwilę do
niego, a gdy wróciła do mnie, powiedziała, że mam za pięć minut wyjść z
mieszkania i jechać do was.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Oryginalne żądanie, nie ma co –
zauważył Hao. – Coś jeszcze powiedziała?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- No… - dziewczyna spuściła głowę
i zaczęła szlochać, a łzy skapywały na jej dłonie zaciśnięte na udach. Wybawił
ją Lee Pai Long (tak, on też się tam znajdował).</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Powiedziała, i tu cytuję: „Jest
ciężko. Tę Chorobę ciężko pokonać. Jak byłam mała, zapadłam na nią. Na
szczęście wyzdrowiałam. Dopilnuję, by i Renowi się udało”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
Hao zastanawiał się chwilę, o jaką chorobę mogło chodzić, a jedyny pomysł nie
był najweselszy. Bał się w ogóle o nim wspominać. Ten pomysł był zbyt szalony.
Nie, niemożliwy. Po prostu niemożliwy!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Hao, ty coś chyba wiesz na ten
temat, prawda? – młodszy Asakura przyglądał się bratu niepewnie. Tamten
westchnął głośno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Pamiętam, że kiedyś Luani
bardzo ciężko się rozchorowała. Nikt nie mógł przebywać w jej otoczeniu, aby
się przypadkiem nie zarazić. Ta choroba istniała w dalekiej przeszłości i ten…
chyba Hao, znaczy… no wiecie, też to kiedyś przeszedł… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Powiedz coś więcej, a nie
takimi zagadkami – zażądała Anna. Chłopak spojrzał na nią z miną „nie teraz,
potem wam powiem”. Blondynka zrozumiała. Nie chcieli bardziej martwić Jun,
która i tak była już kłębkiem nerwów. Sama zielonowłosa chyba też wiedziała o
co chodzi. Z jednej strony nie chciała, by przyjaciele mówili sobie coś w
sekrecie, szczególnie jeśli chodziło o zdrowie jej brata, z drugiej jednak
wiedziała doskonale, że jest ciężko i dlatego podniosła się, wciąż ze
spuszczoną głową, wymówiła się zmęczeniem i pobiegła do pokoju. Lee Pai Long
poszedł za nią, by spróbować podnieść ją jakoś na duchu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Geh… - chłopak westchnął cicho i zaczął opowiadać,
a pozostali byli coraz bardziej przerażeni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Luani wstawiła wodę na herbatę.
Był już środek nocy i dziewczynie chciało się spać, ale nie kładła się. Szybko
otarła pojedyncze łzy z policzków – nie mogła pozwolić sobie na słabość. Na
szafce leżało opakowanie wafli ryżowych. Chwyciła dwa krążki i zjadła, choć nie
z powodu głodu, a dlatego, że ostatni posiłek zjadła już kilka dobrych godzin
wcześniej. Gdy woda się zagotowała, zalała torebkę czarnej herbaty, dosypała
trochę cukru i wypiła małymi łyczkami. Ciepło napoju spowodowało, że zaczęła
okropnie ziewać. W tym momencie pojawił się obok niej Bason.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Niech się panienka położy i
odpocznie, panicz Ren na razie zasnął i będziemy się nim wraz z Amirą zajmowali
i sprawdzali jak się czuje. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- N-nie.. On może… - duch
tancerki, który zjawił się obok, pomógł
położyć się nastolatce na kanapie. Dziewczyna momentalnie zasnęła, a Amira
przykryła ją kocem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Rankiem obudził ją krzyk Rena.
Nie całkiem rozbudzona pobiegła do jego pokoju. Pytała o co chodzi, ale on
najwyraźniej jej nie słyszał. Zamiast tego wołał Basona, ale w ogóle nie
skupiał swojego wzroku na duchu, który był obok. Blondynka usiadła na łóżku
przy chłopaku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Spójrz na mnie – prosiła
głośno. – Ren, błagam cię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Po chwili Tao skierował swoje
złote oczy na nią. Był zdezorientowany,
widać to było wyraźnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ty nie jesteś Jun! Porwałaś ją.
Ja muszę się zemścić. Ja… - zaczął kaszleć. I wręcz było po nim widać, jak
słabnie z każdą chwilą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- C-co? – blondynka szczerze się
zdziwiła. – Jestem Luani, twoja dobra koleżanka. Jun jest chwilowo u naszych
wspólnych przyjaciół, Yoh i Anny… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
– Luani? – zamknął na chwilę oczy, a gdy je
ponownie otworzył, dziewczyna się zlękła. W niczym nie przypominał siebie,
wyglądał jak zaprogramowana maszyna. - Ja muszę. Muszę. Ojciec kazał. Tak, wszyscy
kazali. Ja muszę cię zabić. To obowiązek. Będę wtedy wolny. To wspaniale – w
ułamku sekundy chwycił mały nożyk leżący na stoliku nocnym (wcześniej blondynka
obierała nim pomarańczę, którą podała Renowi, a potem zapomniała go wynieść do
kuchni). Poruszył się zadziwiająco szybko jak na samopoczucie, a dziewczyna w
ostatniej chwili złapała nadgarstek z ostrzem zaledwie kilka centymetrów od
swojej szyi. Wykręciła mu rękę, by puścił nóż, następnie chwyciła sztuciec i
odrzuciła na sam koniec pokoju. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ren, uspokój się. Jeśli
rzeczywiście masz mnie zabić, zrobisz to później, jak wyzdrowiejesz –
lawendooka w ogóle nie myślała co mówi, kierowały nią teraz emocje i nerwy. –
Podejmuj działania sam, nie ze względu na chorobę i rozkazy innych. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ja muszę… - powiedział to, choć
już nie z taką pewnością jak wcześniej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Musisz wyzdrowieć. A potem
zastanów się dobrze, czy jeśli mnie zabijesz, nie będziesz żałował tego – nie
czekając na nic pocałowała go i przytuliła do siebie. Zrobiła to, ponieważ… nie
znalazła na to żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Nie ze względu na miłość,
bardzo go lubiła, ale nie wydawało jej się, by mogło to być coś więcej. Ren też
nie wiedział jak ma się zachować, opadł ciężko na poduszki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ja umrę, prawda? – spytał
spokojnie. – Jun nie może się z tym pogodzić. Basona też tu nie ma, nie wie,
jak mi to powiedzieć… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie umrzesz, nie umrzesz! –
zawołała nastolatka, nie zwracając najmniejszej uwagi na łzy spływające jej po
policzkach. – To można wyleczyć i masz moje słowo, że robię wszystko co w mojej
mocy, by ci pomóc. Ale musisz walczyć. Bo nie umrzesz. Nie pozwolę ci umrzeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Polubiłem cię… Będziemy walczyć
razem… - przymknął powieki, co bardzo wystraszyło Luani, ale uspokoiła się, gdy
zobaczyła unoszącą się i opadającą powoli jego klatkę piersiową. Przykryła go
kocem, podniosła się i wyszła z pokoju, zabierając nóż leżący pod ścianą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
W salonie oklapła na kanapę. Potrzebowała chwili, by uspokoić nerwy.
„Rany, co to było…” pomyślała. Zaraz pojawiła się obok niej Amira, klaszcząca
cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ładnie ci wyszło. A ten
refleks? Bałam się, że coś ci zrobi, ale nie… I potem ten pocałunek. Pięknie,
Mahare. Ty ty wiesz, jak walczyć o chłopaka. – Luani rzuciła w ducha poduszką,
jednak tamta zdążyła się odsunąć. – No dobrze, już nic nie mówię, przynajmniej w
tej kwestii. Weź prysznic, ciepła woda cię uspokoi. A potem zjedz coś, musisz
mieć przecież siły na następne dni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Już idę… - podniosła się, ale
nie poszła od razu do łazienki. Spojrzała na Amirę, zastanawiając się przez
chwilę, czy zadać pytanie, czy jednak nie. W końcu jednak się przemogła: - On
przeżyje, prawda? Jest silny. Jest dobrym szamanem i dobrym człowiekiem…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie mam pojęcia – westchnęła
tancerka. – Kiedyś przeżywała chyba co trzecia zarażona osoba – widząc
spojrzenie Luani dodała szybko: - wtedy jednak inaczej się żyło. Musisz być
dobrej myśli. Pomyśl, skoro Ren teraz nie widzi Basona, to jest to punkt
krytyczny. Ale radzi sobie jak na razie, więc…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Tak, Ren wyzdrowieje. Na pewno
– lawendooka uśmiechnęła się promiennie i pobiegła do łazienki wziąć prysznic.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Szamani jedli obiad, gdy wśród
nich pojawiła się Amira. Nie zwracając uwagi na pozostałych, trzepnęła Hao
mocno w głowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Ej, za co to?! Luani kazała ci
to zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Nie, ale wiem jedno. Ktoś musi
być za to odpowiedzialny. Dobrze wiesz, że ten wirus nie mógł pojawić się sam z
siebie, ktoś użył go specjalnie, jak wtedy w przypadku Luani. Zarówno wtedy jak
i teraz byłeś blisko osoby, która niebawem zachorowała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Co?! – zawołali wszyscy. Hao
patrzył niedowierzająco na ducha, a wzrok pozostałych wędrował między nimi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Idioci… Jak wirus, który od
ponad trzystu lat jest uważany za nie występujący, może się nagle pojawić i
atakować dwie osoby? Zresztą dobra, nieważne. Potem zajmiemy się tą sprawą.
Panienka Luani poprosiła mnie, abym zdała krótki raport, żeby nie było, że nic
się nie dzieje. Co prawda mówiła, co dokładnie mam przekazać, ale wolę po
swojemu. A więc: Ren nie widzi duchów i strasznie kaszle. Dodatkowo niemalże
zabił Luani, ale ta go powstrzymała. - Szamani spojrzeli po sobie wystraszeni.
- Biedak uważa, że wzywa go drugi świat, ale panienka nakrzyczała na niego,
żeby nie próbował umierać i go pocałowała, co w sumie pięknie wyglądało. – Miny
przyjaciół były niesamowite, szczególnie Hao. - No, to chyba tyle. A, właśnie.
Luani boi się, bo Renowi podwyższyła się znacznie temperatura, ale na razie
jakoś działa. Kiedy mnie tu wysyłała, gotowała jakiś posiłek. Macie jakieś
pytania?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Jak ona się trzyma? – spytała
cicho Anna. Duch tancerki westchnął cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Najchętniej w ogóle by nie odpoczywała,
nerwy ją trochę ponoszą, ale trzyma się. Dobra, jeśli to wszystko, ja wrócę do
niej. Żegnam! – z tymi słowami zniknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Rany, mam nadzieję, że Ren jak
najszybciej wyzdrowieje, bo inaczej będzie to ciężkie przeżycie dla nich obojga
– mruknął Yoh, a Anna i Jun pokiwały głowami, zgadzając się z szatynem. Starszy
Asakura jednak myślał o czymś innym. Wpatrywał się tępo w swój talerz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Pocałowała? Po tym jak chciał
ją zabić? I w ogóle, pocałowała? – Yoh poklepał go po ramieniu, a dziewczyny
westchnęły głośno, mówiąc razem: </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
- Chłopcy. Oni z reguły nie myślą
o sprawach istotnych…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
_______________________________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Dlaczego myślałam, że jestem trochę dalej, a tu jednak nie? Trzeba szybko zadziałać, bo inaczej bohaterowie wiecznie będą mieli problemy, gdzie potrzeba będzie dużo myślenia i użalania się nad sobą... Ale! W następnej części się to zmieni (niekoniecznie od pierwszego zdania). </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Korzystając z tego, że mam trochę czasu, zaczynam działać. Wygląd będzie ustalony taki, jaki mniej więcej chcę (z powodu braku zdolności i tak będzie prosto, ale mam nadzieję, że ładnie), a nie zaakceptowany na szybko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Ostatnio wyrabiam u siebie nawyk częstego siadania do sprzętu (nareszcie własny) i pisania tekstów. To pewnie przełoży się na tempo pojawiania się rozdziałów, bo trzy miesiące to chyba trochę zbyt dużo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Czy coś jeszcze? A, tak: podziękowania ogromne należą się Hotaru! *bije brawo* Nie ma to jak spotkać się po jakimś czasie i jednym z pierwszych zdań, jakie się usłyszy, to: "No, a kiedy napiszesz Szamana?" To pomaga, naprawdę :). I wiem, że zapewne podziękowania powinny być pierwsze, ale Hotaru dobrze mnie zna i wie, że najczęściej najpierw mówię o głupotach, a dopiero po jakimś czasie przechodzę do spraw istotnych.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 27.0pt;">
Pozdrawiam!</div>
<br />
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-28616198915404665752013-02-03T12:09:00.003+01:002013-05-04T21:10:58.060+02:002.7 Koniec problemów?<br />
<div class="MsoNormal">
Luani niemalże cały dzień przesiedziała w pokoju, wpatrując
się w widok za oknem. Znowu. Tak jak od kilku ostatnich dni, dziewczyna nie
odezwała się do nikogo, nawet by się przywitać i zapytać, co słychać. Kiedy Yoh
zjawiał się z wiadomością, że obiad czy też inny posiłek jest na stole, ona
tylko kiwała głową, ale nie zmieniała swojego miejsca. Jak już była naprawdę
głodna, schodziła do kuchni, brała coś w rękę i szybko wracała do pokoju.
Trudno się więc dziwić, że przyjaciele bardzo się o nią martwili.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Amiro, znasz ją z nas
wszystkich najlepiej. Powiedz, co się mogło stać? – poprosiła Anna. Tancerka
westchnęła głośno i pokręciła głową, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie chce
o tym mówić, ale widząc minę Kyoyamy, zrezygnowała z tego pomysłu. Itako może i
teraz siedziała w kuchni i piła zieloną herbatę, zagryzając ją czekoladowymi
ciastkami, ale Amira doskonale zdawała sobie sprawę z tego, do czego zdolna
jest ta dziewczyna- Amidamaru i Yoh stanowili nieocenione źródło informacji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Coś się pewnie stało, ale co
dokładnie, tego nie wiem – widziała, że dziewczynie nie podoba się ta odpowiedź
i chce jej przerwać, więc zaraz dodała – Jak panienka była mała i miała jakieś
swoje dziecięce problemy, zamykała się w pokoju, a następnie brała misia i
siadała z nim na parapecie, a tam mówiła do niego, co się stało i zastanawiała
się, co zrobić. Dopiero, gdy udało jej się wpaść na rozwiązanie, szła do matki
i mówiła o tym problemie i o sposobie na jego rozwiązanie, chcąc sprawdzić, czy
dobrze pomyślała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tylko że ona nie ma już pięciu
lat, a piętnaście. Chłopaki wiecznie mają z czymś kłopoty i nawzajem pomagają
sobie w rozwiązaniu tych problemów. Skoro nie ona nie chce tego samego, jej
sprawa, ale to nie znaczy, że nie będziemy się nią przejmować. Przemyśl to dobrze
i przekaż jej – Anna wstała, a następnie umyła kubek. Nie odzywała się już do
tancerki, więc tamta zrozumiała, że rozmowa jest zakończona i dlatego też
poleciała do lawendookiej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondynka leżała na łóżku i
wydawało się, że śpi, jednak Amira od razu zauważyła, że tamta udaje. Tancerka
westchnęła cicho i usiadła obok niej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Masz tu straszny zaduch. Boisz
się, że świeże powietrze ci zaszkodzi? – rozejrzała się pokoju. Na biurku nic
nie było, poza małą lampką. – Znalazłaś w końcu jakieś miejsce dla książki, to
dobrze. Już się obawiałam, że będzie cały czas na wierzchu i każdy, kto by
chciał, mógłby spokojnie do niej zajrzeć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaczęłam ją czytać… -
wyszeptała niepewnie w odpowiedzi Luani. – Wkurzało mnie to, że nie pamiętam
nic ze swojej przeszłości, dlatego też postanowiłam zmienić zdanie i zapoznać
się z jej treścią…. – Amira pokiwała głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I to dlatego ostatnio w ogóle
nie wychodzisz z pokoju?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Też… - dziewczyna cicho
westchnęła. – Oni nie chcą mi dać spokoju, nawet teraz. Odrabiam lekcje, a
gołąb siedzi na parapecie i wpatruje się we mnie. Godzinę później on tkwi w
takiej samej pozycji… - dziewczyna nagle się podniosła i podbiegła do okna, a
widząc, że parapet jest teraz pusty, zaczęła się śmiać. – Oczywiście. Jak ktoś
jeszcze jest w pokoju, to on odlatuje, żeby wszyscy pomyśleli, że zwariowałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
-Ale nikt tak…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic nie mów – przerwała jej
wesoło, co ogromnie zdziwiło Amitę. – Po co kłamać? Dobra, chodźmy na dół,
muszę do kogoś zadzwonić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Roze była właśnie w trakcie
treningu, kiedy matka przyszła na salę, by przekazać, że ktoś do niej
zadzwonił. Nastolatka, chcąc nie chcąc, podeszła do telefonu i sięgnęła
słuchawkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O, Roze! Hej! Nie rozłączaj się
od razu, bardzo cię proszę – po drugiej stronie słychać było trochę
zdenerwowaną Luani.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- … Dobra. Stało się coś? –
Ningio westchnęła cicho. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Masz gdzieś przy sobie album,
gdzie znajdziesz zdjęcia z czasu, gdy miałaś jakieś siedem lat? Nie pytaj po
co, tylko szybko znajdź – niebieskooka sięgnęła album fotograficzny, który
znajdował się w szafce w rogu pokoju i przewróciła na odpowiednią stronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mhm... O co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kiedy się widziałyśmy, zawsze
miałaś na głowie opaskę w kwiatki, małą torebkę na ramię z misiami albo
klockami, nie jestem pewna. Wiem jednak, że ktoś nam kiedyś zrobił zdjęcie takim
aparatem, co gotowa fotografia wysuwa się niego po chwili. Ty byłaś wtedy
ubrana w zieloną sukienkę, ja miałam na sobie jeansy i różową bluzkę w groszki.
Jeśli nie znajdziesz zdjęcia w albumie, powinno być gdzieś, gdzie
przechowywałaś swoje najcenniejsze skarby, które ukrywałaś przed rodzicami.
Zadzwoń do mnie, jak znajdziesz to zdjęcie, dobrze? Sorki, ale muszę coś teraz
zrobić. Do usłyszenia! – następnym, co Roze słyszała, był charakterystyczny
sygnał końca połączenia. Odłożyła więc swoją słuchawkę i zabrała się za
poszukiwania jednego zdjęcia. W sumie nie bardzo wierzyła Mahare, ale zawsze
przecież będzie mogła jej później powiedzieć, że szukała wszędzie, a zdjęcia
nie znalazła, co będzie znaczyło, że dziewczyna ją oszukała. A to już będzie
powodem, dla którego Roze będzie mogła ją trochę podręczyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Godzinę później, kiedy
niebieskooka już szczerze wątpiła, że cokolwiek znajdzie, natrafiła na małe
metalowe pudełko po ciastkach. Kiedy je otworzyła, zobaczyła różne przedmioty,
które kiedyś miały dla niej ogromne znaczenie. Był tam między innymi bilet do
kina – jeden z nielicznych dni spędzonych tylko z rodzicami, kiedy to robili
sobie wolne od pracy. Kilka koralików, mała lalka, pocztówki, fotografie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Suisei, zobacz… To są chyba te
zdjęcia, które próbowałam tobie zrobić. Na tym jednym chyba jesteś nawet w
miarę widoczna. Każdy inny stwierdziłby pewnie, że ta fioletowa smuga to jakaś
plama światła, ale ja doskonale widzę, że to jesteś ty. – Duch, który pojawił
się tuż obok niej, przyglądał się teraz fotografii.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może rzeczywiście to ja tutaj
jestem, panienko…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mama, której pomyliły się
odcienie farby do włosów i przez dwa tygodnie musiała chodzić z zielonymi
kosmykami – kolejne zdjęcie wylądowało w pudełku. Gdy Roze zobaczyła kolejne
zdjęcie, ze zdziwienia upuściła fotografię, więc musiała ponownie ją podnieść.
Obrazek przedstawiał ją z jakąś dziewczynką, gdy miały po siedem, może osiem
lat. Opaska w kwiatki, torebka z misiem, zielona sukienka, jeansy i różowa
bluzka w groszki. – Suisei, jak to możliwe? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Panienko, przecież mówiłam już
wcześniej, że się poznałyście, jak byłyście małe. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale jak ona mogła to sobie
przypomnieć? Przecież sama mi mówiła, że nic nie pamięta!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tego to już nie wiem, ale
myślę, że jak panienka do niej zadzwoni, lub jeszcze lepiej, odwiedzi ją, to
dowie się panienka wszystkiego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tymczasem Horohoro właśnie
odłożył słuchawkę telefonu. Jego siostra, która bawiła się z Corey, teraz
przyglądała się niebieskowłosemu wyczekująco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No, kto to był? Co chciał?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyobraź sobie, że dzwoniła
Luani… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O, to fajnie. Co u niej
słychać, wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mhm… - skinął głową. - Pytała
się, jaką tu mamy teraz pogodę. No, powiedziałem jej prawdę, że są silne wiatry
i tak dalej, a ona na to, żebym się nie załamywał, tylko ruszył mózgownicą…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A ty ją w ogóle masz? –
zaśmiała się Pilika. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Polubiłaś Rena i jego poczucie
humoru? A więc Chacha, bardzo śmieszne! W każdym bądź razie zapytała, czy
potrafię budować ściany z lodu. Wiatr nie powinien im zaszkodzić, jeśli zrobię
je odpowiednio mocne, one osłonią rośliny, a przy okazji wewnątrz będzie niby
trochę cieplej wbrew pozorom i zawsze będzie ciągnąć trochę wilgoci… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To niegłupi pomysł! – ucieszyła
się dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Może i tak, ale… skąd ona
wiedziała? I jak to wymyśliła?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mnie pytasz? Ważne, że w ten
sposób być może uda się pomóc Drobiażdżkom!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Horohoro stworzył kilka ścian
lodu wokół upraw, chociaż trochę wątpił, by to coś dało. Ku jego ogromnemu
zaskoczeniu, dużo mniej czuło się wiatr i związane z nim zimno. Postanowił
więc, że niebawem będzie się musiał wybrać do Tokio, by podziękować
dziewczynie. „No gościu, który bawisz się naturą, zobaczysz, że jeszcze trochę,
a cię powstrzymam. Z tym że teraz nie będę działał w pojedynkę!” </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już się nadzwoniłaś? – Hao
podszedł do lawendookiej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Prawie. Został mi jeszcze jeden
telefon, ale to już tylko dlatego, że chcę pogadać, a nie załatwić jakąś
sprawę. Chociaż nie, pojadę. Będzie lepiej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj, mała. Nie wiem co się
stało, że tak nagle wróciłaś do życia, ale cieszę z tego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Stwierdziłam, że już zbyt długo
się dołowałam. Cokolwiek by się nie stało, poradzę sobie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I tak trzymać. Dobra, jedź,
gdzie masz jechać. A może mam się wybrać z tobą?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie… Chciałam zobaczyć się z
Jun i z Renem, a w sumie nie trzeba się tobie i jemu długo przyglądać, by
stwierdzić, że nie przepadacie za sobą… No nic, wezmę tylko coś z pokoju i już
mnie nie ma!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna wyszła właśnie na
zewnątrz, kiedy zadzwoniła Roze, więc Hao dogonił ją i poprosił, by podeszła do
telefonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć, Roze~ Wybacz, że tak
sobie poszłam, ale w sumie myślałam, że jednak nie zadzwonisz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Idiotko, skąd wiedziałaś o
tamtym zdjęciu?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Po pierwsze, też cię lubię,
moja droga. Po drugie, znalazłam identyczne zdjęcie w swoich rzeczach z napisem
z tyłu, że powinnaś mieć tę samą fotografię u siebie. Słuchaj, muszę coś
załatwić teraz, więc może porozmawiamy później? A może przyjedziesz wieczorem?
Będzie fajnie! Anna coś dobrego ugotuje, ja jej pomogę oczywiście!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie ekscytuj się tak – Luani
usłyszała podenerwowany głos Roze. – Zobaczymy się w szkole, to może
porozmawiamy. Nie zamierzam tak od razu wszystkiego między nami zmieniać. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry. Panienka do kogoś?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, do rodzeństwa Tao. Byłam
już u nich kilka razy, więc dobrze wiem jak trafić – dziewczyna nie czekała na
jakąkolwiek odpowiedź recepcjonistki, tylko skierowała swe kroki do windy. Nie
zdziwiła się jednak, gdy na korytarzu zauważyła już Jun. Zapewnie kobieta od
razu zadzwoniła do mieszkania, by potwierdzić, że ktoś tam idzie. Nastolatka
jak zwykle miała na sobie sukienkę ze smokiem, ale tym razem była ona granatowa
z srebrnymi zdobieniami. Włosy miała zawinięte w ręcznik.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć, Jun! – zawołała radośnie
blondynka i podbiegła do nastolatki, by się do niej przytulić. – Dawno się nie
widziałyśmy i, nie ma co ukrywać, było w tym sporo mojej winy…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć. Rzeczywiście trochę
czasu już minęło, ale to nieważne. Chodź do środka, nie będziemy przecież
rozmawiać na korytarzu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaraz po wejściu do salonu dziewczyny
usłyszały ciężki kaszel dochodzący z pokoju Rena, a zaraz potem wyłonił się z pomieszczenia
Bason.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witam, panienko. Przepraszam w
imieniu panicza, ale on nie chce panienki zarazić i dlatego woli nie wychodzić
z pokoju… - Luani pokiwała głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niech się nie martwi, wpadnę
potem do niego, zobaczę jak się trzyma – usiadła obok Jun na kanapie. Tao
zdjęła chwilę wcześniej ręcznik z głowy i rozwiesiła go na fotelu, a na ramiona
zarzuciła czarny sweter, tak by mokre kosmyki nie pomoczyły jej sukienki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rozchorował się kilka dni temu.
Najpierw myślałam, że to tylko przeziębienie, nawet czuł się już coraz lepiej,
ale nagle mu się pogorszyło… Niby nie chce cię zarazić, a tak naprawdę
powiedział mi wczoraj, że nie ma siły wstać z łóżka. Zakazał mi w ogóle
zbliżania się do jego pokoju, zajmują się nim Bason i Palong… - zielonowłosa
westchnęła ciężko, a Luani przytuliła ją do siebie. Nie podobało jej się to.
Przy przeziębieniu może się trafić gorszy dzień, ale nie aż taka zmiana… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jun, zrób jakiejś herbaty, a ja
sprawdzę, co u niego – blondynka podniosła się i podeszła do pokoju Rena. Zapukała
cicho, a po chwili weszła do środka. W pokoju panował półmrok z powodu zasłon
na oknach. Był też zaduch, ale na to dziewczyna nie zwróciła zbyt dużej uwagi.
Ren leżał dokładnie przykryty kołdrą na łóżku. Miał zamknięte oczy, ale nie
spał, choroba nie dawała mu spokoju. Nie odezwał się od razu, co utwierdziło
dziewczynę w przekonaniu, że nie może być dobrze. Podeszła do niego i usiadła
na skraju łóżka, a tuż obok niej pojawiła się Amira. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Idź stąd. Nie chcę cię zarazić –
ledwo wychrypiał chłopak i zaraz zaczął okropnie kaszleć. Blondynka zdjęła swój
naszyjnik z kryształem i, trzymając go w jednej dłoni, drugą rękę położyła na
klatce piersiowej chorego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz ci pomogę, nie bój się.
Powinieneś poczuć się lepiej – zamknęła oczy, przypominając sobie słowa, które
powinna powiedzieć, by jak najlepiej uzdrowić chłopaka. Nagle jednak z kamienia
wyskoczyła Malkia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
~ Nie możesz tego zrobić –
warknęła lwica. ~ Nie przy tej chorobie. Amiro, nie pamiętasz jak to było w
przypadku Luani? Kryształ wtedy o mało co jej nie zabił! – blondynka ogromnie
się przestraszyła, odsunęła się od Rena, przyglądając się zdziwiona duchom.-
Spójrz na objawy i zastanów się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale to tylko przeziębienie,
grypa może. Zresztą niemożliwe, żeby to była duchowa gorączka, nie ma jej już
na świecie i zakazana jest jakakolwiek zabawa z tym wirusem, bo jest zbyt
niebezpieczna…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
~ Tak jej nie ma, że Luani się
rozchorowała – przerwała jej ostro. Kiedy jednak odezwała się do nastolatki,
jej słowa były bardzo spokojne: ~ Słuchaj, skarbie, nie ma co ukrywać, choroba
jest ciężka, ale ty masz tę przewagę, że ją przeżyłaś, co dało ci wielką siłę.
Razem będziemy pilnować, by i Renowi udało się wyzdrowieć albo żeby chociaż nie
cierpiał tak jak teraz. Połóż dłonie na jego płucach, ale najpierw odłóż na bok
kryształ, właśnie tak. Teraz… - Luani dokładnie wypełniała polecenia lwicy,
jednak coś nie dawało jej spokoju. „Choroba ciężka, zrobimy co w naszej mocy,
by Ren przeżył, lub tak nie cierpiał” to nie oznaczało nic dobrego. Ren mógł
umrzeć, tak po prostu, już od razu, gdyby chciała mu pomóc siłą, której się
nauczyła. Wszystko wskazywało na to, że najbliższe dni będą naprawdę ciężkie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.5pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ohayo! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przepraszam, że przez aż tak
długi czas nie dodawałam nowych rozdziałów, a teraz to są cztery pełne strony, choć
pewnie powinno być ich piętnaście, by jakoś to wynagrodzić. Tekst napisałam już
dawno, ale gdy wysłałam go Hotaru, by przeczytała i sprawdziła, ona się załamała,
a ja jeszcze bardziej, gdy mi go odesłała z powrotem z zaznaczonymi fragmentami,
które powinnam poprawić. Była tego może połowa, może nawet trochę więcej. Zabrałam
się za edycję, ale stwierdziłam, że to nie ma sensu, piszę od nowa. Nie chciałam,
by Luani dołowała się przez tak długi okres czasu, pomyślałam, że jakoś wplączę
nareszcie książkę i poznawanie przeszłości. Wszystko pięknie i cudownie, ale nowa
szkoła, ludzie i nauczyciele, lekcji od groma i trochę. Do tego nowe zajęcia dodatkowe
i walka z mamą o to, która może usiąść do komputera… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przepraszam za błędy, fragmenty napisane
niezrozumiale i ogólnie za wszystko. Mam nadzieję, że teraz będzie mi łatwiej znaleźć
czas na napisanie i wstawienie nowej części.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pozdrawiam ^^</div>
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-70268861251763395682012-08-31T11:06:00.002+02:002013-05-04T21:09:02.711+02:002.6 Powroty i nawroty<br />
<div class="MsoNormal">
Kiedy tylko
zakończyły się lekcje, Luani chciała dołączyć do reszty przyjaciół w drodze do
domu, jednak zatrzymała ją Roze. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź za
mną – powiedziała tylko niebieskooka i ruszyła przed siebie, a Mahare, chcąc
nie chcąc, musiała za nią podążyć. Kiedy tylko usiadły na ławce przy jakiejś
mało uczęszczanej ulicy, obok Ningio pojawiła się mała fioletowa kulka światła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś
szamanką, więc na pewno ją widzisz. To jest Suisei, mój duch stróż. Rzadko
kiedy pojawia się w swojej pełnej postaci, ponieważ zdecydowanie bardziej
podoba jej taki wygląd. Gadaj, co tak naprawdę robisz w Japonii. Turniej się
skończył, więc…</div>
<div class="MsoNormal">
- Został
przerwany – wtrąciła odruchowo lawendooka, jednak druga dziewczyna w ogóle nie
zwróciła na to uwagi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przysłała
cię tu ta banda z Rady? Tłumaczyłam już przecież, że…</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja nie
jestem z żadnej rady – Luani uśmiechnęła się delikatnie. – Tak naprawdę to z
całej siły będę się starała, aby być możliwie jak najdalej od niej, by w ogóle
być z dala od wszystkich. I jak już wspomniałam na początku, miałam ważny powód
by się tutaj znaleźć. Amira może to potwierdzić. Właśnie, chodź tutaj, moja
droga – w tym momencie przed dziewczynami pojawił się duch tancerki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak
panienka sobie życzy – ukłoniła się delikatnie i zerknęła na fioletową kulkę. –
Witaj, Suisei. Kiedy ostatni raz się widziałyśmy, również wolałaś taką formę. Ile
lat temu to było? Osiem? Pewnie coś koło tego.
Byłyście wtedy takie małe… Nie dziwię się, że nie pamiętacie się za
bardzo. Pierwszy raz się spotkałyście dwa lata wcześniej – ostatnie słowa Amira
powiedziała już ewidentnie do dziewczyn. Nastolatki spojrzały po sobie
zdziwione, starając się sobie przypomnieć cokolwiek, co wydarzyło się, gdy były
małymi dziećmi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja wtedy
siedziałam tylko i wyłącznie w hotelu, nigdzie nie wychodziłam.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Nieprawda, Roze, poznałaś Luani, kiedy mieszkałaś w Paryżu. Spotkałyście się
przy fontannie- odezwała się kulka.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ja
byłam w Paryżu… – zastanowiła się lawendooka. Nie było dla niej nic dziwnego w
tym, że nie miała o tym bladego pojęcia. Nie pamiętała przecież miejsca, w
którym mieszkała przez całe dotychczasowe życie, a co dopiero cel jakiejś
wycieczki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, ja
nie poznawałam nikogo takiego! Miałam tylko wymyśloną przyjaciółkę, z którą
rozmawiałam! - Roze oburzona podniosła się i oddaliła szybkim krokiem, a lawendooka nie próbowała nawet jej dogonić, tylko poszła powoli w kierunku domu Asakury.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W momencie,
gdy Luani przekroczyła próg przedpokoju, tuż obok niej znalazł się nagle Hao,
który zdecydował się wypuścić dziewczynę z uścisku dopiero po zapewnieniu, że
spotka go naprawdę przykra przygoda.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak długo
nie wracałaś… Myślałem, że coś się stało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
sądzisz, że dowiedziałbyś się tego od razu? Ty wyczuwasz takie rzeczy, zresztą
pewnie Amira by cię od razu odnalazła i powiedziała, że coś się wydarzyło.
Zresztą nieważne. Rozmawiałam z kimś i nie zauważyłam, że już taka godzina –
blondynka poprawiła torbę, którą miała zawieszoną na ramieniu, a następnie
przeszła do kuchni, gdzie Anna nakładała już dla niej obiad, składający się
oczywiście z ryżu, warzyw i ryby. </div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę.
Faust zadzwonił i powiedział, że zjawi się o ósmej. Pewnie się cieszysz,
prawda? – Kyoyama przyglądała się uważnie Mahare, próbując wyczytać z jej
twarzy wrażenia z dzisiejszego dnia, jak również i reakcję na to, co właśnie
powiedziała. Lawendooka tylko skinęła lekko głową, wzięła do ręki miskę i
pałeczki, a następnie przeszła chyłkiem do swojego pokoju. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Luani,
kiedy zjadła już powoli jedzenie, sięgnęła książkę, o której jeszcze do
niedawna mówiła, że na pewno nie będzie chciała sprawdzić, co jest w środku.
Już miała ją otworzyć, kiedy nagle poczuła się obserwowana, co było dziwne,
zważywszy na to, że siedziała samotnie w otwartym pokoju. Dziewczyna odwróciła się powoli w kierunku
okna i zauważyła, że na parapecie siedział gołąb, który przekrzywił nagle łepek
i przyglądał się jej przez chwilę, ale gdy tylko zrobiła krok w jego stronę,
ptak odleciał. Nastolatka myślała o tym jeszcze przez krótką chwilę, jednak
zapomniała kompletnie, kiedy usłyszała dochodzący z dołu głos Fausta,
witającego się po kolei z Anną, Yoh, Hao. Nie widziała go od czasu, gdy zdjął
gips z jej ręki. Chociaż najchętniej zostałaby teraz w pokoju, zeszła na dół,
by przywitać się z gościem. Długo jednak tam nie posiedziała. Po około
godzinie, wymawiając się ogromnym zmęczeniem, wróciła na górę, gdzie wzięła
szybki prysznic, a następnie usiadła na łóżku i spojrzała przez okno. Na niebie
świeciły gwiazdy, a Księżyc w kształcie rogalika zdawał przyglądać się
dziewczynie. Po chwili Luani przypomniała sobie, że nie schowała jeszcze
książki, jednak nie poruszyła się choćby o milimetr, tylko obserwowała
nieustannie nocne niebo. </div>
<div class="MsoNormal">
- Znowu to
robisz, wiesz? – zapytała wyraźnie zatroskana Amira. Blondynka nie
odpowiedziała, wpatrywała się tylko niczym zahipnotyzowana w okno. – Nie tak
łatwo zmienić coś, co się robiło codziennie przez tak długi czas, co? Nawet
drzwi zamknęłaś… Mam nadzieję, że nie chcesz…</div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw
mnie samą, proszę – powiedziała cicho, lecz stanowczo dziewczyna. Tancerka
próbowała jeszcze przez chwilę coś powiedzieć, jednak widać było, że szamanka w
ogóle jej nie słucha, tylko nad czymś rozmyśla. Amira opuściła ją niechętnie,
przypominając sobie liczne dni, kiedy nastolatka zachowywała się podobnie. W
takie dni jak ten, wydawało się, że lawendooka gotowa jest poddać się temu, co
słyszy przez cały czas. Ten napad przygnębienia nie mógł wróżyć nic dobrego.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- A jeśli
oni rzeczywiście będą chcieli mi coś zrobić? – wyszeptała blondynka, walcząc ze
sobą, by się nagle nie rozpłakać, jednak zaraz łzy zaczęły spływać strumieniami
po policzkach. – Już tyle czasu minęło. Rodzice, gdyby chcieli, już dawno by
mnie odnaleźli… Albo Josh… A co oni wszyscy zamierzają? Też chcą mnie
wykorzystać, jako jakieś idiotyczne centrum informacji? <i>Non possibile</i>! Powiedzieli, że nic mi nie grozi z ich strony, ale
to przecież obcy. Ten cały Marco i reszta ich przekonali, żeby wzięli udział w
tym chorym planie.</div>
<div class="MsoNormal">
„<i>Tak jest, moja droga,
dobrze myślisz. Zostałaś się z tym wszystkim zupełnie sama. Czyż nie łatwiej
byłoby to wszystko skończyć tu i teraz? Wtedy nikt by się już niczego nie
dowiedział</i>” – powiedział cicho jakiś głos, lekko przytłumiony, jakby
dobiegał z zewnątrz, jednak wciąż doskonale można było rozpoznać, że ta osoba
mówiła do Luani w jej śnie. Dziewczyna nie odpowiedziała na te słowa, jednak
rozpłakała się mocniej, aż w końcu, zmęczona szlochaniem w poduszkę, zasnęła
twardym snem, w którym ów męczący głos nie chciał jej dać spokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Nie tylko Luani zmagała się z problemami.
Rodzeństwo Usui również miało powody, by narzekać i obawiać się tego, co może
nadjeść niebawem. Pomimo ciężkiej pracy i miłości do przyrody, od kilku tygodni
natura nie chciała współpracować w odbudowywaniu krainy dla Drobiażdżków.
Najpierw zbyt szybko zrobiło się upalnie i sucho, teraz w ciągu dwóch tygodni
nadciągnęły silne wiatry i burze, które poniszczyły znaczną część upraw. Do
tego wszystkiego dochodził jeszcze obowiązek szkolny, z którego nie zwalniano
nikogo tylko ze względu na to, że są ‘małe problemy prywatne’. Horohoro, choć
starał się to dotychczas ukrócić, przeklinał głośno, wyzywając wszystkich i
wszystko wokół siebie. Jego siostra, zamiast krzyków, siadła po prostu i
płakała. Oboje tak się starali, naprawdę dużo poświęcili, a tu miało się
okazać, że mogą uzyskać o ponad połowę mniej plonów, niż zakładali. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Braciszku, a co jeśli to, co słyszeliśmy wcześniej okaże się prawdą? – spytała
pewnego razu cicho Pilika, w momencie krótkiej przerwy płaczu . Niebieskowłosy popatrzył na
nią w zamyśleniu, próbując odpowiedzieć na to pytanie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli
rzeczywiście ktoś stoi za tym bawieniem się Matką Naturą, gorzko tego pożałuje.
I wtedy nieważne będzie, czy to sam cholerny Król Duchów nie maczał w tym
swoich wielkich, duchowych paluchów. Skopię mu porządnie tyłek i oduczę raz na
zawsze zadzierania z przyrodą, zrozumiałaś?!– zawołał wzburzony Horohoro,
jednak zaraz uspokoił się, gdy rozejrzał się po polu. – No, nie mamy dużo
czasu. Już, Pilika, zamiast mazgajenia, pomóż mi lepiej odratować tyle roślin,
ile tylko jesteśmy w stanie.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> _______________________________________________________________________________</o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ohayo!</div>
<div class="MsoNormal">
Drugi rozdział w jednym miesiącu! (nieważne, że prawie cały miesiąc odstępu między nimi ^^")</div>
<div class="MsoNormal">
W poniedziałek zaczynie się męczarnia. I nawet nie chodzi o sam rok szkolny, ale o to, że znowu będzie trzeba się przedstawiać, zapoznawać z innymi i przyzwyczajać się do humorów nowych nauczycieli... </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sama sobie zdaję sprawę z tego, że po długości tekstu, moje rozdziały często można określić mianem "rozdzialiki", ale staram się jakoś rozkręcić. Ciekawa jestem, czy nareszcie zaczynam dawać opisy - jeszcze jakiś czas temu miałam ich praktycznie zerową ilość: kolor włosów i oczu bohatera, może dwa słowa o tym, że akcja rozgrywa się w parku (np. "wiosenny park pełen kwiatów" - koniec opisu). Teraz staram się zapisywać coś jeszcze i mam nadzieję, że to mi się udaje :)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pozdrawiam serdecznie!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-53652385214211732612012-08-01T19:19:00.000+02:002013-05-04T21:07:26.376+02:002.5 Pierwszy-drugi semestr<br />
<div class="MsoNormal">
Minęło już trochę czasu. Treningi odbywały się codziennie,
przez co szamani byli praktycznie cały czas wykończeni i nie marzyli o niczym
innym niż miękkie łóżko. Szansę na nadrobienie straconej energii mieli w
niedziele, ponieważ Anna ugięła się pod gorącymi prośbami Jun, Tamary i Piliki,
aby chociaż jeden dzień w tygodniu mieli wolny. Kiedy jednak nastawała
niedziela, główną „atrakcją” dnia było uczenie Mahare. Tyle lat straciła,
zresztą poziom szkolnictwa we Francji był dużo mniejszy niż w Japonii, toteż
nadrobienie zaległości stało się w pewnym momencie głównym zajęciem dla
wszystkich. Największy problem był z historią, ale trudno się temu dziwić,
jeśli do tej pory w szkole uczyła się o takich rzeczach, jak Rewolucja
Francuska, czy też Wojna Stuletnia, a Japonia to było tylko „państwo w Azji,
gdzie rządzili cesarze” i nic więcej. </div>
<div class="MsoNormal">
Za historię zabrał się Hao i pomagały jeszcze duchy,
japoński był we władaniu Anny i Yoh, matematyką zajmował się Ren, naukami
przyrodniczymi Horohoro, a angielskim… nie, angielskiego nikt Luani tłumaczyć
nie musiał, w końcu jej rodzina z Anglii pochodziła, więc pomimo nie używania
tego języka w szkole (wiadomo, mówimy tu o Francji, gdzie nikt się do
znajomości angielskiego nie przyznaje w ogóle), blondynka doskonale sobie z nim
radziła.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wrzesień,
początek drugiego semestru. Uczniowie mniej lub bardziej chętnie wracali do
szkolnych ławek. Horohoro wraz z siostrą pojechali do siebie, Ryu również
gdzieś wybył. Luani z początku ogromnie się cieszyła, gdy dowiedziała się, że
zdała testy i trafiła do klasy, do której chodziła Tamara, jednak zaraz jej
głowę nawiedziła straszna myśl: „idę do szkoły, gdzie jest tulu nowych ludzi,
mam problemy z pismem japońskim, a będę w miejscu, gdzie innego języka prawie w
ogóle się nie używa!”</div>
<div class="MsoNormal">
Starając się jednak
nie zwariować, odetchnęła kilka razy głęboko i pewnym krokiem przekroczyła próg
szkoły. Po chwili Tamara zaprowadziła ją do klasy, więc mogła spokojnie usiąść
gdzieś z tyłu i poczekać na początek zajęć. Inni uczniowie, którzy weszli razem
z nią, zdawali się w ogóle jej nie zauważać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Konnichiwa – przywitał się
nauczyciel z uczniami, a następnie sprawdził obecność. Już miał zamknąć
dziennik, gdy jego uwagę przykuła mała kartka przyczepiona poniżej listy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mahare Luani? – blondynka podniosła się powoli i
przyjrzała trochę nauczycielowi. Doi Kuriki, bo tak się nazywał, miał około
czterdzieści lat, trochę siwych włosów. Jego nienaganny, poważny ubiór pasował
do stosunkowo szczupłej sylwetki. Luani pewnie przyglądałaby się mu dłużej,
gdyby nie poprosił jej nagle o przedstawienie się i opowiedzenie czegoś o
sobie. Dziewczyna westchnęła cicho, a następnie powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No więc… Jestem Luani, przez
pewną sprawę rodzinną musiałam przyjechać do Japonii i… cóż by tu jeszcze? –
spojrzała na różowowłosą, jednak tamta nie wiedziała, co miałaby jeszcze
podpowiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A skąd ty jesteś? – zapytała
któraś z dziewczyn. – Masz zabawny akcent. Europa?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oui, Francja konkretnie… Mogę
już usiąść? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze. Skoro już wszyscy
wszystko wiedzą, otwórzcie podręczniki… Ach, właśnie! Ningio Roze? Oprowadzisz
swoją nową koleżankę na przerwie po szkole. Pokażesz w ten sposób, że chociaż
trochę ci na czymś zależy. Dobrze, na czym to ja? Strona pięćdziesiąta
dziewiąta – uczniowie posłusznie otworzyli książki i skupili się na nauce. No,
prawie wszyscy, bowiem Luani i Roze przyglądały się sobie badawczo. „Ja ją
skądś znam” zastanawiały się obie i zamiast rozwiązywać równania matematyczne,
szukały w myślach sytuacji, w której mogły się poznać. „Spytam Amirę, może ona
wie lepiej” „Spytam Suisei, ona powinna wiedzieć, czy naprawdę się gdzieś
poznałyśmy” postanowiły obie i z utęsknieniem wręcz czekały na koniec lekcji.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, słuchaj. Mamy dziesięć
minut, więc zdążymy zostawić torby i obejść chociaż ten segment. Zastanawiam
się jednak, dlaczego akurat ja dostałam takie polecenie, w końcu ta różowa,
Teresa chyba, mogłaby to zrobić. Albo Asakura, bo chyba to jakiś twój znajomy
również, chociaż on pewnie ma inne sprawy na głowie – Luani szła tuż obok
dziewczyny, przyglądając się jej i przysłuchując uważnie. Mówiła nienaganną
japońszczyzną, jednak jej delikatne zaciągnięcia zdradzały inne pochodzenie. Długie
i bardzo jasne włosy, które nie były ani typowo blond, ani białe, coś pomiędzy,
a do tego duże, niebieskie oczy, w których czaiła się jakaś nerwowość, może
irytacja, ale także i pewne znudzenie. Wyglądała trochę tak, jakby uważała, że
wszyscy w szkole powinni się jej kłaniać tylko dlatego, że łaskawie zjawiła się
w szkole.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie,
tylko… Nie wiem dlaczego, ale… czy my się przypadkiem nie znamy? – lawendooka odłożyła
swoją torbę w zamyśleniu. Roze na te słowa spojrzała na nią, po czym zaśmiała
się niby wymuszonym śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd my
się niby mamy znać? Byłaś kiedyś w Japonii? – Luani potrząsnęła głową. – No
właśnie. Wiesz, był czas, kiedy jeździłam z rodzicami po całym świecie, ale
wtedy z reguły i tak siedziałam w swoim pokoju hotelowym, więc raczej nie jest
prawdopodobne, żebyś mnie znała. Może zatrzymałaś się kiedyś w którymś z
„Pierrotów” i widziałaś tam jakąś ulotkę z moim zdjęciem? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
pamiętam, może… Pourquoi est ma mémoire ne revient pas? („Dlaczego moja pamięć
nie wraca”- przepraszam, jeśli coś nie tak gramatycznie, ale wspomagam się
google translate)– westchnęła ciężko i uderzyła się w czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś
taka zapominalska, czy też coś się stało, że masz dziury w pamięci? – zapytała
od niechcenia Roze, przekładając włosy z jednego ramienia na drugie. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Zrozumiałaś mnie? – zdziwiła się lawendooka. Jakoś nie spodziewała się, by
ktokolwiek w Japonii znał choćby słowo po francusku. Ningio wzruszyła tylko
ramionami i powiedziała, że jej babcia pochodzi z Francji, dlatego język
francuski w miarę rozumie, ale bardziej interesuje ją teraz Luani.</div>
<div class="MsoNormal">
- … Dwa lata temu miałam wypadek. Długo leżałam w szpitalu,
gdzie lekarze oprócz ratowania mnie, postawili sobie za cel pomoc w pokonaniu
amnezji pourazowej, czy jak to nazwali, ale można powiedzieć, że zaczęłam nowe
życie i oprócz jakiś cząstkowych wspomnień, które co jakiś czas wracają, jestem
zajęta zapełnianiem pamięci nowymi wrażeniami – na koniec udało jej się nawet
uśmiechnąć. Roze, nawet jeśli chciała coś powiedzieć, przerwał jej dzwonek na
następną lekcję, więc niechętnie weszła wraz z pozostałymi uczniami do klasy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Całkiem
nieźle udało ci się z tego wybrnąć – tuż obok Mahare pojawiła się Amira. – Ale
do Josha to się jeszcze nie przyrównuj. On zawsze potrafił opowiedzieć jakąś
zmyśloną na poczekaniu historię i nigdy niczego nie pomylił. </div>
<div class="MsoNormal">
- Daj sobie
spokój – wyszeptała w odpowiedzi. – Teraz nie mam ochoty na żadną rozmowę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Po prostu
nie chcesz, by ludzie uznali cię za wariatkę, która mówi do siebie – zaśmiała
się tancerka. – Nie musisz się martwić, chociaż jedna osoba poza Tamarą cię
zrozumie, bo właśnie mi się przygląda – pomachała do Roze, która delikatnie
skinęła głową. – Dobra, nie przeszkadzam już w lekcjach. Bawcie się dobrze – i
z tymi słowami Amira rozpłynęła się w powietrzu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
W tym samym czasie w
innej części budynku</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I co, Ren? Znowu nasze klasy
mają razem w-f. To chyba specjalnie, żebyśmy mogli się ścigać – zaśmiał się
Yoh, gdy dobiegł do Tao w trakcie drugiego okrążenia wokół boiska w ramach
rozgrzewki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Asakura, aż tak za mną
tęskniłeś? No popatrz, widać nauczyciele doskonale zdają sobie sprawę, że nic
nie zmusi twojego leniwego tyłka do ruchu poza jakąkolwiek szansą, by spróbować
mnie pokonać.</div>
<div class="MsoNormal">
Yoh i Ren byli jednymi z niewielu uczniów, którzy w szybkim
tempie przebiegli dwa kółka i w ogóle się tym nie zmęczyli. Reszta powoli
człapała za nimi, zarzekając się, że w następne wolne na pewno będą się więcej
ruszać, a nie siedzieć w domu i zajadać słodycze, dlatego też szamani mieli
możliwość porozmawiania ze sobą przez chwilę.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Uwierzysz, że wczoraj chyba przez godzinę wpatrywałem się w swój dzwonek wyroczni
w nadziei, że może jednak zadzwoni i Turniej zostanie wznowiony? Chyba pomimo
tego roku cały czas nie mogę wrócić do normalnego życia…</div>
<div class="MsoNormal">
- Albo po
prostu nie chce ci się uczyć i wolałbyś powrót do walk, niż szkołę. Jednak ja
czuję podobnie. Tyle lat szkoliliśmy się i trenowaliśmy, by nagle przerwać
rozgrywki bez poznania ostatecznego zwycięzcy…</div>
<div class="MsoNormal">
- Asakura,
Tao! Koniec tych dziewczęcych ploteczek! Już, wracać do ćwiczeń! – przerwał im
nauczyciel, więc chcąc nie chcąc, przyjaciele wzięli piłki od kosza i zaczęli
trening.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> _________________________________________________________________________________</o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ohayo! </div>
<div class="MsoNormal">
Jak to jest? Patrzę w kalendarz - połowa czerwca, patrzę po kilku dniach - pierwszy sierpnia... Czas zdecydowanie zbyt szybko leci. Pewnie minęłoby jeszcze kilka dni, nim ten rozdzialik (bo po długości rozdział to zbyt duże słowo) by się pojawił, jednak Hotaru przy każdej rozmowie atakowała i groziła, że coś mi zrobi, jeśli zaraz go nie skończę.</div>
<div class="MsoNormal">
Brawa dla niej należą się z jeszcze paru powodów! Po pierwsze: często wysłuchuje mojego marudzenia i opowieści o bohaterach zarówno tego opowiadania, jak i czegoś, co mam w planach, potrafi się w tym odnaleźć, trzepnąć mnie w głowę, kiedy za bardzo komplikuję i posłużyć dobrą radą. Po drugie: to ona jest pierwszą osobą, która czyta moje wypociny i je poprawia. Jest jeszcze dużo więcej tych powodów, ale tego już nie będę zdradzać. Dodam tylko, że Roze Ningio to postać stworzona przez nią :).</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli ktoś zauważył, zmieniłam swojego nicka z "Lui-chan" na "lioness". Oba oznaczają lwa, tylko że w innych językach. Jeśli ktoś chce, może sobie zmienić, jeśli nie, zachowajcie poprzedni. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To na razie tyle. Pozdrawiam serdecznie! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
PS: Będzie kilka innych wątków, a przynajmniej mam nadzieję, że uda mi się je jakoś ładnie wpleść.</div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-48189340865683588782012-06-02T22:31:00.000+02:002013-05-04T21:00:23.818+02:002.4 Zaskakujący wynik walki<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Całą drogę do domu szamani nie odzywali się do siebie, tylko wypatrywali czegoś ciekawego w krajobrazie albo przyglądali się Hao, wymyślając różne sposoby na zabicie go. A fakt, że słyszał on każdą ich myśl, wcale im nie przeszkadzał. Yoh w dalszym ciągu nie mógł uwierzyć, że osoba idąca z jego lewej strony, to naprawdę jego brat, a nie jakaś magiczna iluzja. Było tyle rzeczy, o których chciał mu powiedzieć, o tyle zapytać, jednak postanowił zrobić to dopiero wtedy, gdy nikogo innego przy nich nie będzie. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Kiedy tylko szamani przekroczyli próg domu, wybiegła do nich <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tamara, trzymając w rękach drewnianą łyżkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Witajcie… H-hao?! – zawołała zdziwiona, a ułamek sekundy potem przedmiot upadł z łoskotem na ziemię i przeturlał się pod nogi młodszego Asakury (od razu odpowiadam: łyżka Tamary jest magiczna i potrafi takie rzeczy ^^). – A co z Luani?! Wyjaśnijcie to zaraz! – takie zachowanie różowowłosej było co najmniej dziwne. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wszystko wyjaśnimy za chwilę. Najpierw jednak położymy Luani do łóżka. Biedaczka naprawdę się dzisiaj wykończyła – oznajmił Yoh i wraz z bratem udał się na górę, a następnie pokazał Hao pokój dziewczyny, aby tamten mógł ją spokojnie położyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Rozmowy z dziewczynami trwały trochę czasu, bowiem ciężko im było uwierzyć w to, że Hao i Yoh naprawdę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się pogodzili. <span style="background: yellow; font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-highlight: yellow;"><span style="background-color: white;">Dziwne było również to, że Hao w ogóle żyje.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Hao, jak to możliwe, że primo, Yoh cię jednak nie zabił i secundo, że wróciłeś tu specjalnie dla Luani, przynajmniej tak to brzmi – zapytała Anna, popijając spokojnie swoją herbatę. Ona jako jedyna wyglądała tak, jakby w ogóle niczym się nie przejmowała, a pytania zadawała tylko dlatego, aby na siłę podtrzymać rozmowę.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Czy uwierzycie, jeśli wam powiem, że nie jestem tym Hao, za którego mnie uważacie? – zapytał szatyn, a kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi, westchnął cicho i kontynuował. – Kiedy wraz z Yoh się rodziliśmy, nikt w rodzinie nie wiedział, który z nas to reinkarnacja… Tak się składa, że żaden. Kiedy duch ognia się pojawił, w jakiś sposób ten prawdziwy Hao mnie opętał i w ten sposób byłem uwięziony w swoim własnym ciele przez ponad czternaście lat. Mogłem tylko biernie się przyglądać temu, co on robi. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie mogłeś jakoś zainterweniować nawet wtedy, gdy chciał <span style="background-color: white;">zabrać</span> duszę Yoh? – zdziwiła się Jun.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wyobraź sobie, że nie. Dorosła osoba nie miała siły, aby przeciwstawić się różnym jego sztuczkom, a co dopiero ktoś, kto od niemowlaka praktycznie nie istnieje! W każdym bądź razie, gdy Yoh udało się wydostać, Hao wyraźnie osłabł, więc ja też miałem możliwość jako takiej ucieczki. W ten sposób nie zabiliście… całości, że tak powiem, a tylko tę część pierwszego Asakury, rozumiecie? </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Widać było po wszystkich, że próbują to w jakiś sposób ogarnąć, zdecydować się czy wierzą w te słowa, czy też nie. Po dłuższej chwili odezwał się Ren:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wiesz może, dlaczego Mahare była, znaczy nadal jest, taka istotna? W końcu to tylko jedna z wielu szamanek.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- On przyglądał się losom tej rodziny już podczas poprzedniego turnieju. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, wiem tylko, że często ją obserwował i strzegł dziewczyny przed wszystkim, zupełnie jakby była jego młodszą siostrą. Kiedy zabrał się pełną <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>parą za zbieranie ludzi, postanowił zerwać na razie kontakty z nią i jej rodziną, aby inni nie mieli na niego jakiegoś haka. Liczył na to, że po turnieju do niej spokojnie wróci i tak dalej… </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ale mu przeszkodziliśmy, jasne. Dlaczego więc jej losy nadal cię obchodzą?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ponieważ jest dla mnie po prostu bardzo ważna… Właśnie, żebyście nie myśleli, że ród Mahare należał do jakiś bardzo zaangażowanych popleczników Hao! To była jakaś dziwna znajomość… Kilka razy zdarzało się, że to ja, znaczy on, słuchał rad jej rodziców i je wypełniał… Kiedy doszło do spotkania po tym, co stało się z rodzicami Lyserga, widać było wyraźnie, że im się to nie podoba. Próbowali przemówić mu do rozumu, ale jak się pewnie domyślacie, niezbyt to wyszło…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, gdy nagle usłyszeli krzyki dochodzące z góry.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Luani! – zawołali wszyscy jednocześnie i pobiegli do pokoju, gdzie jak się okazało, blondynka krzyczała coś przez sen, rzucając się przy tym na wszystkie strony.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Co jej się śni? – zdziwił się Ren i podszedł do lawendookiej, próbując ją jakoś obudzić, ale ona krzyczała dalej.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
*koszmar Luani*</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Uciekłaś sobie i myślisz, że już nigdy nie zobaczysz tamtych ludzi? A co z Semem i jego żoną? Ich również zamierzasz ukarać swoim lekkomyślnym zachowaniem?</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Zamilcz, proszę…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">A może świadomość, że ich teraz torturują tylko dlatego, że czasami okazywali ci więcej miłości niż powinni, sprawia ci ogromną radość?</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Ucisz się…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tak zawsze powtarzałaś, że jesteś najsilniejszą osobą na świecie, a tymczasem nic nie jesteś w stanie sama zrobić… Nie sądzisz, że to dołujące? Co powiedzieliby na to twoi rodzice? No tak, nic, przecież ty już dla nich nie istniejesz. Cały ten czas oni dokładnie wiedzieli, gdzie się znajdujesz, a jednak…</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Zamknij się! </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">O, aleś się wrażliwa zrobiła, normalnie się wzruszyłem.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Aż tak przejmujesz się tym, że twoi rodzice cię olali?</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Zamilcz!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie widzisz tego, co się dzieje wokół ciebie? Wszyscy ci ‘przyjaciele’, którzy zastanawiają się za twoimi plecami, jak się ciebie pozbyć, dowiadując się wcześniej wszystkich sekretów na… twojej rodziny. A ten cały Tao, czy jak się tylko nazywa oraz Asakura to już kombinują najbardziej…</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
ZAMKNIJ SIĘ I ODCZEP SIĘ ODE MNIE!!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Luani, nareszcie się obudziłaś. Już myślałem, że będziesz tak krzyczeć bez końca, co byłoby jeszcze gorsze od chrapania Horohoro, a to już jakiś wyczyn! – próbował zażartować Asakura.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Zostaw mnie samą, Yoh, to nie twoja sprawa! – zawołała wściekła i jednocześnie ogromnie wystraszona blondynka, próbując się jakoś uspokoić i szybko przy tym oddychając. Dobrą chwilę zajęło jej zorientowanie się, że ta rozmowa przed chwilą odbywała się tylko w śnie</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie wyjdziemy stąd, póki nam nie powiesz co ci się śniło – dodała Anna, starając się wyglądać na surowego wojskowego, który karze żołnierzy za jakiś maleńki pyłek na mundurze, jednak było widać w jej oczach i tonie głosu wyraźną troskę.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To był tylko taki zwykły koszmar, jasne? – nie mówiąc już nawet słowa więcej, lawendooka podniosła się z łóżka, zabrała ubrania leżące na szafce i poszła szybkim krokiem do łazienki. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Dopiero spływająca powoli po jej ciele woda zdołała ją trochę uspokoić. Woda i cudowny zapach różanego żelu pod prysznic. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Do kogo należał tamten głos? Niby znajomy, ale nie mam pojęcia, czyj on mógł być… A moi rodzice? Czy oni naprawdę w ogóle nie przejmowali się tym, co się ze mną dzieje?! Tak cierpiałam dla nich, a oni… </i>Woda z prysznica mieszała się na twarzy ze łzami, obrazując w ten sposób walkę dziewczyny samej ze sobą, która nie wiedziała już czy się złościć, czy też płakać. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie dam się! Tyle zniosłam, to i z jakimś idiotą sobie poradzę! </i>Postanowiła twardo i już chwilę później zeszła na dół, witając wszystkich uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Przepraszam, że tak na was wcześniej naskoczyłam, byłam trochę zdenerwowana, to wszystko – powiedziała cicho i, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, wyszła przed dom, gdzie usiadła na werandzie i w spokoju zaczęła się zastanawiać, co powinna zrobić.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Dwa dni później Hao postanowił potrenować z Mahare jedność ducha, co spotkało się z protestami ze strony przyjaciół. Twierdzili bowiem, że Hao, mimo iż dobry człowiek i wcześniejszy opiekun Luani, nie boi się używać silnych uderzeń, a dziewczyna wyszła już z wprawy, aby móc spokojnie uniknąć każdego ataku. Ostatecznie jednak wszyscy zgodzili się na pomysł Asakury pod warunkiem, że będzie również im pomagał w treningu. Dlatego też wszyscy znajdowali się teraz w opustoszałym o świcie parku i przerabiali krótkie sparringi z Hao. Efekt tych zmagań był jeden: każdy z szamanów był pokonywany w zaledwie kilku ruchach. Teraz przyszła kolej na Luani.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Postaraj się mnie uderzyć chociaż raz, dobrze?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mhmm… - westchnęła cicho i od razu połączyła się z Amirą. Szatyn zaś utworzył jedność ducha nie z Duchem Ognia, ale z Amidamaru, by osłabić tym swoje ataki. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Walka trwała zaledwie kilka minut, a jej zwycięzca… zaskoczył wszystkich, samego zwycięzcę również. Najpierw Luani podbiegła do Asakury i spróbowała zaatakować go pożyczonym od Tamary wachlarzem, jednak chłopak bardzo szybko ją zablokował i zmusił do obrony. W pewnym momencie tuż za Hao pojawiła się Malkia, skutecznie odwracając uwagę od szamanki, co tamta wykorzystała, rzucając w szatyna talizmanem unieruchomienia. Czar nie mógłby działać dłużej niż zaledwie parę minut, ponieważ Hao miał zbyt dużo foryoku, ale tyle wystarczyło. Kilka sekund po tym, jak gwałtownie się zatrzymał, poczuł lekkie klepnięcie w lewe ramię, a chwilę później usłyszał krzyki przyjaciół, że to niemożliwe.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mówiłeś, że miałam cię uderzyć raz. Wystarczy? – spytała Luani i energicznym ruchem zdjęła talizman.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To jest nie fair! – zawołał w odpowiedzi – Walka miała się opierać na jedności ducha, a nie na wykorzystywaniu innych do pomocy!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Po pierwsze: life is brutal, mój drogi, a po drugie: Malkia jest tylko po części duchem, ma swoje rzeczywiste ciało i tak dalej – uśmiechnęła się promiennie i poszła do pozostałych, którzy szczerze jej gratulowali, myśląc jednocześnie nad tym, że skoro Luani z taką łatwością pokonała Hao, to jak wyglądałaby walka z nimi?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Wykorzystując chwilowe zamieszanie, obok Asakury pojawił się jego brat.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Zamierzasz przyznać się do tego, że specjalnie dałeś się pokonać, czy też wolisz udawać swoją porażkę, co? – zapytał, uśmiechając się przy tym szeroko.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Powiedzmy, że pozwolę jej ten jeden raz cieszyć się ze swojego zwycięstwa, Yoh – odparł i w chwilę później sam podszedł do Mahare, by pogratulować jej niezłej walki i pomysłu.</div>
<br />
_____________________________________________________________________________<br />
<br />
*trzyma przed twarzą poduszkę, aby nikt jej nic nie zrobił* O-ohayo! Prawda, że mamy dzisiaj ładny dzień? Trochę wieje i jest chłodno, ale i tak jest dobrze... I ten... wczoraj był dzień dziecka, który o dziwo miło mi się spędziło w szkole, bo było 11 osób i tylko się nudziłam na większości przedmiotów... Poza chemią, bo oto obudził się mój wewnętrzny lew, który walczy nawet z przerażającą dla niego nauczycielką... Niah niah~ <br />
<br />
Gomene, że tak długo mnie nie było, ale rzeczywistość to taki wredny świat, który na siłę stara się mnie utrzymać przy sobie... Nawet zablokował mi drzwi do świata szamanów, a mojego Wena zamknął w klatce... Napisałam rozdział do pewnego momentu, a później siedziałam z włączonym wordem przez długi czas i nic nie mogłam wymyślić, chociaż wiedziałam, co chcę osiagnąć... Po prostu nie miałam zielonego pojęcia, jak to ubrać w słowa...<br />
Aby całkowicie nie znormalnieć, poszukałam sobie czegoś innego, a mianowicie krainy pełnych aniołów prosto z ciekawych książek, wampirów z Hellsinga, melodii Lacie i przygód z Pandora Hearts, a w końcu i "nyu~" wypowiadanego przez Lucy z Elfen Lied... Tak.. W międzyczasie jeszcze kilka konkursów, występów i morderczych prób, przez które po powrocie do domu tylko dwie minuty jakiejkolwiek aktywności, a potem spać...<br />
Mam nadzieję, że treść rozdziału chociaż odrobinę się podobała...<br />
Pozdrawiam serdecznie!Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-14332261298967042172012-04-14T13:40:00.000+02:002013-05-04T20:58:29.386+02:002.3 Spotkanie po latach<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Minął już jakiś czas i Faust nareszcie zdjął gips z ręki Luani, ostrzegając oczywiście, aby jeszcze przez jakiś czas uważała na to, co robi. Teraz lawendooka stała sobie spokojnie w kabinie prysznicowej i płukała ciało z mydlin, ciesząc się z każdej kropli wody, która spływała po jej skórze, kreśląc przy tym różne ścieżki. O tak, jak się człowiek wyśpi, od razu lepiej się czuje, czego dowodem może być delikatny uśmiech na twarzy blondynki. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Hej, księżniczko, pospiesz się trochę, bo nikt na ciebie ze śniadaniem czekał nie będzie, a przecież znasz tempo jedzenia Horohoro, prawda? – odezwała się Amira, wyraźnie ignorując prośbę, aby nie zjawiać się w łazience bez pozwolenia, a kiedy nie usłyszała żadnej odpowiedzi, westchnęła tylko głośno i poleciała do Amidamaru, aby porozmawiać o planach treningu, jaki Anna wymyśliła szamanom.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Luani wyszła z łazienki w lekkiej, fioletowej bluzce na krótki rękaw i krótkich czarnych spodenkach, które poprzedniego dnia kupiła, będąc na mieście z Jun. Oczywiście, jak tylko Tao ją wtedy zobaczyła, powiedziała, że sama weźmie się za to, aby zmienić Mahare z chodzącego szkieletu na piękną, odpowiednio zbudowaną dziewczynę, co tamta przyjęła z lekką obawą. Owszem, była bardzo chuda, ale przecież nie aż tak, aby ktoś miał się nią zajmować! Wystarczy trochę się poruszać i wzmocnić ciało, a do tego może i lekko opalić, a na pewno jej ciało nabierze zdrowszego wyglądu i każdy przestanie jej się czepiać. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Z takim oto postanowieniem blondynka zeszła na dół i się przywitała, a zaraz potem przysiadła się do stołu i zabrała za wcinanie śniadania.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Coś ty taka dzisiaj wesoła, co? – zagadnął ją uśmiechnięty Yoh. – Radość wręcz z ciebie promieniuje.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Po prostu dobrze mi się spało – odpowiedziała krótko, nawet nie spoglądając w jego stronę. Tak naprawdę sen nie miał z tym nastrojem nic wspólnego, chociaż ona sama nie miała o tym pojęcia. Jakaś cząstka wewnątrz niej przeczuwała bowiem, że spotka ją dzisiaj coś niesamowitego i bardzo miłego.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- W takim razie na pewno ucieszysz się z tego, że dzisiaj zaczynasz trening wraz z chłopakami – oznajmiła spokojnie Anna, na co odpowiedziało jej gwałtowne wciągnięcie powietrza ze zdziwienia u wszystkich obecnych w pokoju. – Oczywiście nie będziesz musiała od razu robić wszystkiego, co oni, najpierw<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>powinnaś przyzwyczaić swe ciało do wysiłku – dodała milszym niż wcześniej tonem, kiedy zobaczyła zaskoczoną minę Luani. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Amiro, jak myślisz, ile jeszcze czasu oni będą tak dzisiaj biegali? – zapytała zmachana, ledwo mogąc złapać oddech. Wiedziała, że z jej kondycją nie jest najlepiej, ale żeby aż tak? Przebiegła ile? Kilometr, pewnie i nawet mniej, a czuła się tak, jakby pokonała co najmniej dwa maratony i to jeszcze w jakimś szaleńczym tempie.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie mam pojęcia, ale wygląda na to, że dopiero się rozkręcają. Ty mogłabyś chociaż się przespacerować szybszym krokiem, aby się takich mocnych zakwasów nie nabawić. Zresztą, czy to nie jest załamujące, aby piętnastolatka nie miała siły się w ogóle poruszać?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Chwila… Powiedziałaś „piętnastolatka”? To ja mam piętnaście lat? – lawendooka poderwała się natychmiast z ławki, na której siedziała, zapominając kompletnie o zmęczeniu. Amira westchnęła głośno, przyglądając się zaskoczonej minie dziewczyny. No tak, przez to, że tyle czasu spędziła odcięta kompletnie od świata, nie miała pojęcia o mijającym czasie. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Tak, smarkulo, masz lat piętnaście. Przez ostatnie trzy… - nagle tancerka umilkła, rozglądając się ze strachem wokół. – Czy ty też to czujesz?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Czy ja czuję co? – zapytała zaskoczona, nie wiedząc kompletnie, o co chodzi jej stróżowi, kiedy nagle usłyszała niedaleko siebie pewien doskonale znany, choć przez tyle lat nie słyszany głos:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Czyżby coś się stało, że tak nagle się podniosłaś? Amiro, nieładnie tak straszyć ludzi – Luani odwróciła się szybko w stronę, z której dochodził ów głos. W pierwszym momencie pomyślała, że widzi ducha, potem zakryła usta dłońmi, kręcąc niedowierzająco głową. Zaraz jednak rozpłakała się i podbiegła do chłopaka o długich, brązowych włosach i czarnych tęczówkach.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- M-mistrz H-hao – z głosem załamującym się od łez przytuliła się do niego, lecz zaraz odsunęła się szybko i zawołała z ogromnym wyrzutem: - Jesteś okropny! Obiecałeś, że nie pozwolisz, aby coś mi się stało, że zawsze będziesz mnie strzegł, a tymczasem ty po prostu zniknąłeś i w ogóle mnie nie szukałeś, kiedy zostałam porwana! – blondynka zaczęła uderzać w jego klatkę piersiową pięściami, lecz nie z wrogości, co raczej bezsilności. Hao chwilę nic nie robił, pozwalając na to, aby dziewczyna chociaż trochę się w ten sposób uspokoiła, lecz zaraz złapał jej nadgarstki i spojrzał głęboko w jej fioletowe oczy. Mahare momentalnie zamarła, nie mając najmniejszego pojęcia, co mogłaby teraz zrobić. Staliby tak pewnie znacznie dłużej, gdyby nie krzyk Horohoro:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Hao, zostaw ją! Chcesz się z kimś bić to proszę, nie trzeba powtarzać. Dziewczyny to nie dotyczy! – Luani najpierw kilka razy szybko odetchnęła, a potem spojrzała zaskoczona w kierunku niebieskowłosego. Trzymał w ręku ikupasi, gotowy do podjęcia ataku, jednak nic nie robił, bojąc się, że jednocześnie zaszkodziłby jej. Mahare chciała już coś powiedzieć, kiedy nadbiegli pozostali trenujący. Ryu trzymał już w dłoni swój drewniany miecz, mierząc w Hao wściekłym spojrzeniem, Ren, który zgodził się wcześniej na wspólne treningi, podbiegł zaskakująco blisko do pary, zastanawiając się jednocześnie nad tym, czego Asakura może chcieć od lawendookiej. Zaraz za nim zjawił się Yoh.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Szatyn momentalnie się zatrzymał i zamiast przygotować się do walki, zapytał zdziwiony:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Hao, to ty żyjesz? J-jak to jest możliwe? Przecież ja sam ciebie… </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Jak widzisz, mam się świetnie, braciszku – przerwał mu gwałtownie Hao, uśmiechając się do niego wrednie. Młodszy z nich, kiedy już pierwsze zaskoczenie minęło, spoważniał nagle i, szybko oddychając, odezwał się z niezwykłą powagą:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Zostaw ją, proszę. To sprawa tylko i wyłącznie pomiędzy nami. Chcesz walczyć, nie będę oponował, ale zróbmy to gdzieś, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>gdzie nie będziemy mieć żadnych świadków.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Tą sprawą już się zająłem. Jak widzisz, nikogo tu nie ma. A ty, Luani – Asakura spojrzał na nią z troską – odsuń się lepiej, aby nic ci się nie stało.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mistrzu, ja przecież nie mogę mistrza tak samego zostawić… - blondynka miała łzy w oczach, kiedy stanęła obok Hao, gotowa walczyć z nim ramię w ramię, jednak było widać w jej postawie pewność, że to, co robi, jest najlepszą możliwą opcją. Przyjaciele nie mogli uwierzyć w to, co dzieje się przed ich oczami, byli pewni, że to, co robi Luani, jest spowodowane jakimiś mocami Asakury, bo przecież nikt z własnej woli nie chciałby stanąć obok niego do walki, tylko jego uczniowie, najwięksi poplecznicy. Nagle dotarły do nich słowa, które powiedziała lawendooka: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">mistrzu. </i>Pierwszy zaatakował Ren, jednak od razu zablokowała go dziewczyna. Miodooki zdziwił się, jak mogło do tego dojść. Przecież nie użył słabego ataku, a takiego, którym gotowy był dotkliwie zranić nawet Hao. Teraz jednak stał wyprostowany niczym struna, nie mogąc się poruszyć nawet o milimetr, a tuż obok niego w tej samej pozycji znajdował się Bason. Blondynka trzymała w dłoni dwa talizmany, a widać było wyraźnie, że to, co zrobiła, zabrało jej dużo sił. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Co ty zrobiłaś?! – zawołał zdziwiony i przerażony Tao. Zaklęcie Luani było naprawdę silne, nie sposób było je złamać, a co najdziwniejsze, podziałało ono nie tylko na niego, ale również na jego ducha stróża.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Tylko to, co było konieczne, przepraszam cię, zaraz zdejmę ten talizman – dziewczyna wskazała dłonią na jego ramię i już chciała oderwać od niego kartkę, lecz zatrzymał ją Hao i telepatycznie rozkazał jej, aby tego nie robiła, bo inaczej Ren ją od razu zaatakuje. Horohoro w tym samym czasie spróbował zaatakować Hao z drugiej strony, ale i on po chwili zamarł w tej samej pozycji, co wcześniej Chińczyk.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Luani, dlaczego ty to robisz? Myślałem, że jesteś z nami… - Yoh spoglądał to na nią, to na przyjaciół, kilka razy spojrzał w oczy jego brata. Gdy wcześniej walczyli w sanktuarium, przez Hao przemawiała tylko i wyłącznie wściekłość, chęć wygrania walki i opanowania świata. Wtedy, niby pomagał swoim uczniom, jednak w ogóle nie przejmował się ich losem. Teraz jednak było wyraźnie, że szatyn martwi się o Mahare. Jest wściekły, ale nie na nich, a na kogoś zupełnie innego, kogoś powiązanego z historią dziewczyny. Już chciał podejść do swojego brata, nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo, jednak zatrzymał się, kiedy usłyszał słowa blondynki:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Odkąd tylko pamiętam, Hao bardzo często pojawiał się u mnie w domu, rozmawiał o czymś z rodzicami. Jak każde inne dziecko, chciałam oczywiście wiedzieć, co może być takie ważne, aby dyskutować o tym przez wiele godzin. Dlatego więc niejednokrotnie starałam się podsłuchiwać ich rozmowy, ale niezbyt mi szło. Kiedy przyszedł czas mojego testu, czy aby na pewno poradzę sobie z opieką nad kryształem, Hao przyszedł do mnie i wsparł słowami, że we mnie wierzy – lawendooka przerwała na chwilę, aby przyjrzeć się zachowaniu słuchaczy. Widać było wyraźnie, że dokładnie analizują każde z jej słów, nie mając najmniejszej ochoty jej przerywać. Hao natomiast nie wyglądał, jakby podobało mu się to, co robi dziewczyna, jednak nic nie mówił, bowiem zdawał sobie sprawę z tego, że jak już zaczęła mówić, nic nie zmusi jej do tego, aby przerwała.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>– Kiedyś obiecał rodzicom, że zawsze będzie się mną opiekował, wspomniał też coś o tym, że może kiedyś, w przyszłości, zostanę jego żoną i Królową szamanów, a przy okazji nauczy mnie paru rzeczy. Niedługi czas później on jednak zniknął, z tego, co wiem, na poważnie zabrał się za zbieranie swojej drużyny. Rok po jego zaprzestanych odwiedzinach, kiedy ćwiczyłam sobie w lesie z Amirą, pojawiła się spora grupa ludzi, między innymi takich w dziwnych, białych mundurach ze znakiem „X” na ramionach. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wyrzutki?! – przerwał jej Horohoro – Co oni z tobą zrobili?!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wyrzutki… Tak, może tak się nazywali, nie pamiętam… w każdym bądź razie, zabrali mnie ze sobą i próbowali dowiedzieć się czegoś o mojej rodzinie i o Hao, jednak nic im nie mówiłam…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Taa, próbowali… - prychnął wściekły Ren. – Torturowali cię i tyle, a jednak cię nie złamali. Oczywiście nie chcieli mi powiedzieć, co też takiego uczynili, ale wystarczyło na nich spojrzeć, a już wszystko stawało się jasne.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To ty o tym wiedziałeś? – zdziwił się Ryu. – Przecież…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- A myślisz, że skąd pomogłem jej się wydostać? – przerwał mu gwałtownie. Yoh podszedł do blondynki, która wyglądała, jakby miała za chwilę zemdleć i pomógł jej usiąść na ławce. Hao westchnął tylko i usiadł obok niej, a kiedy spojrzał w oczy brata, natychmiast stało się jasne, że może i wcześniej chcieli się nawzajem pozabijać, ale teraz muszą połączyć siły, aby zwalczyć wspólnego wroga: grupę X-law oraz tych, którzy bezpośrednio i pośrednio byli odpowiedzialni za to, co działo się w życiu dziewczyny.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W ten oto sposób braciom udało się pogodzić w czasie kilku minut, o czym wcześniej nie byliby w stanie pomyśleć, szczególnie starszy z nich.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dobra, koniec tych pogaduszek – odezwał się nagle Hao, podnosząc się z ławki. Wszyscy wiemy, że Luani przeszła przez piekło na ziemi, ale jest już bezpieczna i należy się zastanowić, co zrobić teraz – w tym momencie chłopak podszedł do Horohoro i zdjął talizman z jego dłoni. Niebieskowłosy co chwilę otwierał i zamykał usta, zastanawiając się, co mógłby powiedzieć, jednak ostatecznie milczał, przyglądając się tylko uważnie dziewczynie. Nim Asakura zdjął talizman z ramienia miodookiego, wyszeptał mu na ucho: Dobrze wiem, jakie otrzymałeś zadanie, jednak wiedz, że jeśli chociaż jeden jej włos przez ciebie ucierpi, albo nawet pomyślisz o niej inaczej, niż o dziewczynie, którą trzeba chronić, osobiście cię zniszczę, zrozumiano? A wiedz, że mam w zanadrzu wiele bardzo przykrych dla ciebie pomysłów – z tymi słowami oderwał kartkę z zaklęciem i podbiegł do Luani, która wyglądała na naprawdę wykończoną. Pierwszy trening od tak długiego czasu, brak kondycji, a do tego użycie sporej ilości furyoku, aby zatrzymać Rena i Horohoro oraz utrzymać na nich zaklęcie. To wszystko spowodowało, że kiedy tylko starszy Asakura wziął ją na ręce, Mahare wtuliła się w niego i momentalnie zasnęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;">_________________________________________________________________________________</span><br />
Ohayo! <br />
Haoś się pojawił! Haoś się pojawił! Tak, ja też się z tego ogromnie cieszę^^. <br />
<br />
Póki pamiętam: Lien, przepraszam za niekomentowanie, jednak przeczytałam rozdziały dopiero wtedy, kiedy ty dodałaś piąty rozdział, a potem jakoś zajęłam się czymś innym i po prostu zapomniałam to zrobić. Przepraszam jeszcze raz i obiecuję, że będę komentować twoje genialne opowiadanie regularnie :).<br />
<br />
W czwartek były drzwi otwarte w jednym z liceów, a tam dowiedziałam się od dziewczyny, która miała opowiadać o profilu mat-fiz, że ona tak naprawdę sama nie ma pojęcia, jak też będzie wylądać nasz rok i lekcje, opisała tylko nauczycieli i jakieś ogólniki... Tak, nie ma to jak bycie królikami doświadczalnymi, które zaraz idą do liceum, a tak naprawdę wiele jest jeszcze niejasności w zmianach ustaw naszego kochanego państwa. A tam, nieważne, po co się tym przejmować? Najażniejsze, że szykują mi się konkursy taneczne oraz jakieś koncerty, w tym taki, w którym będzie występować tylko moja grupa i ja będę tańczyła solówkę, którą ćwiczę od dwóch lat i podobno nareszcie ładnie mi idzie (piekielnie trudna pod względem wytrzymania kondycji i techniki, ale cóż... wszystko jest możliwe do zrobienia^^)<br />
A właśnie, skoro mowa o tańcu mojej grupy: Jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć jeden z układów, który tańczę, "Wolność", serdecznie zapraszam na stronę: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=-9yaQGDvsmI">http://www.youtube.com/watch?v=-9yaQGDvsmI</a>, wiem, że nie wyszło nam idealnie, ale cóż, najważniejsze, że się wszystkie starałyśmy i nie pozabijałyśmy na śliskim parkiecie :)Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-60248437949225165072012-04-09T17:14:00.000+02:002013-05-04T20:56:51.420+02:002.2 Wizyta, plany na przyszłość<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Para nastolatków szła powoli ulicami Tokio, nie odzywając się do siebie chociaż jednym słowem. W końcu stanęli przed nieprawdopodobnie wysokim budynkiem i już sekundę później znaleźli się w holu. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Państwo do kogo? – zapytała od razu jakaś kobieta, kiedy tylko do nich podeszła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Do rodzeństwa Tao. Nazywam się Yoh Asakura – odpowiedział z uśmiechem szatyn, starając się nagle nie wybuchnąć śmiechem na widok zdziwionej miny Luani. Kobieta podeszła do telefonu i wybrała potrzebny numer, a po około półminutowej rozmowie wróciła do nich i wskazała dłonią windę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Wiedzą państwo, na które piętro należy się udać? – zapytała, chyba z konieczności pracownica.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Oczywiście – Japończyk ponownie się uśmiechnął i zaprowadził lawendooką w kierunku windy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yoh, Luani, nie spodziewałam się was dzisiaj zobaczyć! – zawołała od progu Jun, kiedy tylko otworzyła im drzwi. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Tak jakoś wyszło. Luani chciała o czymś pomówić z twoim bratem, zresztą sam mam do niego pewien interes.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Rozumiem. Rena jeszcze nie ma, powiedział mi, że chce trochę pobiegać, aby uporządkować myśli… Niedługo powinien się zjawić. Dlatego też szykuję powoli małą obiadokolację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="mso-tab-count: 1;"><span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy przyjaciele ze sobą rozmawiali, Luani rozejrzała się z ciekawością po pomieszczeniu. Było ono naprawdę duże i przestronne, pomalowane jasnymi kolorami. Pod jedną ścianą, na której powieszony był obraz przedstawiający jakiegoś wojownika pośród chińskich znaków, stała ładna, czerwona kanapa, która na sam widok wydawała się bardzo wygodna. W powietrzu unosił się delikatny aromat pieczonej ryby i ryżu- dowód na to, że Jun naprawdę zabrała się za przygotowanie posiłku. Blondynka podeszła do okna i przez następne kilka minut obserwowała uważnie widok na okolicę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Jaki ładny widok! – zawołała w kierunku Tao. – Nie mówię tu tylko o tym, co za oknem. Ten pokój też jest genialny, więc sądzę, że reszta zapewne również. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Dzięki. Mi też się podoba – odpowiedziała z uśmiechem Jun, a po chwili powróciła do kuchni, aby nie pozwolić rybie się przypalić. Blondynka zaraz poszła za nią, zostawiając Yoh samego w salonie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wróciłem! Jun… Yoh?! Co ty tu robisz? </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Czekam na ciebie. Luani poprosiła, żebym ją tu zabrał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Mahare? Tutaj? Gdzie jest teraz? – zawołał zdziwiony Ren, a jego zdziwienie po chwili osiągnęło poziom maksymalny, kiedy ona i jego siostra wyszły z kuchni z naczyniami w dłoniach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Witaj, braciszku. Idź się szybko przebrać i przygotować do kolacji. Muszę przyznać, że Luani jest prawdziwą królową w kuchni. To, czego nie mogła zrobić jedną ręką, dokładnie mówiła mi i myślę, że wyszło naprawdę smacznie – wskazała dłonią na bardzo zarumienioną Mahare, która spojrzała szybko na Rena i Yoh, a następnie spuściła wzrok na podłogę, próbując się uspokoić. Tao tylko prychnął cicho, po czym wyszedł szybkim krokiem z pokoju, a szatyn udał się za nim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Mogę się zapytać, dlaczego leziesz za mną do łazienki? Czy to jak się myję, jest jakimś ósmym cudem świata, który trzeba obserwować? – zapytał zirytowany Ren, próbując zamknąć Asakurze drzwi przed nosem, jednakże ten go ubiegł i teraz siedział spokojnie na stołku, wpatrując się usilnie w ścianę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Pomyślałem po prostu, że to dobre miejsce by pogadać – odparł spokojnie, nie zwracając uwagi na komentarze przyjaciela. – Wiesz, że musisz wzbudzić jej zaufanie, sprawić, by cię polubiła, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- I co z tego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Pomyślałem, że ci trochę pomogę… Jeśli będziesz się zachowywał tak jak teraz, do niczego nie dojdziesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Ty będziesz pomagał mi? A może liczysz na to, że dzięki tobie postawię się mojej rodzinie i…?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Tak, tak właśnie myślę – przerwał mu Yoh. – Już kiedyś przeciwstawiłeś się swojemu ojcu, matce i reszcie klanu. Udowodniłeś, że jesteś lepszy niż oni wszyscy. Czego więc jeszcze oczekujesz? – Zamiast jakiejś odpowiedzi, szatyn usłyszał tylko szum płynącej z prysznica wody. – Po pierwsze: kiedy ona się ze wszystkimi wita, odpowiedz, a nie siedź jak kołek. Po drugie: zwroty grzecznościowe. Korona ci ze łba nie zleci, jeśli zamiast „mhmm”, powiesz „dziękuję, przepraszam, proszę”. Pogadaj z nią czasami, może zabierz na lody. Słuchaj jej, przejmuj się tym, co ją martwi i czego się boi, pomagaj jej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Skończyłeś już swój wykład? – miodooki stał już obok niego w swoim zwykłym, czarno-czerwonym zestawie i z ręcznikiem na ramionach. Nie czekając na jakieś słowo ze strony Yoh, otworzył drzwi i już chwilę potem znalazł się przy dziewczynach, które w ogóle nie skomentowały tego podwójnego zniknięcia. Zamiast tego zielonowłosa oznajmiła, że zamierza zabrać Luani do fryzjera oraz na wielkie zakupy w poszukiwaniu jakiś ładnych ubrań. Chłopaki pokiwali głowami, że usłyszeli, jednak nic nie odpowiedzieli, bo i nie było na co. Tao mówiła już o tym dzień wcześniej, kiedy Mahare już spała. Teraz po prostu chciała nadać temu pewien oficjalny ton.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">Zaraz też wszyscy przystąpili do posiłku. Yoh i Luani z początku opierali się, mówiąc, że obiad już jedli i nie chcą się nikomu wpychać w talerze, jednakże zielonowłosej skutecznie udało się posadzić przybyłych do stołu i podać im wszelkie potrzebne przedmioty. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Naprawdę nieźle wam to wszystko wyszło! – pochwalił głośno Yoh, kiedy spróbował już wszystkiego. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- No… Może być… Nawet dobre… - przyznał cicho Ren, dostrzegając uśmiechy i lekko zarumienione policzki obu dziewczyn, które chyba nie spodziewały się pochwał (to, że Yoh się jedzeniem zachwyca, to nie jest żadne zaskoczenie, nawet Luani to odkryła, ale Ren, który mówi coś takiego? Cuda się zdarzają^^).</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Jakoś niebawem macie koniec roku szkolnego, tak? – zmieniła temat lawendooka. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Koniec pierwszego semestru. Tutaj rok szkolny zaczyna się w kwietniu i trwa do końca lipca. Potem miesiąc wolnego i w styczniu zaczyna się semestr drugi, który kończy się w grudniu, a trzeci trwa od stycznia do marca – wyjaśnił Asakura, trzymając w pałeczkach kawałek ryby. Kiedy Luani pokiwała głową, że zrozumiała, a następnie odwróciła się w stronę Jun, żeby o czymś jej powiedzieć, Yoh zaczął wykonywać jakiś dziwny taniec, który w jego mniemaniu miał oznaczać: „Luani je pałeczkami jak prawdziwa Japonka”, a można było to zrozumieć jako coś pomiędzy: „Cierpię na chorobę nadaktywnych rąk, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>wybaczcie”, a „ciepło tutaj, prawda?”. Zielonowłosa zaczęła się głośno śmiać, jej brat przyglądał się obojgu z zaskoczoną miną. Blondynka, podobnie jak miodooki, spoglądała to na Chinkę, to na szatyna (biedak nie pomyślał, aby się uspokoić, kiedy Luani odwróciła się w jego stronę…).</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">*</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To co, spotkamy się niebawem? W końcu zaraz wolne i będzie można trochę razem potrenować... Kto wie, może nawet Luani uda się nas prześcignąć w jakiś biegach? </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Jeśli będę siedziała na grzbiecie Malkii, najprawdopodobniej was pokonam – zaśmiała się cicho blondynka, na co chłopak z czubem na głowie prychnął cicho i odpowiedział zbywającym tonem, że duchy nie są od wyścigów, a od walki. Na te słowa lwica od razu wyskoczyła w wisiora i przygniotła chłopaka do ziemi, warcząc do niego słowa, które mogła zrozumieć tylko i wyłącznie Mahare, jednakże ogólny przekaz był jasny: „Odczep się od mojej pani, bo bardzo tego pożałujesz”. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">~ Luani, mogłabyś nakazać swojemu zwierzakowi, żeby ze mnie zlazł? Niewygodnie tak leżeć – powiedział telepatycznie Ren.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Malkia, wystarczy. Wiadomość zrozumiana – oznajmiła tylko cicho dziewczyna, a lwica, powarkując wciąż złośliwie, posłusznie przeszła za jej nogi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Czy powiesz mi, dlaczego tak bardzo chciałaś się spotkać z Renem? – zagadnął z ciekawości Yoh, kiedy wraz z dziewczyną wracał metrem z powrotem do domu. Tamta westchnęła cicho i spojrzała lekko wystraszona na jego naszyjnik z kłów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Ja wiem, że ty jesteś bardzo dobry i miły, czuję to. Nawet cię polubiłam, choć znam cię drugi dzień dopiero – zaczęła powoli, starannie dobierając słowa. – Mam nadzieję, że nie zrozumiesz tego źle, ale… Kiedy ja i Ren jechaliśmy do Tokio, on mi obiecał, że póki cała nie wyzdrowieję i wydobrzeję, on mnie nie skrzywdzi i nie pozwoli, aby zrobił to ktoś inny, przez co czuję się przy nim jakoś tak bezpieczniej. Może i później będzie coś chciał zrobić, nie wiem tego, ale póki co wolałabym trzymać się blisko niego… A w ogóle to nie musisz się tym przejmować! Ja po prostu nie lubię łatwych ścieżek. Wiem, że poznałeś historię tego, co się ze mną działo, może nawet wiesz o niej więcej niż ja. Nie mam zielonego pojęcia odnośnie tego, co zamierzasz z tą wiedzą zrobić, mam jednak nadzieję, że nic nikomu nie powiesz. Wiedz, że będę się usilnie broniła, aby mój koszmar się nie powtórzył. Póki mogę liczyć na jakąś pomoc, jestem ogromnie wdzięczna i tobie, i Renowi. Jeśli jednak będę wiedziała, że najlepiej będzie uciec, zniknę tak, że mnie nikt nie znajdzie. Nie musisz się obawiać, krzywdy robiła nikomu nie będę. Pomimo mojej złości obiecałam sobie, że nie będę trwale ranić, albo nawet… zabijać innych, nawet jeśli oni skrzywdziliby mnie… Moje życie to taki bieg z przeszkodami. Jeśli ich nie przeskoczę, nie zniszczę, w końcu staną przede mną niczym ściana, przez co one zniszczą mnie. Tak nie można… - Yoh spojrzał ukradkiem na dziewczynę. Przed chwilą bowiem nawiązała do zasady, którą słyszał wcześniej ze strony Rena. Szatyn pokiwał tylko głową, jednakże nic nie odpowiedział. Zamiast tego zaczął się zastanawiać nad przyszłością i przeszłością zarówno dziewczyny, jak i Rena, swoją.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Luani nie wyglądała na osobę, która kiedykolwiek mogłaby zdradzić rodzinne sekrety. Może i się trochę śmieje, kiedy jest z nami, jednakże widać wyraźnie, że nie chce się zbytnio zbliżyć, próbuje zachować pewien dystans. Ja niby poznałem jej historię, jednak tak naprawdę nie wiem nic, co się z nią działo. Dziadek opowiadał o tym wszystkim może godzinę, a ona żyła w tym przez trzy lata, więc z pewnością niejedna rzecz się wydarzyła, o której tylko ona może wiedzieć… Jednocześnie Ren jej pomógł tylko dlatego, aby te sekrety poznać, a kiedy to zrobi, lub usilnie będzie skrywać to w sobie, on najprawdopodobniej spełni polecenie, które otrzymał. Staram się go przekonać do zmienienia decyzji, może nawet wewnętrznie się ze mną zgadza, jednak nie może, lub nie chce znowu zgrywać człowieka, który w ogóle nie słucha tego, co mówi do niego rodzina… I co ja mam z tym wszystkim zrobić? To jest naprawdę świetne pytanie…</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Halo, Ziemia do Yoh – szatyn ocknął się z zamyślenia, kiedy blondynka pomachała mu przed twarzą. – Nie powinniśmy teraz wysiadać? Poznaję ten przystanek…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Rzeczywiście. Masz dobrą orientację w terenie, muszę przyznać. Raz widziałaś przystanek i…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Tak właściwie, to Amidamaru mi o tym powiedział – przerwała mu z uśmiechem, wskazując dłonią na ducha. Yoh zaśmiał się głośno i wraz z dziewczyną opuścił metro, a następnie oboje udali się w stronę domu. Nie wiedzieli jednak, że ktoś ich śledzi, nawet duchy tego nie wyczuły. Po jakiejś chwili trzy osoby wymieniły między sobą uśmiechy i kiwnięcia głowami, a następnie rozpłynęły się w powietrzu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Mistrzu, znalazłyśmy ją – oznajmiła wysoka dziewczyna o niebieskich włosach. – Czy w związku z tym coś mamy zrobić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Nie trzeba, Kanna, sam sobie poradzę. W końcu chcę ją tylko odwiedzić – odparł z uśmiechem długowłosy szatyn, dotykając odruchowo małej blizny, którą miał na ramieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">Kiedy został w pokoju sam, uśmiechnął się do siebie, że niebawem spotka się z dziewczyną, której od kilku lat nie mógł odnaleźć. Problemem był tylko fakt, iż Mahare znajdowała się teraz u jego brata, tak więc spotkanie z nią będzie się równało spotkaniu Yoh, ale cóż, można i to znieść.</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-89277515698650212482012-04-09T17:12:00.001+02:002013-05-04T20:54:35.088+02:002.1 Nowy początek Luani przez jakiś kwadrans kręciła się zdenerwowana po pokoju, próbując się jakoś uspokoić po koszmarze, który śnił się jej w nocy, nim wreszcie zdecydowała się założyć ciuchy, które z samego rana zostawiła u niej Anna. Po chwili, ubrana już w luźną błękitną koszulkę i ciemne jeansy, zeszła na dół, gdzie zobaczyła wszystkich jedzących pospiesznie śniadanie.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Dzień dobry – przywitała się cicho, wymuszając delikatny uśmiech na twarzy, a wszyscy poza Renem i Anną zawołali głośnie „ohayo” w odpowiedzi i wrócili do przerwanego posiłku. Tao w odróżnieniu od innych, pił coś z małej, białej butelki, nawet nie zwracając na nic innego uwagi, a Anna pakowała jakieś przedmioty do jasnej torby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Masz szczęście, że nie musisz chodzić do szkoły – zajęczał Horo. – Jest tak przyjemnie ciepło, w końcu mamy dzisiaj osiemnasty lipca, a oni cały czas od nas czegoś wymagają!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Szkoła… - powtórzyła bezwiednie dziewczyna i westchnęła cicho, przypominając sobie jej własne przeżycia z miejsca, do którego uczęszczała jeszcze nie tak dużo czasu temu, no bo ile czasu niby minęło odkąd została porwana? Rok, może trochę więcej?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- No już, spóźnimy się, jeśli natychmiast nie wyjdziemy – oznajmiła głośno Anna, przerywając tym samym rozmyślania lawendookiej i podniosła się szybko. Tuż przed wyjściem podeszła jeszcze do dziewczyny i powiedziała na tyle cicho, by nikt inny poza nią nie mógł tego usłyszeć: „Kiedy wrócę, opowiesz mi dokładnie wszystko, co cię do tej pory spotkało. Nawet nie próbuj wtedy oszukiwać, albo twoje życie zamieni się w koszmar.”</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Ale… - chciała coś powiedzieć Luani, jednakże czarnooka zaraz się od niej odsunęła i nie mówiąc już nawet słowa więcej, wyszła na zewnątrz. W chwilę później w posiadłości Asakurów zostali się tylko Mahare i Ryu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- To jak, panienko? Jesteś głodna? – zapytał po chwili mężczyzna, podchodząc bliżej do blondynki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Noo… trochę tak, ale może być z tym mały problem… Moje umiejętności jedzenia pałeczkami są znikome, a tak zawsze prosić o jakieś sztućce…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- W takim razie co powiesz na małą lekcję? Wiem, że miał się tym zająć Yoh, ale na pewno zrobisz wszystkim niespodziankę, kiedy przy obiedzie zauważą, że doskonale sobie radzisz sama – uśmiechnął się miło Ryu, na co odpowiedział mu lekko nerwowy uśmiech dziewczyny, którego on chyba nie zauważył. Zamiast powiedzenia jakiś kolejnych słów, pokazał lawendookiej gdzie ma usiąść, a następnie zajął miejsce obok i chwycił w dłoń swoje pałeczki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Zanim zaczniemy, to odpowiedziałbyś na moje pytanie? Dlaczego wszystko tutaj jest tak nisko? Przy stoliku wszyscy siedzicie na kolanach, łóżka też nie są normalne, tylko takie maty rozłożone. Nie ma tu niczego z zachodu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Tak to już w Japonii jest. Teraz zdaje się, że więcej ludzi zaczyna kupować wymysły innych krajów, ale tutaj króluje tradycja. A dlaczego o to pytasz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Bo mimo, iż miejsce do spania fajne i w ogóle, to jednak trochę niewygodnie tak spać od razu na podłodze – powiedziała cicho Luani, przyglądając się usilnie miseczce ryżu, która stała przed nią. ‘Elvis’ zastanowił się chwilę, jakby szukając czegoś w pamięci, a zaraz potem powiedział:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Z tego co wiem, w piwnicy budynku znajduje się złożone, wysokie łóżko. Jeśli chcesz, wezmę je na górę i złożę dla ciebie, jestem pewien, że mistrzowi Yoh nie będzie to przeszkadzało – w tym momencie dziewczyna wyprostowała się gwałtownie i najpierw szybko podziękowała Ryu, a potem zaczęła się zastanawiać, nad tym, czego zarys właśnie się jej przypomniał: jakiś młody chłopak o długich włosach, do którego wszyscy wokół mówili „mistrzu”.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- To może zaczniemy już lekcję? Nie chcę, abyś jadła zimne śniadanie, bo to nie jest dobre. Jedną pałeczkę połóż w zgięciu pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym i przytrzymaj palcem serdecznym – zaczął mini wykład, a dziewczyna usilnie naśladowała każdy jego ruch, który wykonywał ze swoimi pałeczkami. Po jakimś czasie, kiedy prawidłowe ułożenie ich w ręku nie stanowiło już takiego problemu, zaczął się kolejny etap: chwytanie posiłku. Z warzywami i kawałkami mięsa kłopotów zbyt dużych nie było, ale już coś takiego jak ryż…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Tego się nie da! – zawołała lawendooka ze zdenerwowaniem, kiedy po raz enty ziarenka nie chciały dać się złapać, żeby móc jakoś je zjeść. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Wszystko się da, zobacz jak ja to robię i potem sama spróbuj, to nie jest trudne – zachęcał ją cały czas Ryu i po jakimś czasie kolejnych prób okazało się, że Luani udało się zjeść całe śniadanie pałeczkami!</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">***</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Czy Yoh od zawsze żyje w Japonii? – zapytała po pewnym czasie dziewczyna, kiedy pomogła w uporządkowaniu kuchni i teraz siedziała na parapecie, wypijając powoli zieloną herbatę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Z tego co wiem, to raczej tak. Dlaczego pytasz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Bo nie wiedzieć dlaczego, jakoś go kojarzę z mojego dzieciństwa, a przecież nigdy tu nie byłam. Tylko że miał chyba wtedy dłuższe włosy i nosił taką śmieszną pelerynę, albo coś w tym stylu… - na te słowa mężczyzna mówiąc najprościej zdębiał kompletnie, nie wiedząc co odpowiedzieć, dlatego słuchał następnych słów dziewczyny. – Usłyszałam, jak mówiłeś o Yoh, używając terminu „mistrz”, co również trochę pamiętam… Ale to w sumie nie byłoby możliwe, żeby to był Yoh, bo to znaczyłoby, że potrafi zrobić coś, żeby się nie starzeć… Więc… tak mi teraz przyszło do głowy… Czy Yoh ma brata? – zapytała z ciekawością dziewczyna, a Ryu wyprostował się gwałtownie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Miał, od ponad roku nie żyje – odpowiedział szorstko, co zadziwiło i zasmuciło blondynkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Przykro mi… A czy wiesz może co się stało?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- To zbyt długa historia. Może mistrz kiedyś ci o niej opowie – widać było wyraźnie, że jej rozmówca coś wie, ale nie chce o tym wspominać, dlatego dziewczyna postanowiła nie rozdrapywać jakiś starych ran, które wyraźnie go męczyły. Zamiast tego postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie, nim uda się do swojego pokoju:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Jak on miał na imię? – zapytała, zmierzając z kubkiem w dłoni w kierunku drzwi. Po chwili przedmiot upadł z łoskotem na ziemię, rozbijając się na kilka części i rozlewając resztę płynu po podłodze. Dziewczyna nawet nie odwróciła się na chwilę, żeby spojrzeć na rozbite naczynie, tylko jak najszybciej pobiegła na górę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Amiro, to tylko zbieg okoliczności, prawda? W końcu tutaj, w Japonii, na pewno istnieje dużo ludzi, którzy mają na imię Hao, odpowiedz mi! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Obawiam się, że to jednak jedna i ta sama osoba. Chciałam powiedzieć ci o tym już wcześniej, ale w ogóle nie dałaś mi dojść do głosu – mówiła zdenerwowana tancerka, bawiąc się zielonym wachlarzem w swojej dłoni. – W odróżnieniu od ciebie, moja pamięć jest doskonała, dlatego od razu zauważyłam podobieństwo między Yoh, a Hao, który odwiedzał kiedyś twoją rodzinę. To jest ten sam Hao, któremu opowiadałaś o wszystkim, co ci się przytrafiło, wyznawałaś jakieś tajemnice, a także zawsze interesowałaś się tym, co do ciebie mówi. To jest ten sam Hao, który powiedział, że zawsze się będzie tobą opiekował i że również ciebie nauczy używania gwiazdy jedności. To jest ten sam Hao, który nagle się zmienił i zerwał wszelkie kontakty z rodem Mahare i wziął udział w Turnieju, w którym zginął, a jednak krążą plotki, że gdzieś jednak żyje i próbuje się zemścić. To jest właśnie ten jeden, jedyny Hao, Hao Asakura, brat chłopaka, który bez powiedzenia choćby jednego słowa, z chęcią się tobą zajął – jedyną reakcją dziewczyny na te słowa były łzy, a następnie rzucenie poduszką w stronę ducha, dając tym czynem do zrozumienia, że Luani chce zostać sama i wszystko dokładnie przemyśleć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">Duch tancerki krążył zdenerwowany po posiadłości Asakury, zastanawiając się, jaką decyzję podejmie teraz dziewczyna, jednakże żaden pomysł nie przychodził jej do głowy. Wtem odnalazł ją Ryu, który od razu zapytał o powód tego dziwnego zachowania blondynki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- To po prostu kwestia zbiegu okoliczności. Luani znała kiedyś Japończyka, który miał na imię Hao. Nagle chłopak tamten wyjechał i już więcej się nie widzieli. A widząc podobieństwo między Yoh, a tym chłopakiem, pomyślała, że to właśnie ów chłopak jest bratem, który zginął rok temu. To jednak tylko domysły – odpowiedziała twardo i, nie czekając już na jakąś reakcję ze strony mężczyzny, po prostu zniknęła. Ryu najpierw przez chwilę stał niczym słup soli, a następnie pobiegł na górę do pokoju dziewczyny, jednak napotkał przed sobą zamknięte drzwi. W tym samym czasie lawendooka siedziała skulona na parapecie i przyglądała się cieniowi drzewa, którego liście poruszały się w rytm wiejącego lekko wiatru. Nawet nie zauważyła, że zupełnie nieświadomie zaczęła się zachowywać jak podczas, gdy była przetrzymywana: mały, zamknięty pokój, tym razem jednak z tatami na podłodze, jasne ściany, wpadające swoją barwą w lekki błękit, niewielkie biurko i szafka wykonane z jasnego drewna, oraz złożona mata do spania pod jedną ze ścian, rozmyślanie nad czymś przy wpatrywaniu się w widok za oknem…</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Jesteśmy! – zawołali od progu Yoh i Horohoro, i od razu wbiegli do salonu, sprawdzając, czy jest już obiad, a kiedy zauważyli upragnione naczynia wypełnione różnymi składnikami, przyszykowali się szybko, aby zaraz usiąść do posiłku. Luani w tym czasie weszła do krzątającego się w kuchni Ryu i uśmiechając się nerwowo, wzięła do rąk tacę z miską ryżu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Drogi Ryu, chciałabym cię bardzo przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie… Po prostu….</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Nie musisz nic mówić, rozumiem – przerwał jej mężczyzna, zdejmując z szyi różowy fartuszek. – Każdego dręczą jakieś mniejsze lub większe sprawy, o których nie chce się w ogóle wspominać, nawet mnie. Tak więc uśmiechnij się szeroko, panienko, a zaraz potem zajmij się teraźniejszością, bo przeszłości się nie zmieni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Dobrze – zgodziła się blondynka i uśmiechając się trochę pewniej, zaniosła ryż do salonu. Tam siedzieli już prawie wszyscy mieszkańcy posiadłości. Brakowało tylko jednej osoby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Nie szukaj już tak Rena, on od razu po szkole pognał do siebie – oznajmiła ze śmiechem Pilika, a na pytający wzrok Luani dodała – Ren zjawia się tu rzadko, nawet bardzo. Może jednak skoro ty tu jesteś, będzie się pojawiał trochę częściej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">Wszyscy zasiedli spokojnie do posiłku, a po jakiś pięciu minutach Yoh zawołał głośno:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Luani je pałeczkami! Miałem cię uczyć, a ty tymczasem radzisz sobie lepiej niż rodowita Japonka! – lawendooka na te słowa bardzo się zarumieniła i aby to ukryć, pochyliła się gwałtownie nad stołem, a reszta zaczęła się głośno śmiać ze spostrzegawczości Asakury.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">~ Mam nadzieję, że niedługo dowiem się o wszystkim co cię trapi, bo mamrotałaś coś i rzucałaś się przez sen, jakby to było coś naprawdę ciężkie – blondynka usłyszała cichy szept w swojej głowie, na który od razu odpowiedziała:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">~ Jeśli poczuje, że mogę ci coś powiedzieć, zrobię to. Teraz jednak nie mam na ochoty. A koszmar miałam już w swoim życiu wystarczający, więc to, co dla mnie przygotujesz, z pewnością nie będzie gorsze – w tym momencie czarnooka zrobiła zdziwioną minę, lecz zaraz z powrotem spoważniała, jakby nic się nie stało. To, ze Luani również posiada zdolność telepatii było niemałym zaskoczeniem, ale w końcu ta dziewczyna kryje w sobie znacznie więcej sekretów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Czy ktoś z was wie, gdzie dokładnie mieszka Ren? – zapytała po jakiejś godzinie dziewczyna, kiedy pomogła Ryu w uprzątnięciu zarówno naczyń, jak i całego pomieszczenia (pomimo zakazów ze strony Anny, która mówiła, aby zrobił to Manta). </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- A coś się stało?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Nie, Horohoro, nic się nie stało. Po prostu chciałabym go odwiedzić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- A ty przypadkiem nie zabujałaś się w naszym „panie wspaniałym”, że tak do niego chcesz lecieeeć?! Anno, błagam! Już nic nie mówię! – niebieskowłosy rozmasowywał obolałe miejsca, które sekundę wcześniej stały się celem ataku Kyoyamy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman; font-size: small;">- Skoro tak, chętnie tam z tobą pojadę – oznajmił spokojnie Yoh. – W sumie dawno już go nie odwiedziłem – dziewczyna uśmiechnęła się lekko i podziękowała cicho, poczym pobiegła na górę się jakoś przygotować.</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-86357286047463615972012-04-09T17:10:00.000+02:002013-05-04T20:52:47.438+02:001.8 Witamy w Tokio<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Odgłos powoli stawianych kroków, a po chwili dotyk zimnej dłoni, który zmienił się w silne ściśnięcie ramienia tej samej ręki, która była złamana. Luani krzyczała w myślach w kierunku swoich duchów, jednakże nic to nie dawało, bowiem żaden z nich się nie zjawił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego małego podstępu, ale nie chciało już mi się ciebie dłużej gonić, bowiem wolę normalną, spokojną rozmowę – głos chłopaka, który wypowiedział te słowa był niezwykle podobny do tego, który dziewczyna słyszała wcześniej w swoim umyśle, jednak jakoś nie zwracała na to większej uwagi. Bardziej niż przeszłością należało się bowiem obawiać tego, co ma właśnie nastąpić. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Dobrze wiem kim jesteś, skąd uciekłaś i dlaczego to zrobiłaś, Luani Mahare, ale nie musisz się mnie obawiać, bowiem póki co nic ci nie zrobię. Powiedzmy, że mamy pewien wspólny cel – chłopak obrócił przestraszoną blondynkę w swoją stronę tak, aby móc jej się dokładnie przyjrzeć. Przez chwilę wpatrywał się w jej oczy, poczym ostrzegł, iż nie powinna uciekać i zerwał z jej pleców talizmany. Kiedy tylko blondynka poczuła, że odzyskała władzę nad swoim ciałem, odsunęła się lekko od miodookiego i zapytała z nieukrywanym strachem:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Dlaczego robisz to wszystko? Widziałam cię dzisiaj rano, co znaczy, że nie jesteś po mojej stronie, a jednak zjawiasz się tu nagle i oferujesz mi jakąś pomoc… A może to zwykła pułapka i liczysz na to, że… sam mi coś później zrobisz, szamanie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Jedyne, o czym teraz myślę, to zabranie cię do Tokio, gdzie będziesz bezpieczna. Jeśli masz ochotę dalej się wałęsać samotnie z tą złamaną ręką, to proszę bardzo, na nic nie nalegam – odparł zniecierpliwiony już trochę chłopak, poprawiając kilka rzeczy przed wejściem na konia. Lawendooka rozglądała się wokół, tocząc w myślach szybką walkę na argumenty, a po chwili kiwnęła głową i powiedziała cicho:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Jeśli obiecasz, że nic mi nie zrobisz, wtedy się zgodzę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Masz moje słowo, póki ręka ci się nie zrośnie, na pewno atakował ciebie nie będę – odparł chłopak, układając wcześniej w myślach dokładnie każde słowo, a potem pomógł Luani wejść na Hakuoh (o ile tak się nazywa jego koń), podał jej książkę, która wcześniej jakoś wypadła, a po chwili usiadł za nią i w ten sposób wyruszyli w stronę Tokio.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br />
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Nie myśl już, Mahare, twój duch nie próbował ci pomagać, bowiem wiedział, że to bezsensowne. Zresztą tobie również jakoś nie przeszkadzało ukrywanie naszych krótkich rozmów między sobą, prawda? – powiedział po pewnym czasie ciemnowłosy, na co dziewczyna drgnęła gwałtownie, zaskoczona tym, że nastolatek jakoś przejrzał jej myśli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Ja przecież…! - zaczęła przerażona, jednak zaraz dodała cicho - <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nie mów nic więcej, proszę. Nadal nie wiem, czy mogę zaufać osobie, która najpierw rzuca we mnie talizmanami w celu unieruchomienia, a potem mówi piękne słowa o chęci ratowania… Zresztą ty znasz moje imię, ale ja twojego nie…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Tao Ren – odpowiedział od razu miodooki, nie chcąc już przeciągać zbędnych rozmów. Zamiast jakiś dalszych słów w kierunku dziewczyny, trzeba się było zastanowić co teraz zrobić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Z początku ten plan wydawał się prosty i oczywisty: pomóc Mahare w ucieczce, zaraz zawieźć ją do Tokio, możliwie jak najszybciej zdobyć wszelkie potrzebne informacje i… zabić. Najpierw był pomysł, aby zabrać ją do siebie, jednak teraz to niemożliwe. On się na medycynie nie zna, a jakiekolwiek szpitale również odpadają, więc nastawienie ręki tej dziewczyny trzeba zostawić Faustowi. To jednak oznacza, że trzeba ją zawieźć do Asakurów, ponieważ wcześniej czy później lekarz o wszystkim by powiedział reszcie, a już lepiej będzie, kiedy od razu zmierzy się z tą sytuacją, niż w wyniku swoistego głuchego telefonu, bo wtedy największe plotki powstają. Zresztą Anna coś mówiła, że bardzo chciałaby tę dziewczynę poznać, więc ewentualnie Luani, nie, po prostu Mahare, bo przecież nie można się zbliżyć emocjonalnie do osoby, którą chce się zabić, mogłaby zamieszkać tam. Gdyby sprawę z zaufaniem zostawić Yoh, wszystko poszłoby zapewne dużo szybciej, bowiem dzięki niemu biały i czarny szybko pójdą na kompromis i staną się szare. To jednak był Asakura, a nie on sam. Dla niego białe i czarne jest zawsze rozdzielone. Nawet w symbolu Yin i Yang- niby harmonia, równowaga i inne bzdury, a jednak wyraźnie różnią się od siebie. Najważniejsza pozostawała jednak inna kwestia: ostatni element jego zadań. Kiedy tylko zobaczył tę dziewczynę, od razu wiedział, że nie będzie to łatwe, a z każdą kolejną chwilą coraz trudniejsze. Nie chodziło tu o jakieś uczucia i inne tego typu sprawy, o których mówiliby inni. Tu chodziło o coś innego: łatwiej jest zabić kogoś, kto gra w otwarte karty, widać, że jest zły i swego postępowania nie zmieni, albo jeśli nie ma najmniejszej ochoty na życie, pragnie jak najszybciej odejść z tego świata. Mahare jednak non-stop twierdzi, że nie wie, co się wokół niej dzieje, do czego ma prawo, bo przecież co jakaś dwunastoletnia wtedy dziewczynka, tak- jeszcze dziewczynka, mogła być elementem? Do tego jeszcze jej spojrzenie pełne radości, kiedy przyglądała się naturze, wyraźnie ciesząc się z wolności i możliwości nowego życia. Nawet kiedy spojrzała się na niego, jej wzrok oprócz cienia strachu wywołał jeszcze… iskrę radości, że go zobaczyła…? A może po prostu to on sam wie, że obiecał sobie nie zabijać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Nie, trzeba przestać myśleć w ten sposób! Tylko dlaczego ją w takim razie uratował? Przecież wyraźnie usłyszał, że jego działania zostały odwołane, ponieważ L…Mahare zdecydowała się mówić. Zjawiając się z samego rana w Yokohamie, nie pomyślał nawet o jakimkolwiek ratowaniu. Dopiero kiedy zobaczył ją i te oczy… DOSYĆ TEGO! MASZ JĄ ZABIĆ, TO JĄ ZABIJESZ I NIE BĘDZIESZ SIĘ NICZEGO OBAWIAŁ! – Ren strzelił sobie mentalnie w twarz, jednocześnie się trochę obawiając, czy przypadkiem dziewczyna nie podsłuchała jego myśli. W końcu dosyć często zdarzało się, że telepaci potrafią również czytać w umysłach innych, często bez zgody i wiedzy drugiej osoby. Nie dostrzegając jednak w zachowaniu swojej towarzyszki żadnych gwałtownych zmian, pomyślał, że chyba mu się udało. Zebrał się więc w sobie i ponownie skupił się tylko na drodze do Tokio.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Czy to jest bardzo dziwne, że się boję? – zapytała po niedługim czasie dziewczyna, kiedy znaleźli się na obrzeżach jakiegoś małego miasta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Zależy od tego, czego się boisz – odparł obojętnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Przyszłości. Uratowałeś mnie, za co jestem ogromnie wdzięczna, jednak: co teraz? Wątpię, aby ludzie tak po prostu przyjęli do wiadomości fakt, iż mnie nie ma. Ukrywać się przez cały czas? Coś mi się wydaje, że w końcu znowu musiałabym siedzieć w zamkniętym pokoju, a naprawdę tego nie chcę – przy ostatnich słowach dziewczyna zaczęła lekko drżeć, a po chwili cicho płakać. Tao udał jednak, że tego nie zauważył, bowiem nie miał najmniejszego pojęcia, co też mógłby zrobić. W końcu sprawy związane z emocjami należały do innych osób, chociażby jego siostry. On zawsze musiał być tym „silnym i odważnym”, którego żadne uczucia nie interesowały.</span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Na to pytanie ci nie odpowiem. Wiem jednak jedno: płaczem jeszcze nikt niczego nie osiągnął, a raczej ciężką pracą i wolą walki – powiedział po chwili, później już się nawet nie wsuchując się w słowa dziewczyny.</span><br />
<br />
<div align="center">
<span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">***</span></div>
<br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Wraz z nadejściem wieczora towarzysze dotarli nareszcie do obrzeży Tokio. Luani przyglądała się wszystkiemu z nieukrywanym zainteresowaniem i szerokim uśmiechem, nie zwracając nawet uwagi na to, że ręka okropnie ją boli, a Tao coś do niej mówi. Liczyło się <span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">teraz tylko to, że nareszcie wyrwała się z niewoli i nie musi się póki co obawiać zagrożenia.</span></span></span><br />
<br />
<div align="center">
<span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">***</span></span></span></div>
<br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><span style="font-family: "Times New Roman"; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- … dlatego właśnie wysłałem tam nasze duchy – usłyszała koniec zdania wypowiedzianego przez chłopaka i dopiero po chwili do niej dotarło, że to chyba było coś ważnego, więc odwróciła się przestraszona i zapytała niepewnie:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dlaczego wysłałeś gdzieś nasze duchy? I gdzie to zrobiłeś? – W odpowiedzi usłyszała głośne westchnięcie, a po chwili dodane do tego z lekką niecierpliwością w głosie: „Wysłałem nasze duchy do domu przyjaciela, do którego właśnie zmierzamy, aby przekazały mu pewną wiadomość. Twoja ręka sama się nie zagoi, dlatego chcę, żeby poprosił znajomego lekarza o pomoc”. Dziewczyna kiwnęła tylko ze zrozumieniem głową i z powrotem odwróciła się w kierunku jazdy.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To jest ta posiadłość? – spytała ze zdziwieniem dziewczyna. W jej wyobraźni dom ów przyjaciela wyglądał jak zwykły domek w mieście: nieduży budynek, może jednopiętrowy, a wokół niego trochę zieleni i mały płotek. W rzeczywistości był to ogromny, wykonany z drewna budynek, mający razem z parterem dwa piętra, do którego dochodziło się po uprzednim minięciu bramy i ogromnego połacia ziemi. Wyglądało to wszystko niczym wyjęte z jakiejś starej historyjki o Japonii, może i sprzed trzystu lat. Nie było jednak już więcej czasu na obserwowanie walorów artystycznych zewnętrznej strony domu, bowiem właśnie tuż przed dziewczyny oczami ukazały się drzwi wejściowe. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Ren pomógł blondynce zejść z konia, a następnie razem weszli do holu. Tam też czekał już na nich szatyn o czarnych oczach, który był w tym samym wieku co oni, jednak przewyższał Tao o pół głowy (chociaż jeśliby uwzględnić czub na głowie miodookiego, to byli niemalże tego samego wzrostu). Chłopak uśmiechał się do nich serdecznie i najpierw przywitał się szybko z Renem, a później podszedł do dziewczyny i przedstawił się:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Hej, jestem Yoh Asakura. Miło poznać – blondynka ukłoniła się trochę niezdarnie, przypominając sobie o niektórych zwyczajach kraju kwitnącej wiśni, poczym sama wypowiedziała cicho swoje imię i nazwisko. Już chwilę później znaleźli się w pomieszczeniu, który najprawdopodobniej był salonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To jest Luani Mahare. Otrzymaliśmy polecenie od Rena, aby godnie się nią tutaj opiekować i nie znęcać się nad nią – w taki oto sposób szatyn przedstawił dziewczynę reszcie ludzi, którzy od razu się podnieśli i zaczęli naraz się przedstawiać (Ren oczywiście protestował, że nic takiego nie mówił, ale nikt go nie słuchał^^).</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Jestem Horokeu Usui, ale możesz mi mówić po prostu Horo, lub Horo Horo! – zawołał chłopak o krótkich niebieskich włosach, a lawendooka odnotowała sobie w myślach jego imię. Po chwili znała już Pirikę, siostrę Horo, Tamarę, wyjątkowo niskiego Mantę, Jun- siostrę Rena, chociaż na pierwszy rzut oka podobieństwa nie było szczególnie widać, a do tego jeszcze Annę, która miała na szyi zawieszone niebieskie korale, przypominające te ze snu dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Zostań damą mojego serca! – usłyszała nagle głośne wołanie ze strony wysokiego mężczyzny z wyjątkowo dziwną fryzurą, który właśnie wbiegł do pokoju, mając zawieszony na szyi różowy fartuszek. Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek zrobić, z jej kryształu wyskoczyła Malkia, przygważdżając mężczyznę do ziemi. Wszyscy momentalnie odskoczyli zdziwieni, bowiem nie wiedzieli, że dziewczyna też ma coś wspólnego ze światem szamanów. W tym samym czasie kocica zaczęła warczeć złośliwie, a przy ‘Elvisie’ pojawił się jakiś zielony duch, który próbował pomóc, niestety niezbyt sobie radząc. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To jest Ryu. Poproś swojego stróża, żeby z niego zlazł, bo inaczej nie będzie kolacji – odezwała się spokojnie Anna do lekko wciąż oszołomionej lawendookiej, jakby tego typu sytuacje były na porządku dziennym. Tamta skinęła posłusznie głową i powiedziała kilka słów do lwicy, która warknęła jeszcze raz ostrzegawczo i stanęła za nogami dziewczyny. Nikt nawet nie pomyślał o rozmowie na temat szamanów i innych aspektów duchowego świata. Zamiast tego każdy przedstawił krótko swojego ducha i powiedział, jakie ma umiejętności.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Czubie, widzę, że jeśli będziesz chciał iść z Luani na randkę, najpierw będziesz musiał spytać jej lwa o pozwolenie – zaśmiał się niebieskowłosy, co poskutkowało ostrą odpowiedzią Rena i gonitwą obu nastolatków po pokoju, póki nie uspokoiła ich Anna. Ryu, korzystając z chwilowego zamieszania, wymknął się szybko do kuchni w celu skończenia posiłku, a w tym samym czasie Yoh podszedł do niedawno przybyłej w celu ustalenia paru najważniejszych rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Możesz zająć pokój gościnny, który znajduje się na piętrze. Nie jest on może jakiś bardzo duży, ale mam nadzieję, że będzie on tobie odpowiadał. Przy pokoju znajduje się od razu łazienka, więc nie będziesz się musiała przejmować kolejkami i tym podobnymi rzeczami. Póki co dziewczyny z pewnością pożyczą ci swoje ubrania, o potem się pójdzie na zakupy, więc nie masz o co się martwić. W razie pytań i jakiś wątpliwości nie krępuj się, tylko uderzaj śmiało do mnie lub Anny.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dziękuję – wyszeptała cicho dziewczyna, spoglądając na swoją rękę, która dawno już zdążyła porządnie spuchnąć, co zwróciło uwagę rozmówcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie martw się. Zaraz zjawi się Faust, który z chęcią zajmie się twoją ręką. Do tego czasu mogę ci podać jakieś leki w celu uśmierzenia bólu…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Żadnych tabletek! – przerwała mu gwałtownie, przypominając sobie różne świństwa, które bardzo często były jej podawane. Asakura, nie mając najmniejszego pojęcia, dlaczego dziewczyna tak gwałtownie zareagowała, już chciał coś odpowiedzieć, kiedy to pojawił się obok niego duch, który powiedział, iż Faust zjawi się za chwilę.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To był właśnie Amidamaru, mój duch stróż – powiedział tylko szatyn, poczym skierował się do holu, nie czekając już na odpowiedź Mahare.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Co ty takiego robiłaś, że sobie rękę złamałaś, hm? – zapytał wysoki blondyn z podkrążonymi oczami, przyglądając się z uwagą dziewczynie. – Masz bardzo słabe kości, zresztą tak jak całe swoje ciało. Jesz ty coś w ogóle?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mało – przyznała cicho blondynka spoglądając w stronę okna. – Do tej pory byłam zbyt zdenerwowana, żeby…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- I to jest właśnie podstawowy błąd, moja droga. Stres w niczym nie pomaga, a tylko szkodzi – przerwał jej melodyjnym głosem, kończąc zakładanie gipsu na złamanej kończynie. – Za jakiś tydzień ponownie zbadam twoją rękę ponownie, a za trzy zdejmę gips – Luani pokiwała tylko głową, że zrozumiała i już się podniosła, aby odejść, kiedy Faust ponownie się odezwał: - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że tutaj wszyscy są twoimi przyjaciółmi. To jest bardzo ważne, aby mieć w życiu kogoś takiego, komu można zaufać i nie obawiać się wszystkich ludzi wokół.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Będę o tym pamiętać – odpowiedziała cicho dziewczyna, próbując zrobić kolejny krok, jednak w tym momencie ponownie odezwał się ból w jej kostce. Lekarzowi udało się ją (Luani, nie kostkę^^") w ostatniej chwili złapać i posadzić na podłodze.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Wstrętna ta kostka. Znowu zaczyna boleć w najmniej oczekiwanym momencie – lawendooka zaczęła masować sobie lekko stopę, jednak ból nie chciał ustąpić.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Z tego co widzę, męczysz się już z tym problemem od jakiegoś czasu, prawda? Pomogę ci, ale od razu uprzedzam, że to może zaboleć. Yoh, albo ktokolwiek inny, niech ktoś tu przyjdzie! – ostatnie słowa Faust zawołał w stronę drzwi pokoju, a po chwili pojawili się w nich wszyscy mieszkańcy posiadłości, pytając na przemian o to, co się stało. Lekarz wyjaśnił szybko, że trzeba nastawić kostkę, przy czym jakikolwiek ruch jest zabroniony, a to może trochę zaboleć, więc ktoś musi Luani trzymać. Wytypowany do tego zadania został Horo Horo.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie będzie tak źle, praaaAAAAŁŁAA! – zawołała z bólu dziewczyna, uderzając przy tym niebieskowłosego porządnie w plecy, przez co on sam nie mógł złapać oddechu przez kilka sekund.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Niby taka słaba, ale jednak walnąć potrafi porządnie – wyszeptał cicho chłopak, na co usłyszał w odpowiedzi od Rena:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Horo, nie dziwię się, że tak twierdzisz, skoro każdy jest lepszy i silniejszy od ciebie. Mimo iż to dziewczyna, założę się, że jest silniejszą szamanką niż ty. (myślę, że można już się domyślić następnych kilku minut kłótni pomiędzy nimi, więc może od razu przejdziemy dalej :D)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Faust uśmiechnął się tylko pod nosem, widząc całe zamieszanie, a następnie zabandażował kostkę blondynki i pomógł jej się podnieść. Po chwili wszyscy udali się powoli do salonu, gdzie znajdowała się już przygotowana przez Ryu kolacja, więc momentalnie każdy miał w ręku miseczkę z ryżem oraz pałeczki. Pech akurat chciał, że Luani nigdy wcześniej pałeczkami nie jadła, więc wyglądało to bardzo komicznie. W końcu Yoh się nad biedną dziewczyną ulitował i przyniósł jej widelec, obiecując jednocześnie, że następnego dnia nauczy ją sztuki jedzenia w prawidłowy sposób (w końcu trzeba do tego celu wybrać osobę, która na jedzeniu zna się jak mało kto^^). Lawendooka zarumieniła się lekko i zgodziła się na taką propozycję, a już po chwili dołączyła do reszty mieszkańców w zjadaniu kolacji. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Skąd ty znasz tak dobrze japoński? </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- M-manta, tak? – upewniła się Luani, czy aby na pewno dobrze zapamiętała imię. – Rodzice mówili, że Japonia jest ważnym miejscem dla szamanów, dlatego warto ten język znać. I chociaż to nie ja miałam brać udział w Turnieju, również uczyłam się japońskiego. Niestety nie znam wszystkiego i trochę mi wyleciało z pamięci, dlatego muszę się bardzo czasami postarać, aby coś zrozumieć. Najgorzej jest jednak z pismem, bo tu już całkowicie zapomniałam, jak się stawia kreski – wyjaśniła cicho dziewczyna, starając się nie zarumienić.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- A skąd pochodzisz? – spytała Pilika.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Z Europy – uśmiechnęła się lekko lawendooka. – A dokładniej to tak… urodziłam się w Czechach, mam mamę Polkę i tatę Anglika, zresztą tam też urodził się mój brat, a mieszkałam we Francji – wszyscy najpierw odtworzyli sobie w pamięci mapę kontynentu, a następnie „pozaznaczali” na tej mapie poszczególne państwa. Po chwili zapytał Horo:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Jak to „mieszkałaś”? To gdzie teraz mieszkasz? – tutaj Luani westchnęła cicho i pokręciła lekko głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To skomplikowane. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogą to wyjaśnić, ale teraz przepraszam, bo wolałabym się już położyć – odpowiedziała cicho dziewczyna, na potwierdzenie lekko ziewając, toteż zaraz się podniosła i ostrożnie udała się na górę do swojego pokoju, w którym czekało już na nią ubranie, ręczniki i inne potrzebne rzeczy. Nastolatka nawet nie przyglądała się zbytnio pomieszczeniu, bowiem po pierwsze była naprawdę zmęczona, a po drugie w półmroku wszystko wygląda zupełnie inaczej: opisywanie jakiś elementów wystroju należało robić w świetle słonecznym. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Dziewczyna udała się od razu do małej, pokrytej pomarańczowymi kafelkami łazienki, w której wzięła szybki, ciepły prysznic oraz umyła swoje włosy i jakiś kwadrans później położyła się spać. Przez moment dziewczyna zastanawiała się, czy nie zamknąć może drzwi, ale doszła do wniosku, że dosyć już takich więzień, dlatego zasypiając, lawendooka wpatrywała się w ścianę korytarza. Jeszcze tylko usłyszała jakąś kolejną kłótnię Horo i Rena, a już po chwili odleciała do krainy Morfeusza.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman;">***</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: center;">
Mały dodatek: krótka chwila w czasie drogi do Tokio</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Jechali tak przez jakiś czas, kiedy z brzucha blondynki wydobyło się głośne <i style="mso-bidi-font-style: normal;">buurk. </i>Twarz dziewczyny momentalnie przybrała koloru truskawek, a jej towarzysz, skutecznie ukrywając uśmiech na swojej twarzy, wyciągnął z torby kulkę ryżową, którą podał od razu Luani. Tamta skinęła lekko głową w ramach podziękowania i wciąż niezwykle się rumieniąc, zjadła powoli otrzymaną przekąskę.</span></div>
</span></span></span>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-3782012871946388232012-04-09T17:08:00.001+02:002013-05-04T20:44:45.798+02:001.6 Pomoc<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Uderzenie. Kolejne. Jeszcze jedno. A pomiędzy tym wszystkim krzyki i wyzwiska. Tak mniej więcej wyglądała sytuacja w Yokohamie, kiedy wszyscy obudzili się po trzech godzinach. Najbardziej jednak dostawało się pewnemu piętnastoletniemu chłopakowi od innego mężczyzny o blond włosach i charakterystycznych okularach, które non-stop poprawiał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Taki z ciebie bohater?! Dobrze wiedziałeś, że nie musisz nic robić, skoro Mahare zdecydowała się mówić, ale nie, wielki pan Tao przekonał jakimś cudem wszystkich, aby nie pilnowali należycie dziewczyny. Do tego jeszcze zmusiłeś nas, żebyśmy oddali jej ten kamyczek! Za kogo nas uważasz?! Chcesz się pochwalić przed swoim ojczulkiem, że jesteś lepszy od całego świata szamanów?</span></div>
<div style="border-bottom: windowtext 3pt dotted; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; mso-element: para-border-div; padding-bottom: 1pt; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; margin: 0cm 0cm 0pt; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Naprawdę myślałeś, Marco, że ona zamierza cokolwiek powiedzieć? – odpowiedział pytaniem na pytanie nastolatek, kiedy tylko starł sobie krew z wargi. – Mam nadzieję, że już wystarczająco się powkurzałeś i teraz się nareszcie uspokoisz. A tak w ogóle to gdzie się podziała twoja pani z puszki? Czyżby się biedactwo rozchorowało? – Ren przyglądał się z wyższością swojemu rozmówcy, czekając na jakąś niezwykle elokwentną wypowiedź z jego strony, jednakże ta jakoś długo nie następowała. – Może i ty masz czas na gadanie, ale ja niestety nie, ponieważ chciałbym odnaleźć Mahare i pomóc jej w zdradzie innych sekretów niż strach przed wodą i fałszywy sposób na duszki natury – odpowiedział jeszcze Ren i jak gdyby nigdy nic, po prostu wybiegł z budynku, a tam czekał już na niego jego biały koń, na którym miodooki ruszył w pościg za dziewczyną.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Ja rozumiem, że już dawno nie ćwiczyłaś i tak dalej, ale sama musisz przyznać, że złamanie sobie ręki pół godziny po zeskoczeniu z grzbietu Malkii to chyba jest lekka przesada – odezwała się zaczepnie Amira, kiedy lawendooka próbowała stworzyć za pomocą gałęzi i bluzy prowizoryczny temblak. Dziewczyna tylko głośno westchnęła i po raz kolejny zdjęła z szyi swój naszyjnik.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Jak to jest, że potrafię uleczyć innych, ale siebie nie mogę, co? Wyobrażam sobie, jak kość ładnie się goi, mówię w jakimś niezrozumiałym języku andohejskim, a tu guzik. Zresztą nieważne. Dam sobie radę, bo przecież nazywam się Luani Mahare, czyż nie? – dziewczyna uśmiechnęła się lekko do obu duchów, jednakże zaraz spoważniała i szybko zawiesiła łzę na szyi. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„<i style="mso-bidi-font-style: normal;">I jak, Mahare, ucieczka się udała?”</i> – lawendooka podskoczyła w miejscu i obejrzała się wokół, jednak nikogo oprócz duchów nie zauważyła. Znowu mówił do niej ten dziwny głos!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Coś się stało? – zapytała przestraszona Amira, a lwica zawarczała lekko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Gdyby chciało ci się poczekać, zaoferowałbym małą podwózkę tam, gdzie sobie życzysz. Tylko nie mów nic o tym swojemu duchowi, bo jeszcze się przestraszy i wpadnie w panikę”</i>-</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Luani zastanowiła się co zrobić. Niby uczyła się już kiedyś telepatii i mogłaby odpowiedzieć na wezwania tego dziwnego głosu, ale bez poznania chociażby jego imienia, czy wyglądu twarzy… To było praktycznie niewykonalne. W obie str… Zaraz! Skoro ten ktoś może porozumiewać się z nią, na pewno już ją widział, a do tego wie jak się nazywa. Dziewczyna postanowiła to w pewien sposób wykorzystać, jednak najpierw uśmiechnęła się przepraszająco do duchów i powiedziała, że po prostu musi chwilkę odpocząć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Możesz…</i>”- lawendooka wykorzystała te słowa(można powiedzieć, że je jakoś złapała i próbowała przeciągnąć w swoją stronę) <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i z całej siły postarała się przeniknąć do umysłu rozmówcy. Było to zadanie niełatwe, jednak w końcu się udało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">~ <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Możesz mi powiedzieć, skąd mnie niby znasz i dlaczego grzebiesz mi w głowie?</i> – zapytała dziewczyna i wyczuła pewne zdziwienie po drugiej stronie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie wiedziałem, że będę miał przyjemność ratowania kogoś, kto również posiada moc telepatii. Muszę przyznać, że to bardzo miła niespodzianka</i>” – odpowiedział ów głos, a Luani lekko się uśmiechnęła i zarumieniła. Więcej już się do siebie w najbliższym czasie nie odzywali, ale dziewczyna przeczuwała, że niedługo spotkają się naprawdę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Nastolatka szła przez kolejne dwie godziny powolnym i pełnym bólu marszem, jednakże wkrótce zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać. Malkia ukryła się z powrotem w krysztale, bowiem „teraz istnieje większe prawdopodobieństwo spotkania innych ludzi, a ja niestety nie jestem takim duchem jak inni i mnie mogą zobaczyć wszyscy, nawet ci spoza świata szamańskiego”. Tak to przynajmniej brzmiało w wykonaniu lwicy, a ani blondynka, ani jej duch, nie chciały tego sprawdzić. Tancerka doradziła Luani, gdzie powinna się położyć, jednak tamta już nie słuchała, bowiem po prostu ułożyła się pośród jakiś nietrujących krzewów, gdzie na pierwszy rzut oka nikt nie mógł jej zobaczyć i zasnęła, układając sobie ręce pod głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Po jakimś czasie dziewczyna obudziła się przerażona i zaczęła rozglądać wokół, próbując sobie przypomnieć, gdzie też się może znajdować, jednakże nic nie przychodziło jej do głowy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- No, skoro już nie śpisz, to mam nadzieję, że możemy ruszać dalej, prawda? – spytała spokojnie Amira, nie zwracając najmniejszej uwagi na zachowanie nastolatki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Czy ty też to czujesz? – zapytała po chwili blondynka, kiedy wstała i zrobiła kilka kroków do przodu. – Zupełnie, jakby ktoś mnie obserwował… - dodała już ciszej, poczym spojrzała na wielką sosnę, która rosła w pobliżu. Coś tam z pewnością było, tylko co?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Nagle dziewczyna usłyszała cichy świst, a kiedy odwróciła się w jego stronę, zauważyła lecące ku niej talizmany (takie karteczki). Lawendooka w ostatniej chwili zdołała jakoś im umknąć, ale tym samym wyskoczyła tuż przed białego konia, który stał na leśnej ścieżce. „<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Co tu się dzieje?” </i>zapytała w myślach dziewczyna, zatrzymując się na sekundę przy stworzeniu. O sekundę za długo. Jeden z talizmanów trafił dziewczynę w plecy, przez co w ogóle nie mogła się ruszyć, ani niczego powiedzieć. Była zdana całkowicie na wolę innych, chociażby tego, który to uczynił…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">**</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Dwie godziny wcześniej, kiedy Luani jeszcze śpi:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Wyjaśnij mi jeszcze raz, Tao, dlaczego ja cię niby posłuchałam? – zapytała gniewnie Amira, a Ren tylko westchnął w odpowiedzi. – Jako duch stróż, powinnam Luani chronić, a nie zdradzać ją. Co z tego, że jak twierdzisz „chcesz jej pomóc”, skoro oznacza to, że musiałam użyć tego samego proszku co w Yokohamie, a do tego jeszcze przekazuję ci, gdzie też ona się teraz znajduje? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Posłuchałaś mnie, ponieważ wiesz, że inaczej zrobić nie możesz. Mahare jest zbyt słaba, żeby miała sobie sama poradzić, dlatego szukasz dla niej pomocy. I dobrze, bo wiedz, że póki co, w nosie mam te całe przepisy i umowy, a po prostu chcę dziewczynę uratować przed resztą tych wariatów – odpowiedział wyjątkowo spokojnie chłopak, skupiając się znowu na drodze. W pewnym momencie wyjął z zawieszonej na koniu torby kilka talizmanów, które przed kilkoma dniami podarowała mu Jun i zaczął obmyślać plan, co ma zrobić, aby uzyskać zaufanie blondynki.</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-83287861313717853842012-04-09T17:06:00.003+02:002013-05-04T20:41:44.724+02:001.6 Wielki DzieńI znowu kolejny dzień. Pada. Mamy godzinę… poranną i zapewne wczesną, bo jeszcze nikt się tu dzisiaj nie zjawił. Ja oczywiście, pomimo iż bardzo niewyspana, znowu zasnąć nie mogę. Gdybym tylko wymyśliła jak stąd uciec...<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Panienko Luani! – zawołał od progu Marco. – To panienka już nie śpi? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Jak widać – mruknęłam w odpowiedzi, wyglądając zza jego ramienia w stronę otwartych drzwi, za którymi rozciągał się korytarz.(Nawet nie zastanawiałam się, że Marco zaczyna się powtarzać: nigdy nie dysponował wielkim zasobem słów przy rozmowach ze mną) Gdzieś tam w głębi stał bardzo wysoki mężczyzna. Od razu wyczułam, że nie jest taki jak Sem, czy też inni, którzy mnie tu odwiedzali. Ten człowiek był raczej z typu tych, którzy siłą próbują przekonywać, abym powiedziała wszystko, co wiem… Boję się go.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Panienko, dlaczego panienka nic nie chce powiedzieć? Jestem przekonany, że kiedy tylko zdradzisz chociaż jedną swoją tajemnicę, moi szefowie pozwolą ci odejść, a chyba tego chcesz, prawda? – zapytał nagle Marco, przyglądając mi się badawczo. W tym momencie wpadł mi do głowy pewien pomysł:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Myślę, że już zbyt długo próbowałam to wszystko ukryć… Może masz rację i powinnam wam zdradzić jakąś tajemnicę ze swojego życia… Ale coś mi się wydaje, że nie możesz być jedyną obecną przy tym osobą, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Oczywiście, panienko! Jak to dobrze, że nareszcie się panienka zgadza! Wraz z Semem baliśmy się, że nie zmieni panienka swojej decyzji i będzie trzeba przywrócić stary porządek…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- No widzisz, jestem tu już całą wieczność, a i tak potrafię zaskakiwać – uśmiechnęłam się tajemniczo. – Daj mi proszę chwilę, abym zdążyła się przygotować, a potem zabierz mnie tam, gdzie zawsze, gdy całe wasze zgromadzenie próbuje mnie zmusić do mówienia – powiedziałam pewnie i odwróciłam się do okna, czekając aż Marco wybiegnie zadowolony z pokoju. Korzystając z chwili czasu, ubrałam się w długi, wygodny dres, a pod bluzą schowałam książkę, ponieważ wiedziałam, że niezwykłą głupotą byłoby zostawienie jej tutaj. Z zeszytu, który jakiś czas temu dostałam od Sema, wyrwałam kilka kartek i wraz z długopisami, schowałam je do kieszeni. Mój wcześniejszy plan, w którym główną<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>rolę miała spełnić zasłonka, odpłynął sobie gdzieś daleko i jakoś nie spieszyło mu się z powrotem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Okazało się, że Marco nie był jedyną osobą, która po mnie przyszła. Wraz z nim pojawiło się z tuzin innych ludzi, jednakże nie było wśród nich Sema… Zamiast niego znowu pojawił się ten ogromny mężczyzna. W pewnym momencie ktoś zapytał go cicho: „Panie Serto, czy to aby na pewno bezpieczne, by ta dziewczyna nie była w żaden sposób skrępowana? Przecież jest niebezpieczna”</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Może i tak było wcześniej. Teraz jednak mogę stwierdzić, że prawdopodobnie wystarczającą ją złamaliśmy, aby samowolnie poddała się temu, co dzieje się wokół niej. Zresztą przez cały czas odpowiedni ludzie mają wgląd w jej myśli, toteż z pewnością w porę innych ostrzegą, jeśli miałoby do czegoś dojść”<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- odpowiedział mu równie cicho ów pan Serto, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Czyli dobrze myślałam, że ktoś będzie próbował mnie odczytać. Następnym razem, kiedy zobaczę się z tatą, na pewno kupię mu ogromną czekoladę za to, że nauczył mnie wykrywania takich szpiegów i ukrywania przed nimi prawdziwych myśli^^</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Po niedługim czasie krążenia po długich, drewnianych korytarzach, znalazłam się w jakimś dziwnym, dużym pokoju, wypełnionym czerwonymi materiałami, rzędami foteli, jak z bajek rodziców, gdzie zasiadali różni ważni ludzie. Jedno krzesło wyraźnie się wyróżniało: było ono bardzo wysokie i obite ciemnofioletowym materiałem. Przypominało nawet trochę tron królewski.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Stań tutaj, proszę – odezwał się ktoś z pośród ludzi, którzy przyszli tu ze mną, a ja posłusznie uczyniłam to, o co nakazał. Za chwilę miało zacząć się to, na co najbardziej czekałam i jednocześnie się tego bałam: walka o wolność pośród prawdy i kłamstwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Jestem pewna, że bardzo czekacie na to, co zaraz powiem, dlatego proszę o uwagę, gdyż wyjaśnię to tylko raz – zaczęłam przestraszona, próbując jakoś zniwelować nadmiar nerwów, albowiem one nie mogły w niczym pomóc, a tylko zaszkodziłyby. Rozejrzałam się powoli po sali. Prawie wszystkie miejsca były zajęte, albowiem tylko tron królewski był pusty. Szkoda, bo chciałabym zobaczyć tego, kto jest za to odpowiedzialny, kto kontroluje tych ludzi niczym marionetki w teatrze, którymi można łatwo kierować i mówić, co mają robić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Czy mogę mieć tylko jedną małą prośbę? – spytałam z niewinnym uśmiechem. – Byłabym naprawdę wdzięczna, gdybym otrzymała swój kryształ, ponieważ to w nim tak naprawdę umieszczone są wszystkie moce zarówno moje, jak i całej rodziny. Słowo harcerza, że nie użyję tego w żaden sposób przeciwko wam. Kamień ma mi tylko pomóc w dobrym pokazaniu wam możliwości mojej rodziny – przyglądałam się z ciekawością ludziom, oczekując ich odpowiedzi. W końcu ktoś rzekł: „Nie, nie możemy ci na to pozwolić”, a ja zrobiłam minę zbolałego szczeniaka, myśląc po cichu, że pora zacząć przechwałki swoimi zdolnościami. Na początek- dar przekonywania:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- A-ale, ale ten kryształek jest mi naprawdę potrzebny… Jestem pewna, że tak naprawdę z chęcią byście mi go oddali, ale nie robicie tego z jakiegoś nic nieważnego powodu… - mówiłam cicho, jednakże w taki sposób, aby każdy bardzo dokładnie wsłuchiwał się w moje słowa. – Jak już obiecałam na słowo harcerza, nie zamierzam zrobić niczego głupiego, dlatego nie wiem, dlaczego się nie zgadzacie. Czy wy naprawdę obawiacie się takiej biednej, słabej dziewczynki, jak ja? – dopytywałam się, posługując się mym głosem niczym melodią, która miała wszystkich oczarować. Po ludziach, zebranych teraz w sali, widać było wyraźnie jak zaczynają się uśmiechać w lekko głupawy sposób, a to oznaczało, że przez najbliższe pięć minut muszę jakoś wykombinować w jaki sposób powinnam stąd uciec i zniszczyć wszystko, co miało ze mną wspólnego. W tej samej chwili poczułam tuż obok siebie ciepłą obecność Amiry. Ona, jako duch służący mojej rodzinie, musiała się nauczyć kilku ciekawych sztuczek, jak chociażby umiejętność chowania się przed innymi tak, aby nikt poza na przykład mną nie mógł jej zobaczyć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Ręce zaczęły mi się pocić z nerwów. To, co działo się do tej pory, miało się okazać bułką z masłem w porównaniu z tym, co mnie ostatecznie czekało. Ucieczką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Nagle tuż przede mną pojawił się kamień. Musiałam bardzo się starać, aby nie rozpłakać się nagle ze szczęścia, bowiem bałam się, że wtedy moc moich czarów osłabnie. Wzięłam do ręki łzę i rozejrzałam się powoli po twarzach ludzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Dziękuję – wyszeptałam delikatnie, rozglądając się powoli z szczerym uśmiechem i zaczęłam mówić dalej:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Otóż moją największą tajemnicą jest fakt, iż… nie potrafię pływać…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- powiedziałam niepewnie, robiąc minę dziecka, które zdradziło największą tajemnicę swojego dotychczasowego życia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- To, czy ty potrafisz, albo nie potrafisz pływać, jakoś nie bardzo zebranych tu ludzi interesuje – odpowiedział jeden z mężczyzn zebranych w pomieszczeniu. Szczerze mówiąc, przeraziłam się kompletnie! Liczyłam na to, że swoimi gadkami i ładnymi oczkami udało mi się wszystkich otumanić na tyle, by zdradzić pewne fakty z mojego życia, które jednak nie są aż takie istotne i w tym samym czasie zastanawiać się co zrobić potem, a tu… guzik. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Może i tak, szanowny panie, jednak pomyślałam, że zacznę od tych najmniejszych faktów, ale widzę, że wolałby pan, abym od razu pokazała to, na co wszyscy czekają… - mówiłam powoli, starając się oczarować również tego człowieka, niejakiego pana Gurta, co nie przynosiło żadnych rezultatów. – Jak duża liczba szamanów, całkiem dobrze radzę sobie we władaniu duszkami natury, na przykład tymi, zamieszkującymi liście – dmuchnęłam lekko w swoją dłoń i pokazał się na niej pojedynczy liść. Zazwyczaj duszki te pozostają małe i po prostu spełniają jakieś różne polecenia szamańskie. Ja potrafię zrobić coś jeszcze – podrzuciłam roślinkę do góry, która, opadając, zmieniła się w dziesięć razy większy liść niż wcześniej, a po chwili wyłonił się z niej około półmetrowy duszek. Istotka w pewnym momencie zmieniła się w dziesięć takich samych istotek i w takiej postaci zaczęła/ły<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>krążyć wokół jednego z mężczyzn.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Może i wydaje się to zwykłą sztuczką, jednak tak nie jest. Z reguły sposobem na takie coś jest zamknięcie oczu i szukanie swym uchem jakiegoś szmeru, jednak tutaj to nie zadziała, bowiem każda z kopi tego duszka wytwarza ten sam hałas, uniemożliwiając w ten sposób rozpoznanie prawdziwego źródła dźwięku – mówiłam spokojnie, ukrywając w kieszeni bluzy dziewięć innych liści, bowiem nie chciałam, aby reszta zgromadzenia dowiedziała się o moim małym podstępie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Zaczęłam opowiadać o różnych formułach, które należy skierować do duszka, aby osiągnąć taki, a nie inny efekt, jednak z góry wiedziałam, że to co mówię jest błędne, bowiem udało mi się tego dokonać nie za pomocą siły, a gorącej prośby. Zgodnie z moim poleceniem, duszki miały się ukazywać szamanom przez najbliższe dwie godziny i udawać, że spełniają dane im zadania, a później zachowywać się jak zawsze. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Swoją drogą bardzo jestem ciekawa, jak mi się udawało funkcjonować tamtego dnia:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Jednocześnie prosiłam duszki, aby wykonywały konkretne zadania, udawałam, że moje intencje są jak najbardziej szczere, ukrywając swe prawdziwe myśli przed innymi w pomieszczeniu oraz nakazałam Amirze, aby zabrała innego duszka: Iskrę Ognia do pomieszczenia, gdzie znajdował się wachlarz, aby ta istotka go spaliła, nie zostawiając za sobą żadnego śladu mojej obecności. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Dokonałam tego „podzielenia mózgu” mimo, iż nigdy tego nie ćwiczyłam, znaczy… nie w takim stopniu. Kiedyś uczył mnie tego tata, ale niezbyt mi się wtedy udawało. Polegało to na tym, że mama próbowała odczytać moje myśli, więc musiałam zamknąć przed nią umysł i udostępniać tylko to, co chciałam, a w tym samym czasie tata zadawał mi różne pytania i kazał na nie odpowiadać dłuższymi zdaniami. Wtedy zawsze coś mi się poplątało: a to nie zamknęłam głowy wystarczająco, a to zaczęłam opowiadać to, co było zakazane. Po jakimś miesiącu rodzice powiedzieli: „Może to jeszcze dla ciebie za trudne. Spróbujemy ponownie, kiedy tylko skończysz dwanaście lat”. Podobnie z gotowaniem i wielką liczbą jakiś mniejszych lub większych aspektów szamańskiej rodziny. Niektórzy mówili, że jestem po prostu zbyt młoda, inni zaś, że pomimo świetnych rodziców i brata, jestem beznadziejna… No tak, znowu Josh był najlepszy, bo wykonał pełną kontrolę ducha w wieku ośmiu lat, a ja tego dokonać nie umiałam… tyle, że ja również potrafiłam kilka niezwykłych rzeczy, na które nikt nie zwracał uwagi, albo karał, że nie zajmuję się tym, co ważne…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„Nie, przestań myśleć o rodzinie. To nie jest dobry moment na zastanawianie się nad swoją przeszłością, muszę się skupić na tym, co istotne!” – zganiłam się w myślach i ponownie skupiłam się na tym co robię, gdy w pewnym momencie usłyszałam w mej głowie zupełnie obcy głos:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">„<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Widzę, że jesteś dosyć zajęta, co? Nie musisz się mnie teraz obawiać, bowiem nic ci nie zrobię. Chciałem ci tylko powiedzieć, że jeśli wyjdziesz z tego pokoju, ucieczka okaże się bułką z masłem, bowiem drzwi frontowe nie są aż tak zabezpieczone. No, to na razie i życzę powodzenia, Mahare Luani. Ach, tak jeszcze przy okazji: jakoś wątpię, ażebyś ty kiedykolwiek była harcerką</i>” – w tym momencie to ‘coś’ zniknęło zupełnie z mojego umysłu, jednakże w ogólne nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić i rozejrzałam się szybko po wszystkich, jednak nic nie zauważyłam. W pewnym momencie usłyszałam cichy szept swojego ducha stróża: „Wszystko załatwione. Musisz szybko się teraz ulotnić… Dobry do tego będzie kryształ. Wystarczy, że wyczarujesz za jego pomocą trochę pyłu wspomagającego sen, a już po dwóch sekundach będziesz wolna” </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">No, dobrze to wszystko wygląda w teorii, ale praktyka? Oby się udało…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">- Dzięki duszkom potrafię zrobić coś jeszcze: zasłonę dymną – powiedziałam cicho i wyciągnęłam przed siebie zawieszoną na łańcuszku łezkę, a każda z istotek zaczęła być zewsząd otoczona złotym pyłem. Wszyscy zebrani w sali zaczęli nagle ziewać, a dwie sekundy później zauważyłam, że każdy już oparł się wygodnie i zasnął, toteż rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu, założyłam naszyjnik i wybiegłam z pokoju. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Zgodnie z tym, co usłyszałam wcześniej, ucieczka z samego budynku była zaskakująco łatwa. Biegłam teraz<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przez jakieś tereny tak szybko, jak tylko pozwalała mi moja kondycja i kostka, oczywiście w kierunku Tokio. Niestety , biorąc pod uwagę mój stan, trochę ciężko było…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Kiedy po jakimś czasie się zatrzymałam, aby nabrać sił, lewa ręka znowu zaczęła mnie boleć. Nie było to jednak nic, co doświadczyłam do tej pory. Owszem, znak kota się pojawił, jednak już kilka chwil później zaczął zanikać, a ja mogłabym przysiąc, że zwierze te w jakiś bardzo dziwny sposób przeszło sobie aż do serca. Pytałam Amirę, czy wie o co może chodzić, jednak nie mówiła ona nic, niż: „najlepiej będzie, jeśli przebiegniesz ścieżką pośród tamtych drzew”, czy też inne tego typu zdania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Wkrótce, po wielu godzinach ciągłego ruchu, zakręciło mi się strasznie w głowie ze zmęczenia i przewróciłam się na ścieżkę, tracąc na chwilę przytomność…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">Kiedy po jakiś dziesięciu minutach (przynajmniej według Amiry) uchyliłam lekko powieki, ujrzałam tuż nad sobą pysk lwicy… Tak, zgadza się, pysk lwicy, a po chwili i całą resztę stworzenia, kiedy podniosłam się szybko do pozycji półleżącej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">~<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Witaj, Luani. Cieszę się, że będę mogła tobie służyć</i> – wyszeptała z uznaniem lwica, kłaniając się lekko przede mną. (Amira twierdzi, że miałam wówczas genialną minę, ale przepraszam bardzo – mogłabym się spodziewać różnych dziwactw, ale lew się do tej listy z pewnością nie zaliczał -.-). Odpowiedziałam coś w stylu „miło poznać” i uśmiechnęłam się lekko przestraszona. Wtedy to lwica rzekła:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Times New Roman;">~<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> Nazywam się Malkia i jestem duchowym opiekunem tego naszyjnika, więc zarazem również i twoim, skoro kryształ należy do ciebie. Od razu, nim zacznę ci wszystko opowiadać, chcę, abyś usiadła na moim grzbiecie i złapała mnie mocno, abyś nie spadła ze mnie przypadkiem, kiedy będziemy podróżowały –</i> kocica popatrzyła na mnie wyczekująco, a ja po chwili oporu spełniłam jej dosyć oryginalną prośbę i już teraz to ona martwiła się drogą, a ja mogłam sobie wygodnie posiedzieć i posłuchać tego, co ma mi do powiedzenia. – <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Dziwisz się zapewne, że nigdy o mnie nie słyszałaś, jednak wiedz, że jest to najzupełniej normalne, ponieważ przybieram różne formy, w zależności od właściciela kryształu. Raz byłam orłem, kiedy indziej wilkiem. To, co uczyniłaś, wymagało od ciebie wielkiej odwagi i swoistego sprytu. Do tego jeszcze twoja władza. Od razu widać, że sporo zdziałasz, dlatego więc najlepszym towarzyszem dla ciebie jest lew. Od teraz możesz się cieszyć, bowiem strzegą cię dwie bardzo silne postacie: Amira i ja. Jestem pewna, że nic ci nie będzie – </i>lwica mówiła coś jeszcze, jednakże przytuliłam się do niej zmęczona i już chwilę później odpłynęłam do słodkiej krainy snów, w której wyjątkowo nie męczyły mnie żadne koszmary.</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-15698899732880977712012-04-09T17:04:00.003+02:002013-05-04T20:34:41.351+02:001.5 Pobudka<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<em>Jakie miłe jest światełko twojego naszyjnika… Takie ciepłe i jasne… Wybacz mi, Koralowa Pani, ale chyba najwyższy już czas, abym powróciła… Obawiam się, że nic nie mogę ci powiedzieć, ponieważ nie wiem, czy na pewno mogę tobie zaufać… Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, ale teraz… do zobaczenia!</em></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Zarówno Anna jak i Luani obudziły się w tym samym momencie. Pierwsza z nich z niemałą wdzięcznością, iż nie była sama, albowiem wiedziała, że w świecie świadomości wyczekuje na nią Yoh i reszta przyjaciół. Druga również poczuła się trochę lepiej, ponieważ poznała kogoś, kto miał w kierunku do niej przyjacielskie zamiary. Lawendooka wiedziała jednak coś jeszcze: musiała za wszelką cenę uciekać i to możliwie jak najszybciej!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<u>Dom Anny:</u></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Blondynka rozejrzała się powoli po pokoju, a kiedy natrafiła spojrzeniem na plecy swojego narzeczonego, uśmiechnęła się delikatnie. Yoh poczuł w tym momencie lekkie łaskotanie na karku, które pojawia się, kiedy wiesz, że ktoś cię obserwuje, a gdy odwrócił się do czarnookiej, jego usta zdawały się sięgać od ucha do ucha. Od razu, nie zastanawiając się dłużej co robi, przytulił się mocno do dziewczyny, by potem, przerażony trochę tym co uczynił, odsunął się gwałtownie.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Leniu, dlaczego nie ćwiczysz, co? – spytała blondynka, a Asakura na próżno szukał w tym zdaniu jakiegoś oskarżenia czy rozkazu. Anna zwróciła się do niego ciepłym i delikatnym głosem, którego przez naprawdę długi czas nie słyszał! Może to, co powiedział mu dziadek, jednak okaże się prawdą i Anna zmieni swój charakter? (tak, Yoh, marzyć zawsze można ^^”)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Anno, ja rozumiem, że chęć zaimponowania i pokazania, jaka jesteś ważna to cała ty, ale nie uważasz, że bycie nieprzytomną przez trzy dni to już lekka przesada? – zapytał od progu Yohmei, podchodząc bliżej nastolatków.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Trzy? Muszę przyznać, że to trochę długo – odparła spokojnie dziewczyna, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Zakładam jednak, że szczegółów rozmowy nie mogę zatrzymać dla siebie, prawda? Otóż Mahare powiedziała mi, że z reguły ratunkiem przed tym, co się wokół niej działo, był sen, możliwie jak najdłuższy, jednak ostatnio nawet tam nie czeka na nią nic miłego i w efekcie prawie w ogóle nie śpi, rozmyślając jednocześnie nad tym, co jej się stało i czy z jej rodziną jest wszystko w porządku. Wygląda mi to trochę tak, że jest ona zupełnie odcięta od prawdziwych informacji, a w zamian za to słyszy codziennie jakieś kłamstwa, które dotyczą jej bliskich…Powiedziałam jej, że powinna jak najszybciej stamtąd uciekać, bowiem grozi jej niebezpieczeństwo.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Co zrobiłaś?! – zawołał dziadek Yoh. – Kazałem ci tylko się z nią skontaktować i w miarę możliwości czegoś dowiedzieć!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Powiedziałam jej również, że jeśli jakimś trafem znajdzie się w Tokio, ja i Yoh z pewnością jej pomożemy – dodała pewnie Anna. – Wiem, że Mahare będzie dla nas miła tylko wtedy, kiedy i my okażemy jej trochę uczucia i wsparcia.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dziadku, myślę, że Anna dobrze zrobiła. Zobaczysz, że wszystko się ułoży.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Tylko że dziewczyna ma zginąć, kiedy zdradzi wszystkie swoje sekrety. Jakbym nie był temu przeciwny, zobowiązany jestem do przestrzegania decyzji Rady. Tymczasem jednak doskonale wiem, że im więcej czasu spędzicie z Mahare, tym trudniej dla was będzie pogodzić się z tym, co nastąpi. Sam kiedyś byłem… - Asakura przerwał gwałtownie, uświadamiając sobie, że nie powinien nic więcej powiedzieć, szczególnie w obecności Yoh.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? Kiedy? – zapytał niepewnie szatyn.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Kiedy Keiko była w ciąży, nie od razu wiedzieliśmy, że jednym z jej przyszłych dzieci ma być Hao, pragnący zniszczyć świat… Z początku było to podwójne szczęście, potem koszmar. Kiedy wszyscy przyzwyczaili się już do tego, co ma nadejść, kiedy nie mogliśmy się doczekać powitania na świecie zarówno ciebie, Yoh , jak i twojego brata bliźniaka, okazało się, ze obu was musimy… zabić – mówił Yohmei, nawet raz nie spoglądając na swojego wnuka. Chłopak, pomimo, iż kiedyś już słyszał tę historię, tak naprawdę dopiero teraz zaczynał sobie zdawać ze wszystkiego sprawę, co jakoś nieszczególnie poprawiało mu nastrój.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Na szczęście jednak Hao ujawnił się zaraz po swoich narodzinach, toteż mój narzeczony żyje i ma się świetnie – uśmiechnęła się Anna do chłopaka, próbując jakoś go w ten sposób podnieść na duchu. Niestety przyniosło to lekko inny skutek niż myślała:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- No, tylko że kiedy już dowiedziałem się, że nie jestem na tym świecie tak zupełnie sam, bowiem mam rodzeństwo, okazało się, że mam go zabić, co zresztą zrobiłem. Nie ma co, świetny koniec – odpowiedział lekko ironicznie Yoh, poczym wstał gwałtownie i wyszedł z pokoju. Blondynka już chciała za nim pobiec, jednak Asakura ją zatrzymał.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Daj mu trochę czasu, musi sobie to wszystko przemyśleć. Tak jak również ty i ja. Powiedz proszę Yoh, że muszę wracać do Izumo, bowiem mam coś pilnego do załatwienia – odezwał się mężczyzna i, podobnie jak wnuk, wyszedł na zewnątrz. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Anna zastanawiała się chwilę, jak też może pomóc swojemu narzeczonemu w ogarnięciu myśli. Sekundę później już wiedziała: jeśli Yoh będzie zajęty treningiem, nie będzie miał czasu na zamartwianie się nad sobą! (oj, ja [znaczy… Anna oczywiście!] chyba jestem troszkę okrutna dla biednego Asakury… W taki sposób do aktualnie ogromnej liczby różnego rodzaju ćwiczeń doliczyć kolejne…)</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<u>Yokohama- miejsce, gdzie przebywa Luani</u></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Lawendooka otworzyła powoli oczy i rozejrzała się wokół. Dziewczyna od razu wiedziała, że coś się zmieniło, jednak nie potrafiła dokładnie określić, co to mogło być. Dłużej by się tak pewnie zastanawiała, gdyby do pokoju nie wszedł Marco.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Panienko – odezwał się w progu mężczyzna – to panienka już nie śpi?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Jak widać… A co w tym dziwnego?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ostatnie trzy dni panienka nic nie chciała zjeść… Myślałem, że to może jakaś choroba, ale po prostu panienka cały czas spała – odpowiedział spokojnie blondyn, kładąc na biurku tacę z małą kulką ryżową i maleńkim uśmiechem na niej, drobną marchewką i kubkiem herbaty.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Możliwe… - Luani czekała, aż Marco wyjdzie z pokoju, żeby móc spokojnie zjeść śniadanie. Od kilku dni bowiem miała pozwolenie, by chociaż ten jeden posiłek jeść w samotności, z czego z przyjemnością korzystała. Chwilę później blondyn rzeczywiście ukłonił się szybko, a lawendooka wręcz rzuciła się na jedzenie, bowiem tak długi okres nic niejedzenia<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dawał już o sobie znać… Dziewczyna spojrzała na pustą tackę. „Zawsze wybrzydzałam i mówiłam, że nie mam ochoty na żadne jedzenia, a jak już jestem głodna, to nic nie dostaje” – powiedziała cicho do siebie, przesadnie wzruszając ramionami, poczym odeszła od biurka. Wtem zauważyła to, co nie dawało jej wcześniej spokoju: na parapecie leżała niewielka książka w kremowej okładce z umieszczonymi nad niej stworzeniami niczym z „Kubusia Puchatka” lub innej podobnej bajki, które Luani słuchała i oglądała, kiedy była mała. Książka nie była jednak jedyną nowością. Okazało się, że nareszcie przestało padać i za oknem świeci słońce, ukazując drzewo, rosnące nieopodal, w pięknej formie.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Luani – usłyszała nagle dziewczyna cichy szept, należący do jej ducha stróża. – Zjawiłam się tu już wczoraj, ale byłaś niekontaktowa…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mam plan – przerwała jej blondynka. – Uciekam, możliwie jak najszybciej, więc nie kręć się w jakiejś znacznej odległości od tego miejsca, bo będę cię potrzebowała.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Świetnie! – ucieszył się duch tancerki – Co zamierzasz zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Eeee… Aby się wydostać, potrzebuję kryształu i wachlarza, tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Kryształu, owszem, ale bez wachlarza sobie na pewno poradzisz. On jest tylko narzędziem, tak jak miecz, czy… pióro.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Pióro? – powtórzyła dziewczyna. – Na co człowiekowi pióro?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- No… twój brat walczył zarówno za pomocą miecza, jak i pióra. Dobrze przecież wiesz, że nieważne jest czym walczysz, tylko jak walczysz – odpowiedziała tancerka i rozejrzała się powoli po pokoju. Kiedy jej wzrok padł na książkę, Amira wyglądała, jakby zobaczyła ducha (xD), lub coś innego, równie niespodziewanego i niepewnie podleciała w kierunku przedmiotu.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Co się stało?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Skąd-ty-TO-MASZ?! – zawołała na jednym oddechu tancerka, a Luani szybko ją uciszyła i spojrzała na nią<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pytającym i żądającym odpowiedzi od ducha wzrokiem. -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie wiesz co to jest? Przecież powinnaś! W końcu to historia twojej rodziny, między innymi ta, zawierająca opis dotychczasowego twojego życia. Dawno już tej książki nie widziałam, bo zabrała ją ze sobą siostra twojej matki, kiedy uciekła do jakiegoś innego kraju. Nikt wtedy nie szukał ani jej, ani książki, bo myśleliśmy, że skoro chciała się od rodziny odłączyć, to nie ma potrzeby jej szukać, a brak książki odkryliśmy dopiero po jakimś czasie, kiedy już nie było możliwości jej odnalezienia… Skoro jednak znalazła się ona tutaj, to może tylko oznaczać, że zostałaś jedyną prawowitą właścicielką książki…(chodzi tu o głównych przedstawicieli rodziny) - Amira nagle zasłoniła usta, uświadamiając sobie to, co przed chwilą powiedziała. Ucieszyła się jednak, kiedy zauważyła, że blondynka nie zrozumiała dokładnie tego, co przed chwilą usłyszała, tylko w dalszym ciągu przyglądała się okładce.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- A-amiro… - zaczęła niepewnie dziewczyna. – Czy to bardzo źle, że nie chcę tego na razie przeczytać? Póki co jedyne, o czym staram się myśleć, to sposób na ucieczkę i nie chcę się rozpraszać zgłębianiem historii rodziny…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Głuptasie, przecież to oczywiste, że nikt nie może mieć o to do ciebie żalu – pocieszyła ją tancerka. – Tak w tajemnicy ci powiem, że ani twoi rodzice, ani twój brat nigdy tej książki nie przeczytali.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Bo jej nie było…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ona zniknęła dopiero na rok przed twoim porwaniem, tak więc jak widzisz, twoich rodziców jakoś nie bardzo interesowała historia rodu – zaśmiała się Amira, a wraz z nią i lawendooka. Chwilę później tancerka przeprosiła i powiedziała, że musi już znikać, bo i tak zbyt dużo czasu tu spędziła. Dziewczyna skinęła tylko głową i usiadła na łóżku.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Luani dopiero po chwili zorientowała się, że nie powiedziała swojemu duchowi stróżowi o dziwnym spotkaniu z Koralową Panią. Niezbyt jednak się tym przejęła, ponieważ gdzieś wewnątrz siebie była przekonana, że dobrze zrobiła, albowiem ona tamtej dziewczynie uwierzyła, czego Amirze z pewnością nie udałoby się dokonać. Dalsze godziny lawendooka spędziła na wymyślaniu możliwych sposobów na ucieczkę, jednakże żaden z nich nie był takim, który miał szansę się udać…</div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-88488365263517000102012-04-09T17:03:00.004+02:002013-05-04T20:33:00.798+02:001.4 Rozmowa z dziadkiem<span style="font-family: Verdana;">Ranek nadszedł o wiele szybciej, niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać, zwłaszcza, jeżeli weźmie się pod uwagę rozmowy do trzeciej nad ranem na temat wydarzeń z życia przyjaciół. Ryu powoli zanosił na stół w jadalni śniadanie, składające się z dużej ilości ryżu, gotowanych warzyw i innych, typowych dla tego domu potraw, a reszta chłopaków próbowała jakoś się ogarnąć pomiędzy kolejnymi wrzaskami Anny. W końcu, o godzinie siódmej dwadzieścia, wszyscy zasiedli do posiłku. Yoh już sięgał zachwycony po pałeczki, kiedy w wejściu do jadalni pojawił się Yohmei Asakura.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dziadek! – zawołał szatyn – co ty tu robisz tak wcześnie? Dzień jeszcze się na dobre nie rozpoczął, a ty…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Tak właściwie to miałem być już tutaj dwie godziny temu, ale Kino mnie zatrzymała – przerwał mu mężczyzna, na co reszta przyjaciół mówiąc najogólniej zamarła ze zdziwienia. Tylko Ren i Anna wydawali się na to w ogóle nie reagować, jakby tak wczesny pomysł na odwiedziny nie był czymś nadzwyczajnym.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Mistrzu, usiądź proszę, zaraz przyniosę dodatkowe nakrycie – zaproponował Ryu, ale Asakura zbył go machnięciem ręki.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Będę łaskaw poczekać pięć minut na to, aż zjecie śniadanie, a potem wszyscy wynocha z domu. Muszę porozmawiać z wnukiem na osobności – odpowiedział Yohmei, poczym rozejrzał się po twarzach zgromadzonych w jadalni osób. Po chwili dodał: Ren, ty masz poczekać na górze – chłopak kiwnął głową na zgodzę, poczym wszyscy zabrali się na ekspresowe opróżnianie naczyń, a dziadek Yoh wyszedł na werandę przed domem.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ryu zanieś szybko wszystko do kuchni, a potem wynocha z domu. HoroHoro, tobie osobnego zaproszenia wysyłała nie będę – odezwała się Anna i już po chwili w domu została ona, Yoh i Ren, który zgodnie z poleceniem udał się na górę.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- A więc – zaczął Yohmei po krótkiej niezręcznej ciszy, jaka zapadła między nim, a nastolatkami – w ostatnich dniach odbyło się zebranie przedstawicieli wszystkich znaczących rodzin szamańskich. Jak zwykle podejmowano na nim jakieś mniej, lub bardziej ważne decyzje, które nikogo nie interesują.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Dlaczego więc o tym wspominasz? –spytał szatyn, uciszając się natychmiast pod wzrokiem Asakury.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Chodzi o to, że tegoroczne zebranie dotyczyło między innymi sprawy…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Turnieju tak?! – poderwał się do góry Yoh. – Dowiedziałeś się czegoś odnośnie Turnieju?!</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ucisz się palancie!– zawołała natychmiast Anna, ściągając narzeczonego na ziemię. – Chcesz się czegoś dowiedzieć, to siedź cicho i nie przerywaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Słyszeliście może o rodzie Mahare? – spytał po chwili Asakura, powstrzymując się od uśmiechu, a blondynka odpowiedziała powoli:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Była to kiedyś wspaniała rodzina szamanów, jednak z tego co wiem, wszyscy teraz nie żyją. Znali oni różne tajemnice świata duchów, o których inni nie mieli pojęcia, więc ktoś ich zaatakował…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Jak to „nie żyją”? Wszyscy, cały ród? – zdziwił się Yoh, zastanawiając się jednocześnie, że kiedy on zapewne sobie spokojnie spał, albo się objadał hamburgerami, gdzieś indziej ktoś mordował całą rodzinę. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Nie, nie cały – uspokoił go mężczyzna – Ci, którzy mieszkali gdzieś daleko, ponieważ byli słabsi, albo po prostu odłączyli się od rodziny, przeżyli, jednakże główni przedstawiciele rodu, jak również ich potomkowie… - przerwał Asakura, a Yoh był za to ogromnie wdzięczny, bowiem już się domyślił jakie słowa chce dopowiedzieć jego dziadek.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ale dlaczego o tym wspominasz? – spytała po chwili ciszy Kyoyama.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Bo okazuje się, że jedna osoba, posiadająca ogromną moc, jednak przeżyła. Jest to najmłodsza dziewczyna wśród innych dzieciaków głównych przedstawicieli rodziny. Luani Mahare.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- To chyba dobrze, prawda? – spytał ostrożnie Yoh, jednak jego dziadek zaprzeczył ruchem głowy.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Kiedy miał miejsce atak na jej rodzinę, ona ćwiczyła ze swoim duchem stróżem w lesie. Jak się dowiedziałem, ci, którzy byli odpowiedzialni za zabójstwo reszty rodziny, otoczyli ją ze wszystkich stron i zabrali ze sobą, mając nadzieję, że to dziecko zdradzi im tajemnice swojego klanu. Dziewczyna nakazała swemu duchowi ucieczkę, aby i jemu czegoś nie zrobili, a sama poszła posłusznie za oprawcami. Oczywiście pierwszym, co zrobili ci ludzie, było odebranie jej wszystkiego, co miała ze sobą, aby nie mogła ich zaatakować. Później zamknęli ją gdzieś i wypytywali o sekrety szamańskie, jednak ona nic nie chciała powiedzieć. Po jakimś czasie zaczęli oni używać różnych metod, mniej lub bardziej przerażających, lecz ona dalej nic nie powiedziała, choć miała wtedy niecałe dwanaście lat… - przerwał na chwilę Yohmei, widząc, że jego wnuk zrobił się blady na twarzy. Domyślał się, że zapewne Yoh porównał sobie siebie w momencie, gdy miał dwanaście lat i tę biedną dziewczynę. Po chwili nastolatek skinął powoli głową, że może dalej słuchać, a jego dziadek kontynuował:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Trwa to już dobre kilka lat, a dziewczyna, teraz już piętnastoletnia, nadal nic nie chce powiedzieć. Ktoś wpadł więc na pomysł, aby wykorzystać do tego celu któregoś z jej rówieśników. Rozważano między innymi twoją osobę, jednak ja się nie zgodziłem.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ale na co? – przerwał mu Yoh, który miał zupełną pustkę w głowie. Po Annie również było widać , że i ona niewiele rozumie z przemowy Asakury.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Na to, abyś pomógł tej dziewczynie, na przykład w ucieczce, albo oddając jej rzeczy, wzbudził jej zaufanie i później, kiedy zdradzi ci wszystkie sekrety rodzinne, zabił. Wiesz, może i nasza rodzina zdolna jest do różnych rzeczy, jednak takie coś, to trochę za dużo, szczególnie jeśli chodzi o ciebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Zgaduję, że skoro tu przyjechałeś, ktoś jednak został do tego celu wybrany, czyż nie? – spytała nagle blondynka, po czym drgnęła niespokojnie, bo domyśliła się, którą rodzinę później zapytali.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- En Tao potwierdził od razu, że jego syn spełni to zadanie osobiście.</div>
<div style="border-bottom: windowtext 3pt dotted; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; mso-element: para-border-div; padding-bottom: 1pt; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border-bottom: medium none; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; margin: 0cm 0cm 0pt; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Yoh krążył teraz po pokoju, analizując zachowanie swojego przyjaciela. Zaczynał sobie wszystko układać w głowie. Każde zdanie wypowiedziane wczoraj przez Rena, kilka lat temu złożona przez niego obietnica, że nikogo już nie zabije, ale i jednoczesne słuchanie rozkazów rodziny… Co takiego może wiedzieć ta dziewczyna, że aż takie rzeczy dzieją się wokół niej? Teraz już szatyn zrozumiał dziadka, kiedy ten mówił, że lepiej byłoby dla dziewczyny, gdyby od razu zginęła. Nie doświadczyłaby tego całego okrucieństwa, którego na pewno nie rozumie, nie spotkałoby jej to, co teraz miało się wydarzyć… </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
A gdyby tak udałoby mu się jakoś przekonać Rena, by tego nie zrobił? Tak, zawsze można spróbować.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Szatyn poszedł powoli na górę, gdzie jego dziadek rozmawiał teraz z Renem i zawahał się czy zapukać do drzwi, czy jednak zejść na dół i poczekać. Po chwili drzwi się otworzyły, a z nich wyszedł szybkim krokiem Tao, który w ciągu kilku następnych sekund wybiegł z domu, nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na Asakurę. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Chwilę później w domu znaleźli się Horohoro, jego siostra oraz Ryu. Wyraźnie chcieli się dowiedzieć, co się stało zarówno z Renem, jak i mieć wgląd w cała sytuację. Kiedy jednak nikt nic nie chciał powiedzieć, posłusznie odpuścili. Dziadek Yoh zakazał komukolwiek zdradzania szczegółów rozmowy, bowiem obawiał się, że przyjaciele jego wnuka mogą nie zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi i wysunąć nieprawidłowe wnioski. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Po kilku godzinach, gdzieś w okolicy trzynastej, Yohmei zawołał do siebie zarówno szatyna jak i jego narzeczoną. Kiedy tylko Kyoyama zamknęła za sobą drzwi, Asakura poprosił:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Spróbuj nawiązać kontakt z tą dziewczyną, Luani Mahare, na przykład za pomocą swoich korali.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Ale… - zawahała się blondynka -… przecież one służą do przyzywania duchów zmarłych już ludzi…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- W klanie Mahare od naprawdę wielu lat znajdował się kryształ, nazywany szczerą łzą. –zaczął mówić mężczyzna, nie odpowiadając wprost na pytanie. - Problem w tym, że kamień łączył się z mocą osoby, do której należał i jednocześnie tę osobę wzmacniał. Bez niego jednak organizm władcy kryształu nie może osiągnąć równowagi i sam siebie wykańcza… Wiele wskazuje na to, że właścicielką ów łzy została właśnie ta dziewczyna, lecz ludzie kamień ten jej odebrali… bez niego jej organizm próbuje się jakoś bronić przed nadmiarem Furyoku, którego nie ma jak spożytkować i w efekcie doprowadza to młodą Mahare do dłuższej za każdym razem nieprzytomności, coraz wyraźniej zacierając granicę pomiędzy życiem, a śmiercią.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
- Rozumiem – odpowiedziała krótko Anna. – Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jakoś się z nią skontaktować i spróbować wzmocnić.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Yoh przyglądał się blondynce z nieukrywanym niepokojem. Wiedział, że to, co planują zrobić Kyoyama i jego dziadek będzie nie takie łatwe, jakim się może wydawać, jednak wciąż się uśmiechał i próbował jakoś swoją narzeczoną wesprzeć. Anna wyciągnęła po chwili przed siebie sznur korali i zaczęła szeptać jakieś słowa. Nagle, całkowicie niespodziewanie, dziewczyna osunęła się w ramiona szatyna, powtarzając ciągle: „Mahare, pójdź za mną”…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
Yoh zupełnie nie wiedział co robić. Zgodnie z nakazem swojego dziadka, zaniósł dziewczynę na jej łóżko* i czekał tam, póki się nie obudzi, zakazując jednocześnie komuś innemu odwiedzenia blondynki…</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
* Wiem, że w Japonii zamiast typowych łóżek są materace, czy jak to się tam zwie, ale jeśli chodzi o moje wypowiedzi, z reguły będzie się pojawiało właśnie „łóżko”, bo jakoś tak mi łatwiej. Mam nadzieję, że nie będzie z tym jakiś dodatkowych problemów <span style="font-family: Verdana;"><span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: "Times New Roman"; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: "Times New Roman"; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<br /></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-4671855780944934252012-04-09T16:47:00.004+02:002013-05-04T20:30:07.630+02:001.3 Spotkanie<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> Szesnastoletni chłopak biegał wokół tokijskiego parku. Dopiero po trochę dłuższym przyjrzeniu się jego osobie, dało się zauważyć ciężarki na obu jego nadgarstkach i kostkach. Ile one w sumie ważyły, można się było domyślać, jednakże oczywistym było, iż nastolatek musiał być silny.Najbardziej rzucającym się w oczy elementem jego stroju były duże, pomarańczowesłuchawki, umieszczone pośród brązowych włosów z charakterystycznie odstającą grzywką, chwilowo związane w kitkę. Chłopak ubrany był w zwykły dres, składający się z luźnej białej koszulki i granatowych, sięgających kolan spodni, a do tego jeszcze czarne trampki na stopach.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W czasie swojego biegu, jak już prawie codziennie od jakiegoś miesiąca, mijał starszą panią, siedzącą na ławce i dokarmiającą parkowe ptaki. Kilka razy zdarzyło im się nawet zamienić ze sobą kilka słów, jednakże z reguły kończyło się jedynie na kiwnięciu do siebie głowami i powróceniu doswoich czynności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Yoh, czy to przypadkiem nie jest Ren? – spytała nagle postać, kiedy tylko pojawiła się przy chłopaku. Był to duch sześćsetletniego samuraja, Amidamaru, który według różnych opowieści tuż przed swoją śmiercią zabił pięćdziesięciu najlepszych wojowników ówczesnego władcy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Chyba tak – odpowiedział cicho szatyn, zerkając na ducha przez zaledwie ułamek sekundy. Yoh był człowiekiem, który znacznie różnił się od większości ludzi chodzących po świecie- widział duchy. Osoby, podobne pod tym względem do niego nazywano szamanami, jednak nigdy w życiu codziennym, albowiem najprawdopodobniej zostaliby okrzyknięci mianem ‘wariaci, których powinno się zamknąć’, gdyby ktoś usłyszał rozmowy o duchach, magii czy walkach szamańskich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Hej, Ren! – zawołał po chwili szatyn, przyspieszając swój bieg tak, żeby dogonić przyjaciela. Chwilę później krzyknął ponownie, jednakże i tym razem bez odpowiedzi. Chłopak, którego gonił, w ogóle nie zareagował,tylko dalej szedł powoli po parkowej ścieżce, wyraźnie zamyślony i zdenerwowany. Tuż obok Tao unosił się duch potężnego chińskiego generała, Basona, żyjącego osiemset lat temu. Żaden z nich się nie odzywał, jednak było widać wyraźnie, że coś ich gryzie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nakrzyczałeś się już?! – spytał nagle chłopak o bardzo ciemnych włosach, połyskujących w słońcu fioletem, ułożonych w charakterystyczny czub. Jego żółte oczy przypominały swą barwa miód, a wąskie usta wykrzywiały się w charakterystycznym grymasie. Zupełnie inaczej niż uAsakury i jego czarnych, wiecznie błyszczących z zadowolenia oczu i szerokiego uśmiechu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- No… myślałem, że mnie nie słyszysz, to wszystko – odparł spokojnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Jak widzisz- słyszałem cię doskonale. Stało się coś, że tak się wydzierałeś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ty mi to powiedz.Od czasu zakończenia roku szkolnego w ogóle się nie odzywasz, a i nawet wcześniej nie stać cię było na więcej niż zamienienie trzech słów. Jesteś dzisiaj myślami w jakimś zupełnie inny miejscu. O co chodzi? – szatyn zatrzymał dłonią przyjaciela, a jego duch oddalił się trochę z Basonem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Tak się składa, że to nie jest twój zakichany interes –warknął Tao, spychając dłoń przyjaciela ze swojego ramienia – ja się tym zajmę!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A może jednak podzieliłbyś się tym ze mną – nie ustępowałYoh. – Coś się dzieje, widzę to. Zresztą, gdybyś tak bardzo nie chciał się zemną spotkać, wybrałbyś inny park, albo chociaż inne godziny. Wiesz, że to tutajbiegam popołudniami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Anna ci jak widzę nie odpuszcza. Może i ja powinienemwziąć się ostrzej za siebie, żebyś mnie przypadkiem na w-fie nie prześcignął,co wielki panie Asakura? – Yoh spojrzał pytająco na ciemnowłosego. W jegowypowiedzi jak zwykle zabrzmiała nuta złośliwości, jednak co było dziwne,wydawało się, że pojawiła się ona przez największy przypadek, a nie celoweużycie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A wielki pan Tao mógłby nie zmieniać tematu, tylkoodpowiedzieć na moje pytanie – szatyn z nieukrywaną chęcią pomocy zaprowadziłRena do najbliższej ławki, na której po chwili usiedli. Yoh wpatrywał sięuprzejmie w przyjaciela, jednak widać było po nim wyraźnie: „na twoim miejscu bym się pospieszył, chyba że chcesz mieć przyjaciela na sumieniu” (tak, niema to jak Anna i jej zdanie na temat zawalonego treningu czy spóźnienia).</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Rozmawiałeś ostatnio z kimś z rodziny? – zapytał miodooki, na co szatyn zaprzeczył ruchem głowy, dodając krótkie: „Ale jutro ma przyjechać dziadek”. – W takim razie pewnie jutro się wszystkiego dowiesz. Chcę, abyś przekazał dziadkowi, że ja już wiem, jakie postawiono przede mną zadanie i zrobię to. Uczynię to, co trzeba w imieniu klanu Tao.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ale co? – zdziwił się Yoh.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dowiesz się jutro – mówiąc to, Ren podniósł się z ławki z zamiarem oddalenia się w sobie tylko znanym kierunku, jednak szatyn ponownie chwycił jego ramię. Tao zadrżał minimalnie, co nie uszło uwadze czarnookiego. Nim tamten zdążył coś powiedzieć, jego przyjaciel odezwał się szybko:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A może byś tak wpadł do nas dzisiaj? Myślę, że Anna niebędzie miała nic przeciwko, a przy okazji będziesz miał możliwość porozmawiania z dziadkiem, jeśli zostałbyś do jutra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- To już najlepiej od razu zmienię swój adres na „posiadłość Yoh Asakury”, co?! – oburzył się nastolatek. Widać po nim było wyraźnie, żegdyby nie ludzie wokół, już by wyciągnął swoje Guan-Dao i zaatakował przyjaciela. Yoh doskonale znał czarnowłosego, jego zachowanie i sposób bycia,toteż w ogóle nie zwracał na to uwagi, tylko nadal spokojnie iż uśmiechem natwarzy przekonywał miodookiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Yoh, przepraszam, że przerywam, ale myślę, że jeśli się nie pospieszysz, możesz marnie skończyć i nie dożyć początku roku szkolnego,gdyż nie wytrzymasz z przepracowania – oznajmił nagle Amidamaru, na co szatyn jęknął głośno, a Ren zaniósł się głośnym śmiechem i wciąż się śmiejąc, powiedział krótkie „cześć”, i już go nie było.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- W takim razie chodźmy. Rzeczywiście jakoś się już późno zrobiło – mruknął cicho chłopak i już następnej chwili ruszył biegiem do domu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Chyba Ren jednak nie przyjdzie – powiedział w pewnym momencie duch samuraja, na co Asakura odparł ze śmiechem:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie martw się, przyjdzie, w końcu od czego mamy Jun? Żałuję tylko, że wcześniej o tym nie pomyślałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- No tak, Tao Jun potrafi przekonać swojego brata do wszystkiego. Absolutnie wszystkiego – dopowiedział Amidamaru, również cicho się śmiejąc. Po chwili oznajmił z niemałym podziwem w głosie, że już są prawie na miejscu, co może świadczyć tylko o wspaniałej kondycji i sile Asakury (albo raczej o perspektywie kary, która miałaby go czekać ze strony narzeczonej).</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">*(cz. II)*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Już jestem! – zawołał od progu chłopak, zdejmując przy tymbuty. Odkładając je na miejsce, zauważył również obuwie trzech innych osób.Jedna para należała do jego narzeczonej, pozostałe zaś niewątpliwie do jego przyjaciół z północy. Nim zdążył przejść przez hall, ktoś rzucił mu się naszyję. Tą osobą okazała się Anna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Dobrze, że się nareszcie zjawiasz – powiedziała mu cicho do ucha, na co szatyn cały zesztywniał i odsunął delikatnie od siebie dziewczynę o równie czarnych jak jego oczach i blond włosach sięgających trochę za ramiona. Medium ubrana była w swoją zwykłą czarną sukienkę do połowy uda, a na szyi zawieszone miała niebieskie korale.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Anno, stało się coś? – spytał zaniepokojony chłopak. Takie zachowanie u Kyoyamy było delikatnie mówiąc niecodzienne. Okazało się, że powrót do rzeczywistości będzie szybszy, niż mu się wydawało…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Oczywiście, że się stało – zaczęła w miarę spokojnym i jednocześnie zaniepokojonym głosem, jednak po chwili dodała dużo głośniej – ty leniu patentowany! Tak mnie samą zostawiać, kiedy przychodzą Horohoro z Piriką?! Amoże jeszcze myślałeś, że zmienię się nagle w gosposię i ugotuję dla wszystkich kolację?! Niedoczekanie twoje!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A-ależ Anno, przecież ja również nie wiedziałem, że przyjadą – bronił się Yoh,jednak nie przynosiło to żadnych skutków. – Dobrze, zaraz zabiorę się zaprzygotowanie kolacji, ale czy mogę się najpierw przywita i potem szybkoodświeżyć? W końcu ostatnie 3,5 godziny biegałem i…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- I jeszcze śmiesz tak kłamać w żywe oczy?! Dobrze wiem, żebiegałeś tylko 2,5 wliczając w to twój sprint do domu. Spotkałeś się z Renem. Niech się tu tylko zjawi, a już mu takie ćwiczenia zaserwuję, że mu się odechce odciągać przyszłego Króla Szamanów od treningów!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Papla – mruknął cicho szatyn do ducha kobiety, który najwyraźniej śledził go podczas biegu, a głośniej dodał – przecież Turniej jest zawieszony i nadal nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle go wznowią…</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Wznowią, jestem tego pewna, a ty sobie nie myśl, że skoro jeszcze tego nie zrobili, to możesz się spokojnie obijać i obżerać cheeseburgerami. Może jeszcze Gwiazda się pojawi, jak będziesz w trakcie zjadania kolejnej bułki? – Yoh zakrył odruchowo usta dłońmi. Jak ona?... No tak, przecież Anna potrafi czytać w myślach!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wtem rozległ się warkot silnika motoru, który mógł należeć tylko do jednej osoby na świecie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ryu, jak dobrze cię widzieć! – zawołał Yoh, widzącwchodzącego do domu mężczyznę, ubranego w strój a’<personname productid="la Elvis" w:st="on">la Elvis</personname> z pokaźnych rozmiarów fryzurąna głowie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Mistrz Yoh, pani Anna! Tak się cieszę, że was widzę,przyjaciele! Czy mi się wydaje, czy też w domu znajduje się ktoś jeszcze?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie mylisz się. W salonie czekają Horohoro i Pirika –odparł uśmiechnięty szatyn.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Och, to wspaniale!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Ryu, mam nadzieję, że masz jeszcze wystarczająco dużosiły, albowiem wszyscy są głodni, a kuchni lepiej nie zostawiać pod władzą Yoh.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Oczywiście, pani Anno! Już się biorę do pracy! – zawołał mężczyzna i skierował swe kroki ku kuchni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- A ty na co czekasz? Mam ci wysłać jakieś specjalne zaproszenie? Nie myśl, że ci się upiecze. Zobaczysz, że z kim jak z kim, ale z Anną Kyoyama zadzierać nie można – oznajmiła surowym głosem blondynka i udała się do salonu. Tuż za nią podążył zadowolony Yoh. Zapowiadało się, że znowu spędzi trochę czasu ze swoimi przyjaciółmi, których nie widział już naprawdędużo czasu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Yoh, siema brachu! – zawołał zadowolony niebieskowłosy szamanna widok przyjaciela.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Hej. Jeśli nie macie nic przeciwko, wrócę tu za kilk aminut. Wtedy porozmawiamy o tym co się działo przez ostatnie kilka miesięcy – odpowiedział mu szatyn, a gdy zobaczył kiwnięcie głową na znak zgody, wyszedł z pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Hej, Yoh, nie zapomniałeś może o czymś? – zagadnął Amidamaru, kiedy szaman wycierał twarz ręcznikiem. Chłopak jednak nic nie odpowiedział,bowiem wciąż zajmował się własnymi sprawami. – Miałeś zadzwonić do Jun, zapomniałeś już?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- Nie, oczywiście, że nie – odparł po chwili szatyn, poczym z szerokim uśmiechem dodał: ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Niedługi czas później obaj usłyszeli z salonu:</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">„Ren, a ty co tu robisz?!”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">„Fajnie cię znowu widzieć, czubie!”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> „Zamknij się śnieżynko!”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">„Śnieżynko?! Już nie żyjesz, Tao!”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">„Chciałbyś!”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> „Nie demolujcie mi salonu! Chcecie się tłuc to wynocha na dwor!”</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="text-align: left;">- A nie mówiłem? – spytał z uśmiechem Asakura, na co jego duch stróż głośno się roześmiał. </span> </span></div>
</div>
Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-60931768841308657522012-04-09T16:40:00.002+02:002013-05-04T20:26:11.423+02:001.2 Good morning, sunshine<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Mrok – światło</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"><span> </span>Cisza –dźwięk</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"><span> </span>Czerń –biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"><span> </span>Ból – BÓLNIE DO ZNIESIENIA<span> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Moja głowa… Jak mnie boli… - dotknęłam powoli czoła, mając nadzieję, że przyniesie to choć trochę ukojenia. Otworzyłam niepewnie oczy,czując, że coś jest nie tak, jak być powinno.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Dlaczego moje ręce są związane? Co się dzieje?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- O, nareszcie się panienka obudziła – to był Marco. Widać po nim było coś na znak ulgi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Co wy mi zrobiliście? –zapytałam cicho, ale nie mogąc uzyskać odpowiedzi, zawołałam głośniej – pytałam, co mi zrobiliście!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, nie rzucaj się tak, bo znowu ci podadzą magiczne specyfiki – był to doskonale znany mi głos. Nawet nie musiałam odwrócić głowy,żeby się przekonać, że to ty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Sem, jak możesz?! Żeby jeszcze wiązać mi ręce?!Myśleliście, że co zrobię?! Właśnie, myślenie… Czy którykolwiek z ‘agenciaków’posiada mózg?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, uspokój się, proszę. Mówię poważnie. Marco, możeszwyjść, dam sobie radę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Chwilę później byliśmy w pokoju sami. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wypuśćcie mnie, proszę. Przecież nic nie zrobiłam – poczułam gorzki smak łez, co było naprawdę niewskazane. Ja nie chciałam płakać. Nie wtakiej chwili. Nie przy tobie…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wybacz, ale nie mogę spełnić twojej prośby. Musisz tu być.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Sem, kiedy tylko dałeś mi zeszyt, zastanawiałam się, doczego go wykorzystać. Pomyślałam o czymś w rodzaju dziennika, ale po głębszymzastanowieniu się: po co?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Poniedziałek (o ile rzeczywiście jest to poniedziałek) –ciekawe, po jakim czasie człowiek umrze, jeśli się powiesi i czy jest to wmiarę spokojna śmierć…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Wtorek – Przecież nie mogę się zabić, muszą być inne sposoby uwolnienia się z tego koszmaru… Tylko jakie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Środa – przecież jako duch będę mogła spokojnie straszyć tych agentów, tylko po co się dla nich zabijać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Czwartek – a może by tak stłuc to lustro z łazienki i zapomocą ostrych kawałków...? Nie, powiedziałam przecież, że nic sobie nie zrobię!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Piątek – a może by tak uciec? Nie mogę, muszę mieć swoje rzeczy…A może uciec bez nich? Nie, nie mogę. Bez nich nie ucieknę... Muszę je mieć…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Sobota – ciekawe, czy rodzina nadal się martwi… a może jużprzestali i pogodzili się z tym, że mnie nie ma i najprawdopodobniej nigdy niebędzie? Nie, uratują mnie! Przyjdą tu po mnie!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Niedziela – znak się znowu pojawił… ból okropny, ale nie,muszę się trzymać. Nikt go nie może zobaczyć!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Czy ty naprawdę myślisz, że ja was będę po stopach całowaćza to, co mi zrobiliście?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, proszę – objąłeś mnie wtedy ramieniem, jednakszybko się wyrwałam z tego uścisku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Albo mnie wypuście, albo mnie zabijcie! Nie zniosę tegodłużej! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Czyżbyś znowu miała te ataki depresyjne? – Sem, przyglądałeśmi się przez chwilę z troską, szczególnie wpatrując się w moją twarz. – No już,nie płacz więcej, bo masz czerwone i spuchnięte oczy. Zdecydowanie bardziejpodoba mi się ich naturalna barwa, lawendowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jak mam się niby nie denerwować, skoro tkwię w zamkniętympokoju od… roku, dwóch, dziesięciu?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie wiem, czy pamiętasz, ale nie od zawsze tutaj siedzisz.Wcześniej były to inne miejsca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Inne pokoje, wiem – przerwałam ci nagle, czując, że gdybynie związane ręce, Sem, mógłbyś być w ogromnych tarapatach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Chodziło mi raczej o twoją celę w zakładzie numer trzy.Ile czasu tam spędziłaś? Pierwsze dwa tygodnie, trzy? Zapomniałaś już ocudownych wspomnieniach z tamtego miejsca? Gdyby nie moje prośby, nadal byś tamtkwiła! – Sem, twoje oczy nie były już takie jak spokojne jezioro, a raczejprzypominały najzimniejszy lód na świecie... </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Po pierwsze, Sem, to były co najmniej trzy MIESIĄCE,widziałam pewnego dnia kalendarz, a na nim napis, głoszący „wrzesień”, a podrugie, to były tak szczególnie szczęśliwe przeżycia, że staram się je wyrzucić z mojej głowy za wszelką cenę – odpowiadałam, przyglądając się tobie uważnie, podświadomie próbując za wszelką cenę zapamiętać, jak wyglądasz. Twoje krótkieblond włosy, sterczały na wszystkie strony świata. Twarz, ściągnięta teraz zgniewu, wyglądała jak twarz mordercy z najstraszniejszego horroru, który Josh kiedyś włączył w celu postraszenia swojej młodszej siostrzyczki... Do dzisiajpamiętam jego uśmiech, (jest to jedyna rzecz, jaką o nim pamiętam), a później siniaki, które ‘przypadkowo’ (przy pomocy Amiry oczywiście) pojawiły się najego ramionach. Jak większość agentów, występujących w przeróżnych filmach i serialach kryminalnych, które jakoś utkwiły mi w pamięci, miałeś na sobie eleganckiczarny strój. Na nogach buty typowego elegancika, który jednak w raziepotrzeby, mógłby w nich przebiec maraton.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Posłuchaj mnie, Luani, to bardzo ważne. Myślałem, że jeśli przeniesiemy cię do normalnego domu, zaczniesz z nami współpracować. Dlaczegonie chcesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nigdy nie będę współpracowała z kimś takim jak wy!Przecież nic nie zrobiłam! Trenowałam sobie spokojnie w lesie. Nikomu w niczymnie przeszkadzałam, aż tu nagle wokół mnie pojawia się tłum osób z wycelowaną wemnie bronią!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Czy ty sądzisz, że taki trening w środku lasu o godzinie szóstejrano jest czymś zupełnie normalnym? Czy według ciebie świecący wachlarz, którypotrafi ściąć drzewo za pierwszym rzutem to najzwyklejsza codzienność?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Tak się składa, że o innej godzinie nie miałam ani czasu,ani ochoty. Poza tym, trenowałam do zawodów, więc nie chciałam, ażebyktokolwiek mnie zobaczył. Wachlarz jest wykonany ze srebrnego materiału, którypewnie zaczął się ‘świecić’, gdy odbiło się na niego światło słońca. A tamtodrzewo było bardzo cienkie i dodatkowo nacięte w tamtych miejscach. Zapewnegdybyś tylko tam podszedł i je lekko popchnął, również by się przewróciło.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, zamilcz na chwilę i wysłuchaj tego co wiem. Nieprzerywaj, nie pytaj skąd mam te informacje, nie pytaj dlaczego, jasne? –pokiwałam niepewnie głową, zastanawiając się, o czym zaraz się dowiem…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wiemy, że masz nadnaturalne moce i potrafisz widziećduchy. Wiemy, że ten wachlarz nie jest jakiś najzwyklejszy, tylko służy cipomocą w tych dziwnych praktykach, zresztą tak, jak ten twój cały kryształ. Wiemy,że potrafisz zabijać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Zabijać? Nigdy nikogo nie zabiłam! Po co bym niby miałakogoś uśmiercać? Póki co… ej, tak nie można! Nie myśl, że cokolwiek ci powiem!To wszystko, co mi przed chwilą zdradziłeś to najczystsze kłamstwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Dobrze wiesz, że to najszczersza prawda. Sama mi się przyznałaś, że widzisz Amirę, swojego ‘duchowego opiekuna’, czy jakoś tak. Nawłasne oczy widziałem, jak twój wachlarz wbija się w tamto drzewo. Możliwe, żeswoje moce zawdzięczasz specyficznej genetyce, ale póki co jeszcze tego niesprawdziliśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- I nie sprawdzicie – zapewniłam cię odważnie, jednocześniepróbując rozluźnić ręce. Bezskutecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, dobrze wiesz, że twoje protesty i tak tu nic nieznaczą. Jeśli chodzi o mnie, najchętniej bym cię stąd wypuścił. Od razu. Wiesz jednak, że nie mogę… - zacząłeś mi się wtedy na siłę tłumaczyć, próbując znaleźć cokolwiek na swoją obronę, jednakże wybacz, ale nie chciało mi sięciebie słuchać. Kiedy już skończyłeś swoje wywody, zapytałam nagle:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jak się czuje Moni? Chyba niedługo będzie rodziła, co? – twoje niebieskie oczy, wpatrujące się we mnie z troską i obawą, rozszerzyły się nagleze zdziwienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Tak, zgadza się. Dlaczego tak nagle o nią pytasz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Po prostu do niedawna wspomniałeś chociaż jakąś drobnąrzecz, która jej dotyczyła. Ostatnio zaprzestałeś takich nowinek – odparłamcałkiem naturalnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wiesz, wolałbym być teraz przy niej, ale ona sama mi nie pozwala. Powiedziała, że nie mogę cię zostawić samej na pastwę reszty bandy –uśmiechnąłeś się swoim naturalnie pięknym sposobem, że nie miałam jakiegokolwiek pomysłu na obrażający komentarz, skierowany w stronę jakiejkolwiek osoby, a już szczególnie ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- A jeśli ci obiecam, że będę grzeczna i nic nie odstawię,przynajmniej do czasu twoich ponownych odwiedzin? – spojrzałam na ciebie zzaciekawieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie, póki co nie mogę wziąć urlopu… Chwila, ty masz byćzawsze dla nas dobra, nie tylko od święta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Oj, daj spokój. A czy chociaż byłaby możliwość, ażeby Monimnie odwiedziła? Nie widziałam jej od naprawdę długiego czasu. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Zobaczę co da się zrobić. Daj, pomogę ci – wyciągnąłeś zkieszeni scyzoryk, którym rozciąłeś więzy z moich nadgarstków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie mogłeś wcześniej?! – zawołałam, przyglądając sięczerwonym śladom na rękach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Owszem, mogłem, jednak tego nie zrobiłem, wybacz. Jak jużpowiedziałem, spróbuję przyprowadzić tu Moni, ciągle pyta jak się czujesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Dobrze, jakby co, wiesz, gdzie mnie szukać. Na razie –uśmiechnęłam się złośliwie, wskazując głową okno. – Przy okazji mógłbyś teżkiedyś przynieść mi wachlarz i kryształ. Nie obraziłabym się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jasne, Luani, oczywiście… Słuchaj, muszę wracać do reszty, inaczej zaczną coś podejrzewać. Do zobaczenia – Sem, poderwałeś się nagle dogóry i ruszyłeś w kierunku drzwi. Rzuciłam tylko krótkie „cześć” i zostałam sama w pokoju. No, niezupełnie, a przynajmniej nie na długo. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, nareszcie się ocknęłaś! – Amira pojawiła się nagle obok i uściskała mnie mocno. Dobrze, że nikogo nie było w tym momencie wpokoju, oprócz nas, inaczej byłabym w niezłych tarapatach. Ona zresztą też, bojak jej się udało ustalić, ktoś w tym domu posiadał moce szamańskie iumiejętność zapieczętowania ducha <naprawdę niemiła rzecz, wierzcie mi nasłowo; coś jakby zamknięcie w małej, zamykanej na klucz skrzyneczce bez możliwościzrobienia czegokolwiek, a już najbardziej uwolnienia się (co prawda zdarzałysię bardzo nieliczne przypadki, ale myślę, że liczba „dwa” jest tu niczym, wporównaniu do tysięcy, a może i nawet setek tysięcy uwięzionych )></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jak widać… Możesz mnie już puścić- wyszeptałam, czująccoraz mniejszy dopływ tlenu. Amira posłusznie spełniła to polecenie. –Dowiedziałaś się czegoś? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Tak… Twój wachlarz znajduje się na parterze, w pokoju,który jest porządnie okratowany i tak dalej. Naszyjnik też. Duża ochrona, a dotego jeszcze szklana gablotka… Zdobycie obu tych przedmiotów jest praktycznieniewykonalne. Zapomniałam wspomnieć o kamerze, rejestrującej każdy, nawetnajmniejszy ruch w pokoju – szeptała przejęta tancerka. Nagle jej oczyzalśniły, co mogło być oznaką tylko i wyłącznie jakiegoś pomysłu. – Wiem!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Ćśś, uspokój się, inaczej wszyscy się tu zbiegną –ostrzegłam ją, nie mogąc się już doczekać odpowiedzi ze strony ducha. Ta tylkowzruszyła ramionami i zaczęła mi opisywać swój pomysł na odzyskanie przedmiotu,a który mógł się naprawdę udać. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Trzeba mieć tylko wiarę i szczęście, a także i zapewne pomocsił wyższych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Na brak wiary nigdy nie narzekałam. Odkąd się tu tylkoznalazłam, miałam ogromną nadzieję, że w końcu uda mi się uciec. Jakiekolwiekwsparcie nawet niewielkie oczekiwałam, że mam. Chyba im nie zależy na tym, abymtkwiła tu całe życie. Jednak szczęście…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Chyba mój słownik nie ma definicji tego słowa. Są tam tylkojakieś półsłówka…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Bo przecież dać się złapać w taki sposób?! Nie uciec?!Spokojnie, Luani, spokojnie… Wszystko będzie dobrze. Uda ci się uwolnić z tegowięzienia – powiedziałam odważnie do siebie, poczym pożegnałam Amirę i zaczęłamćwiczyć z kawałkiem materiału w ręku aż do czasu, gdy ból kostki znowu się pojawił,a na dłoni ukazał się kontur kota ze znaczkami… Na szczęście tym razem ból byłmniejszy, zatem udało mi się nie krzyczeć i schować materiał pod poduszką. „Jeszczetrochę, dziewczyno, jeszcze trochę, a na pewno uda ci się stąd uciec”-powtarzałam kilka razy w myślach, rozmasowując obolałą kostkę.</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-35146672035659122002012-04-09T16:34:00.001+02:002013-05-04T20:24:35.195+02:001.1 Nuda<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Nie ma to jak nuda. Teoretycznie rzecz biorąc, zjawisko rzyjemne, ponieważ zazwyczaj występuje po ciężkiej pracy, a wtedy choćchwilowa nuda jest najlepszym urlopem od codzienności. Gorzej, gdy okazuje się,że jedyne, co możesz zrobić, to usiąść przy oknie i liczyć krople deszczuspływające po szybie. I tak przez… no właśnie, ile? Dzień w dzień. Jedyne, co </span><span class="Apple-style-span">możesz zrobić, to usiąść przy oknie i obserwować świat znajdujący się nazewnątrz. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Chwila, moment! Przecież okno jest na pierwszym piętrze, atuż obok rośnie ogromne drzewo. Można wyjść, by po jakimś czasie wrócić, albo inie! Niezauważonym! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Niezauważonym…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Albo i nie…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Żeby to było takie proste: nikt cię nie widzi, możesz robićco chcesz, by z pozoru ciągle udawać grzeczną dziewczynę, która nagle ucieknie…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">A może jeszcze zwiążesz włosy w piękne kiteczki za pomocąswoich gumek z małymi misiami. Różowa sukieneczka, pięknie wypolerowane buciki…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Anioł, nie dziecko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Tylko że to dziecko nie ma już pięciu lat! Ono chce przygód!Ono chce życia! To dziecko chce się w końcu dowiedzieć, gdzie są rodzice! Todziecko chce odpowiedzi, tylko i aż tyle…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">A co otrzymuje w zamian? Luani, siedź tu. Nie tylko tobiesię to nie podoba, mnie również. Ja też chciałbym, żebyś mogła w końcu wyjść.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Ale ciebie to nie obchodzi. Ty po zakończeniu swojej służbymożesz wrócić do domu, do rodziny. Do swojej ciężarnej żony. Ty nie musiszsiedzieć w zamkniętym pokoju od tak długiego czasu! Ty możesz gdzieś pojechać,zwiedzić coś, poznać coś nowego. Ja nie… Moją nowością jest nowy pokój, nowyklimat wyczuwalny przez małą dziurę podoknem… </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Ty chociaż wiesz, gdzie się aktualnie znajdujesz. Ja nie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Pewnego dnia przyszedłeś do mojego pokoju z kawałkiem tortuw jednym ręku i tajemniczą torebką prezentową w ręce numer dwa. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">„Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Luani” – to byłopierwsze zdanie, jakie wypowiedziałeś do mnie tego dnia. I jedno z ostatnich…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Sem, czy to aby na pewno pierwszy lipca? Nie blefujesz? –zapytałam niespokojnie, przyglądając się tobie, siedzącemu obok na łóżku. Wtedy,Sem, zrobiłeś zaskoczoną minę i pokiwałeś głową na znak zgody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wybacz, ale zaraz muszę wracać do reszty. Mamy okołopięciu minut. Wyjmij szybko to, co dla ciebie kupiłem. Liczę, że chociaż trochępoprawi ci to nastrój.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Okazało się, że ów prezentem jest zeszyt. Zwykły zeszyt wkratkę, a do tego pięć długopisów: dwa czarne, dwa niebieskie i jeden czerwony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Dziękuję, to bardzo miło z twojej strony. Czy wiesz coś…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie, nic nie wiem na temat twojej rodziny, Luani –przerwałeś mi. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- A czy…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie, nie możesz dostać swojego wachlarza czy teżnaszyjnika. Nie ja o tym decyduję tylko Oni. Dla mnie to zwykłe przedmioty, dlaNich- broń. Wiedzą, co potrafisz zdziałać z ich pomocą i tego właśnie sięobawiają – Sem, uciekałeś wzrokiem przed moim spojrzeniem. Po chwili zapytałeśledwie słyszalnym głosem, jakby obawiając się podsłuchu: kontaktowałaś się możez Amirą*? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Przecież jest moim duchem stróżem. Musi mnie pilnować ipomagać mi, czy tego chcę, czy nie – uśmiechnęłam się złośliwie – a możemyślisz, że ci nagle powiem, kiedy tu była ostatnio, albo kiedy ma w planachnajbliższe odwiedziny mojej osoby? Nie licz na to. Tego, kiedy tu była, niezdradzę. Nigdy. A jej najbliższe odwiedziny… No cóż, nie wspomniała żadnejkonkretnej daty. Czy to wszystko, co chciałeś wiedzieć? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie, ale dobrze wiesz, że nie mam teraz czasu, by tudłużej siedzieć – rzekłeś, poczym wstałeś i odwróciłeś się powoli ku drzwiom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Sem, mam prośbę. Powiedz mi, że wszystko się ułoży.Nieważne jak, byle tylko wszystko się ułożyło – powiedziałam cicho ze łzami woczach, wyczekując jakiejkolwiek reakcji z twojej strony. W końcu przytuliłeśmnie po przyjacielsku, cmoknąłeś w czoło i powiedziałeś:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Wszystko się ułoży, zobaczysz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">A potem zamknąłeś za sobą drzwi… I znów zostałam sama.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Sama w tym dość dużych rozmiarów pokoju, pomalowanym beżowąfarbą. Na ciemnej, drewnianej podłodze leży dywan w odcieniach od beżu, przezczerwień, aż na ciemnym brązie kończąc. Na ścianie widnieje kilka obrazów.Wszystkie przedstawiają jakieś krajobrazy. Wszystkie pasują kolorystycznie doogólnego wystroju pokoju. Ciemnoczerwona zasłonka leży sobie spokojnie nałóżku. Złożona w kostkę i schowana pod poduszką. Jeszcze chwila, a nareszciebędę mogła trochę poćwiczyć. Jeszcze chwila, a…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Panienko Luani, mam tu dla panienki obiad.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jasne, dzięki. Marco, zakładam, ze nie możesz mnie tu samej zostawić w czasie posiłku,ponieważ istnieje obawa, że coś sobie zrobię tym tępym nożem, tak? – zapytałam,chwytając jednocześnie metalowy sztuciec. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Jest to obawa potwierdzona, panienko. Miesiąc temupróbowała panienka sobie podciąć żyły. Mimo, iż nóż ten nie jest najostrzejszy,udało się panience zranić do krwi. Całe szczęście, że Sem właśnie wchodził dopanienki pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Tak… Ja to mam jakieś idiotyczne szczęście… Jeśli ktokolwiekchciałby wiedzieć, jak było naprawdę, nie musiałabym jeść teraz wszelkichposiłków w obecności co najmniej jednej osoby. Z reguły był to Marco, choćczasami zdarzali się inni. Wydawać by się mogło: co ona wygaduje? Skoro przezcałe dnie siedzi sama, wizyta kogokolwiek będzie zawsze jak najbardziejpotrzebna, to jednak pragnę od razu odpowiedzieć: na cholerę jest mi potrzebnetakie towarzystwo. Kiedy jestem sama, mogę sobie wyobrazić, że nie tylko ja jemobiad. Widzę wtedy mnie, zarysy (tak, zgadza się, tylko zarysy, bo moja pamięćjest dziurawa jak ser szwajcarski…) rodziców i brata, siedzących wokół dużego,dębowego stołu. Posiłek zjadamy wspólnie wśród przeróżnych żartów i rozmówdotyczących błahych tematów. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Kiedy jestem sama, istnieje większe prawdopodobieństwo, żeodwiedzi mnie Amira i poda choćby jedną prawdziwą informację z realnego świata…Chociaż… nie chce mi wyjawić, ile to już czasu minęło… Może nie chce mniezałamywać…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">A jak to było z tym ‘podcinaniem sobie żył’?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">To proste. Na mojej lewej dłoni pojawił się znowu ten dziwnyznak- kontur kota z jakimiś dziwnymi szlaczkami wewnątrz. Kiedy tylko godotknęłam, poczułam, jakby ktoś przykładał mi do owej dłoni rozgrzane doczerwoności żelazo. Mniej więcej taki ból. Nie spodziewałam się czegoś takiego,więc krzyknęłam zaskoczona i chwyciłam po pierwszą rzecz, jaką miałam pod ręką-nóż. W tym momencie poczułam, że jeśli rzucę tym nożem w ścianę, on się od niejnie odbije, tylko poleci gdzieś dalej. Takie dziwne uczucie władzy nadwszystkim, potęgi. Wtedy do pokoju wszedłeś ty, Semie i zobaczyłeś, jakwpatruję się w swoją dłoń i ostrze. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- To się znowu pojawiło! Powiedz mi, powiedz co to za kot!Podobno wiecie wszystko, a nie możecie ustalić co może oznaczać ten mały kotek?!Podobno jesteście agentami, a w serialach kryminalnych, agenci zawsze wszystkorozwiążą. Wszystkiego się dowiedzą! – krzyczałam, waląc pięściami w poduszkę. Wtym momencie podszedłeś do mnie, wyciągnąłeś scyzoryk z kieszeni, rozłożyłeśostrze, chwyciłeś moją dłoń i naciąłeś lekko jej wewnętrzną stronę. Chwilępóźniej patrzyłam już na długą cienką kreskę, z której wypływała krew. Zgodniez twoim poleceniem pozwoliłam, ażeby krew ściekała sobie spokojnie na białeprześcieradło. Wymazałam nadgarstek w owej plamie, a wtedy ty zawołałeś, żewłaśnie próbowałam się zabić. Ludzie znaleźli się w pokoju po kilku sekundach,co mnie porządnie zaskoczyło: brawo dla agentów, test sprawnościowy zdany napięć. Ktoś zabrał pościel, ty zająłeś się szybko opatrzeniem mojego nadgarstka.Jakoś tak ’przez przypadek’ obandażowałeś mi całą dłoń, przez co nikt nie mógłzobaczyć znaku. Sprawa ta zakończyła się dla mnie i plusem, i minusem. Niktnowy nie dowiedział się o tym kocie, ale za to nie mogę się czuć spokojnie ikomfortowo podczas posiłków, a także kilka razy w ciągu dnia, kiedy toprzychodzą do mnie niespodziewani goście, ażeby przekonać się, czy czegoś znowunie odstawię…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Obiad ledwie dzióbnęłam widelcem. Powiedziałam, że dziś niemam apetytu i jestem potwornie zmęczona. Marco kiwnął tylko głową na znakzrozumienia, zabrał tacę i wyszedł, a ja mogłam spokojnie wrócić do rozmyślańna różne tematy. Spojrzałam w kierunku łóżka, przykrytego teraz czerwonymkocem. Przy samej poduszce leżał zeszyt, którego jeszcze nie otworzyłam odczasu jego otrzymania, a szafce nocnej znajdowały się długopisy. W pokoju, wktórym obecnie mieszkałam było jeszcze kilka rzeczy: mała komoda wykonana zciemnego drewna, jakieś biurko z przysuniętym do niego krzesłem. Na biurku mała lampka. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Rozejrzałam się po pokoju. To chyba wszystko. Żadnych cudówtechniki poza światłem na baterie. Nie miałam ani jakiegoś telewizora, anikomputera, ani chociaż odtwarzacza muzyki czy radia…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Szybko rozgrzałam mięśnie i po chwili zaczęłam sięrozciągać. Pobiegać nie mogę, skorzystać z siłowni też nie, więc chociaż trochępoćwiczę gibkość i elastyczność. Oczywiście ta przeklęta kostka musi mnieboleć! Czy już samo siedzenie tutaj nie jest wystarczającą karą? Jestem pewna,że gdyby tylko chcieli, przywróciliby ją do zdrowia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"> Właśnie usiadłam naszpagacie, kiedy w pokoju pojawiła się Amira. Jak zwykle widać po niej było, żejest porządnie zdenerwowana, choćstarała się to jakoś ukryć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Co słychać, Luani? Trzymasz się jakoś? – spytała ledwiesłyszalnym szeptem duszyca [nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie tookreślenie, choć podkreślane przez Worda jako błąd, brzmi świetnie^^”].</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Amiro, nie sądzisz, że to najgłupsze pytanie, jakie mogłaśzadać? Dobrze wiesz, że dosyć mam już tego więzienia – odpowiedziałam równiecicho, zmieniając pozycję na najzwyczajniejsze siedzenie na podłodze, opierającsię jednocześnie o łóżko. – Dowiedziałaś się czegoś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Wśród duchów krążą plotki, że Hao jednak nie zginął, tylkogdzieś się ukrywa i zbiera siły…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Czy on się nigdy nie podda? – przerwałam jej,zastanawiając się jednocześnie nad powagą tych słów. – Ale przecież plotki teistnieją od jakiegoś czasu, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Ostatnio się nasiliły. Niektóre duchy, jak i szamani sązdania, że ten okropny huragan z zeszłego tygodnia jest jego sprawką…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Huragan? O czym ty mówisz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- No, w zeszły poniedziałek był ogromny huragan na terenie Niemiec,co się nigdy dotąd nie zdarzało. Prawie dwa tysiące zabitych, drugie tylerannych… Straty są ogromne… - słuchałam tego wszystkiego, nie mogąc w nicuwierzyć. Czułam, że słabo mi się robi. Ludzie na zewnątrz giną i cierpią, a jatu siedzę zamknięta i nic nie mogę zrobić! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Amira podniosła mnie z podłogi i usadowiła na łóżku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Nie zamierzam tu dłużej siedzieć. Muszę uciec – mówiłamto, zaciskając jednocześnie dłonie w pięści. Po policzkach popłynęły mi łzy.Znowu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Luani, myślisz, że jak dla mnie twoje siedzenie tutaj jestnajlepszą rzeczą na świecie? Wręcz przeciwnie. Źle się dzieje, a ja nic niezrobię bez mojej opiekunki. Dlaczego dałaś się wtedy złapać?! Gdyby nie to…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Teraz zwalasz winę na mnie? Jak śmiesz! Dobrze wiesz, żenie zrobiłam tego celowo! Byłam pewna, że mnie nikt nie widzi! Sądziłam, że wzwykły dzień nie będzie nikogo na tej małej ścieżce, że nikt mnie nie zobaczypodczas używania wachlarza! Ktoś musiał im dać cynk… Nim się obejrzałam, jakiśtajniak celował do mnie z najprawdziwszej broni – głos zaczął mi się łamać odłez.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Przepraszam cię, Luani… Nie powinnam…Zastanawiam sięjednak, w jaki sposób oni mogli to wszystko zorganizować… Przecież to ludzie,oni nie powinni widzieć duchów, a tymczasem nie mogę tu siedzieć dłużej niżzaledwie kilka minut, ponieważ czuję się coraz bardziej zmęczona, rozumiesz?Ja, duch, czuję się zmęczona! Zupełnie, jak po jakimś ciężkim treningu!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Skoro mowa o treningu: jak już pewnie zauważyłaś,pożyczyłam sobie zasłonkę z tego pokoju i zamierzam się dzięki niej uwolnić.Szkoda tylko, że nie możesz mi w tym pomóc…Choć właściwie… Nie wiesz może,gdzie są przechowywane moje rzeczy? – spytałam, powstrzymawszy nareszcie łzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Z tego co wiem, na parterze. Sprawdzę dokładnie gdzie.Postaram się wrócić jak najszybciej i cię jakoś wesprzeć. Muszę iść. I takjestem tu zbyt długo, w każdej chwili ktoś tu może wejść.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Do zobaczenia. Pamiętaj tylko, że póki co nie wiedzą ozasłonce. To jest ich pierwszy błąd odkąd mnie przetrzymują i zamierzam towykorzystać. Jeśli zaczną cokolwiek podejrzewać, znowu mnie gdzieś wywiozą. Awłaśnie, gdzie ja jestem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Yokohama, niedaleko Tokio – odpowiedziała Amira – dozobaczenia – dodała jeszcze i już jej nie było.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"> Tokio to chybastolica Japonii, nie? A Japonia należy do Azji chyba… Zaraz, AZJI?! To jajestem w Azji? Myślałam, że znowu w Europie…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"> Spojrzałam na swoją lewą dłoń. Kontur kota, awewnątrz jakieś znaczki. W tym momencie okropny ból zaczął wracać, a ja niemogłam zrobić nic innego, jak tylko krzyczeć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Panienko, spokojnie! Nic się przecież nie dzieje! – wołał Marco,przytrzymując moje ręce zaciśnięte w pięść. Dotykając znaku, czułam, że zarazzacznę wszystko niszczyć z bólu, a jednocześnie nie mogłam pozwolić na to, byktoś zobaczył ten ‘tatuaż’.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Co jej się stało, Marco? – zapytał jakiś inny mężczyzna,biorąc coś do ręki. Zamglonym od bólu wzrokiem zauważyłam błysk igły odstrzykawki. Nie mogłam na to pozwolić! Ja nie… </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Panienko, wszystko będzie dobrze. To tylko lekuspokajający – w czasie, gdy Marco mówił to zdanie, czułam coraz większybezwład i ciężkość. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Ostatnie, co zobaczyłam, to przerażone oczy blondyna. Potemnastała ciemność, przerwana na chwilę obrazami ognia i konturem człowieka. Tomusiał być ten Hao, nikt inny! Jednakże w jego spojrzeniu było coś, co dobrzeznałam… Chyba… Och, o ile łatwiejsze byłoby to wszystko, gdyby moja pamięćcałkowicie wróciła</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">- Droga Luani, jak widzisz- jestem – czułam, że jegospojrzenie przewierca mi czaszkę, a do tego jego śmiech powoduje, że zarazzwariuję. Przecież ja do jasnej ciasnej znam ten śmiech! Tylko skąd?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Widzę, że bardzo polubiłaś swoje nowe życie – jego śmiechstawał się coraz gorszy, wprost nie do opisania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">Proszę, ja się chcę obudzić! Ja chcę uciec z tego koszmaru!– krzyczałam, a łzy utworzyły strumienie na moich policzkach. – Ja nic niezrobiłam! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span">POMOCY!</span></div>
<div style="border-bottom: windowtext 1.5pt solid; border-left: medium none; border-right: medium none; border-top: medium none; mso-element: para-border-div; padding-bottom: 1pt; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border-bottom-style: none; border-left-style: none; border-right-style: none; border-top-style: none; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm; text-align: left;">
<span class="Apple-style-span"></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span class="Apple-style-span">* Amira- imię Libijskie, oznaczające tyle, co „przywódczyni”„księżniczka”</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5449401797813876555.post-40783196914733033302012-04-09T16:32:00.004+02:002012-04-09T16:41:06.967+02:00Prolog<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana; font-size: x-small;"> <span style="font-size: small;"> Pewna jedenastolatka (dziewiętnaście dni przed dwunastymi urodzinami,co odliczała głośno, aby przypadkiem ktoś z jej rodziny nie ważył się o tym zapominać) otworzyła z niepokojem oczy, upewniając się po chwili, iż znajdujesię w swoim pokoju. Jak zawsze. Tylko skąd to przeczucie? Takie małe ‘coś’,siedzące wewnątrz człowieka, czego nie można się pozbyć. Dziewczynka westchnęła cicho, poczym podniosła się do pozycji półsiedzącej i spojrzała na zegar,wskazujący akurat godzinę piątą. Zrezygnowana opadła z powrotem na poduszkę, z zamiarem ponownego snu, przynajmniej do godziny ósmej… </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">Już pięć minut później stała przed lustrem ze szczotką wręku, próbując jakoś zapanować nad niesfornymi blond kosmykami, które na siłęmusiały się poplątać w niezliczoną ilość loków. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Słoneczko, daj, pomogę ci – usłyszała nagle i odwróciła się w kierunku głosu, uśmiechając się do swojej matki, czterdziestoletniej kobiety o ciemnobrązowych włosach, okalających drobną i bladą twarz zidentycznymi oczami jak jej, lawendowymi. Kobieta uśmiechała się delikatnie,zaplatając długi do pasa warkocz z włosów córki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Mamo – zaczęła po chwili dziewczynka, bawiąc się swojąpidżamą w groszki – czy ty kiedyś czułaś, że może stać się coś złego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Luani, twoje zdolności są jeszcze na bardzo niskim poziomie, więc myślę, że nie powinnaś się martwić o ewentualne urzeczywistnienie swoich obaw – odpowiedziała szatynka, głaszcząc córkę pogłowie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Może i masz rację, ale to takie dziwne uczucie… No nic, ubiorę się tylko i trochę potrenuję w lesie z Amirą – odpowiedziała pewnym głosem, lecz po chwili, widząc spojrzenie matki, dodała – oczywiście najpierw pościelę łóżko, zjem śniadanie i posprzątam pokój. Nie musisz się niczego obawiać. W końcu nie będę sama. Amira na pewno dopilnuje, żeby nic mi się niestało i żebym wróciła na czas, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Zgadza się, panienko – oznajmił nowy głos, należący dodwudziestokilkuletniej postaci kobiety, ubranej w jasnoczerwony arabski strójtancerki z bordową chustą przewiązaną na biodrach, lekkimi baletkami w tym samym kolorze i kilkoma złotymi bransoletkami, zawieszonymi na lewym nadgarstku. Jej wiśniowe, związane w warkocz włosy sięgały ramion, a złote oczy połyskiwały radośnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Amiro, tylko pamiętaj, że moja córka jeszcze nie jest natyle silna, aby walczyć z pomocą wachlarza. Jedyne, co jej się w tej kwestii udaje to dość pokaźna liczba skaleczeń, a już niedługo koniec roku szkolnego i nie chciałabym, żeby odbierała świadectwo cała poraniona.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Mamo! – zawołała z wyrzutem Luani – nie pokaleczę się, anawet jeśli, użyję tego kryształku i ranki się zagoją – zakończyła, wskazującna mały, przezroczysty kamień w kształcie kropli, zawieszony na srebrnym łańcuszku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Dobrze wiesz, że za jego pomocą raczej możesz leczyć kogoś, a nie siebie –zaczęła odpowiedź kobieta, jednak widząc spojrzenie swojej córki, odparła w końcu: „już dobrze, możesz iść”, poczym pocałowała córkę wczoło i wyszła z pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Amiro, dlaczego mnie nie broniłaś? Przecież ja wcale nie jestem taka beznadziejna, radzę sobie dużo lepiej niż wcześniej – dziewczynka fuknęła w kierunku ducha tancerki, składając ręce na potwierdzenie ‘największej obrazy świata’, co jakoś nie zrobiło specjalnego wrażenia na rozmówczyni, bo zupełnie ignorując ton Luani, odpowiedziała spokojnie:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Może i w twoich działaniach jest trochę więcej zdecydowania i siły, jednakże nadal sporo ci brakuje do Josha, pogódź się ztym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Jesteś okropna! Na pewno radził sobie tak, jak ja, gdy byłw moim wieku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Tak się składa, że twój brat miał swoje mocniejsze i słabsze strony. Umiejętności walki szamańskiej i ataków myślowych, opanowałdużo szybciej i to na odpowiednio wysokim poziomie, jednakże zupełnie sobie nieradził z niektórymi z innych aspektów szamaństwa. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- A nie mówiłam?! Zobaczysz, że kiedy ja będę miała szesnaścielat, moje umiejętności będą znacznie poważniejsze niż jego. Poza tym, jeśli chodzi o uzdrawianie, ja już jestem lepsza! – zawołała ze śmiechem dziewczynka,zakładając pospiesznie ubrania sportowe o bliżej nieokreślonej barwie (Nie ma to jak częste i w dodatku z reguły niezaplanowane upadki na ziemię, trawę, czyróżnego rodzaju błota; nie, żeby ubrania nie były prane, oczywiście, że były,jednak tych plam już się nie dało wyczyścić^^”). Już po chwili wybiegła zadowolona z domu, w ręku trzymając duży wachlarz, wykonany z mocnego, srebrnego materiału z namalowanymi nań napisami: Dobro, Miłość, Nadzieja, Światło w języku japońskim po jednej stronie i: Mrok, Zło, Śmierć, Ból podrugiej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">- Amiro, zobaczysz, kiedy rozpocznie się Turniej Szamanów,będę silniejsza od mojego brata i to ja będę reprezentowała klan Mahare! –zawołała radośnie lewendooka, na co odpowiedział jej głośny śmiech ze stronyducha tancerki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">__________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Verdana;">No, to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że zaciekawiłam tym oto początkiem i od razu muszę wspomnieć, iż to, co czytaliście powyżej jest tylko prologiem, stąd taka, a nie inna długość. Następne rozdziały będą już z pewnością dłuższe :)</span></div>Lionesshttp://www.blogger.com/profile/07045087547674821433noreply@blogger.com1