poniedziałek, 9 kwietnia 2012

1.6 Pomoc

Uderzenie. Kolejne. Jeszcze jedno. A pomiędzy tym wszystkim krzyki i wyzwiska. Tak mniej więcej wyglądała sytuacja w Yokohamie, kiedy wszyscy obudzili się po trzech godzinach. Najbardziej jednak dostawało się pewnemu piętnastoletniemu chłopakowi od innego mężczyzny o blond włosach i charakterystycznych okularach, które non-stop poprawiał.
- Taki z ciebie bohater?! Dobrze wiedziałeś, że nie musisz nic robić, skoro Mahare zdecydowała się mówić, ale nie, wielki pan Tao przekonał jakimś cudem wszystkich, aby nie pilnowali należycie dziewczyny. Do tego jeszcze zmusiłeś nas, żebyśmy oddali jej ten kamyczek! Za kogo nas uważasz?! Chcesz się pochwalić przed swoim ojczulkiem, że jesteś lepszy od całego świata szamanów?
- Naprawdę myślałeś, Marco, że ona zamierza cokolwiek powiedzieć? – odpowiedział pytaniem na pytanie nastolatek, kiedy tylko starł sobie krew z wargi. – Mam nadzieję, że już wystarczająco się powkurzałeś i teraz się nareszcie uspokoisz. A tak w ogóle to gdzie się podziała twoja pani z puszki? Czyżby się biedactwo rozchorowało? – Ren przyglądał się z wyższością swojemu rozmówcy, czekając na jakąś niezwykle elokwentną wypowiedź z jego strony, jednakże ta jakoś długo nie następowała. – Może i ty masz czas na gadanie, ale ja niestety nie, ponieważ chciałbym odnaleźć Mahare i pomóc jej w zdradzie innych sekretów niż strach przed wodą i fałszywy sposób na duszki natury – odpowiedział jeszcze Ren i jak gdyby nigdy nic, po prostu wybiegł z budynku, a tam czekał już na niego jego biały koń, na którym miodooki ruszył w pościg za dziewczyną.

- Ja rozumiem, że już dawno nie ćwiczyłaś i tak dalej, ale sama musisz przyznać, że złamanie sobie ręki pół godziny po zeskoczeniu z grzbietu Malkii to chyba jest lekka przesada – odezwała się zaczepnie Amira, kiedy lawendooka próbowała stworzyć za pomocą gałęzi i bluzy prowizoryczny temblak. Dziewczyna tylko głośno westchnęła i po raz kolejny zdjęła z szyi swój naszyjnik.
- Jak to jest, że potrafię uleczyć innych, ale siebie nie mogę, co? Wyobrażam sobie, jak kość ładnie się goi, mówię w jakimś niezrozumiałym języku andohejskim, a tu guzik. Zresztą nieważne. Dam sobie radę, bo przecież nazywam się Luani Mahare, czyż nie? – dziewczyna uśmiechnęła się lekko do obu duchów, jednakże zaraz spoważniała i szybko zawiesiła łzę na szyi.
I jak, Mahare, ucieczka się udała?” – lawendooka podskoczyła w miejscu i obejrzała się wokół, jednak nikogo oprócz duchów nie zauważyła. Znowu mówił do niej ten dziwny głos!
- Coś się stało? – zapytała przestraszona Amira, a lwica zawarczała lekko.
Gdyby chciało ci się poczekać, zaoferowałbym małą podwózkę tam, gdzie sobie życzysz. Tylko nie mów nic o tym swojemu duchowi, bo jeszcze się przestraszy i wpadnie w panikę”-
Luani zastanowiła się co zrobić. Niby uczyła się już kiedyś telepatii i mogłaby odpowiedzieć na wezwania tego dziwnego głosu, ale bez poznania chociażby jego imienia, czy wyglądu twarzy… To było praktycznie niewykonalne. W obie str… Zaraz! Skoro ten ktoś może porozumiewać się z nią, na pewno już ją widział, a do tego wie jak się nazywa. Dziewczyna postanowiła to w pewien sposób wykorzystać, jednak najpierw uśmiechnęła się przepraszająco do duchów i powiedziała, że po prostu musi chwilkę odpocząć.
Możesz…”- lawendooka wykorzystała te słowa(można powiedzieć, że je jakoś złapała i próbowała przeciągnąć w swoją stronę)  i z całej siły postarała się przeniknąć do umysłu rozmówcy. Było to zadanie niełatwe, jednak w końcu się udało.
~ Możesz mi powiedzieć, skąd mnie niby znasz i dlaczego grzebiesz mi w głowie? – zapytała dziewczyna i wyczuła pewne zdziwienie po drugiej stronie.
Nie wiedziałem, że będę miał przyjemność ratowania kogoś, kto również posiada moc telepatii. Muszę przyznać, że to bardzo miła niespodzianka” – odpowiedział ów głos, a Luani lekko się uśmiechnęła i zarumieniła. Więcej już się do siebie w najbliższym czasie nie odzywali, ale dziewczyna przeczuwała, że niedługo spotkają się naprawdę.

Nastolatka szła przez kolejne dwie godziny powolnym i pełnym bólu marszem, jednakże wkrótce zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać. Malkia ukryła się z powrotem w krysztale, bowiem „teraz istnieje większe prawdopodobieństwo spotkania innych ludzi, a ja niestety nie jestem takim duchem jak inni i mnie mogą zobaczyć wszyscy, nawet ci spoza świata szamańskiego”. Tak to przynajmniej brzmiało w wykonaniu lwicy, a ani blondynka, ani jej duch, nie chciały tego sprawdzić. Tancerka doradziła Luani, gdzie powinna się położyć, jednak tamta już nie słuchała, bowiem po prostu ułożyła się pośród jakiś nietrujących krzewów, gdzie na pierwszy rzut oka nikt nie mógł jej zobaczyć i zasnęła, układając sobie ręce pod głową.

Po jakimś czasie dziewczyna obudziła się przerażona i zaczęła rozglądać wokół, próbując sobie przypomnieć, gdzie też się może znajdować, jednakże nic nie przychodziło jej do głowy.
- No, skoro już nie śpisz, to mam nadzieję, że możemy ruszać dalej, prawda? – spytała spokojnie Amira, nie zwracając najmniejszej uwagi na zachowanie nastolatki.
- Czy ty też to czujesz? – zapytała po chwili blondynka, kiedy wstała i zrobiła kilka kroków do przodu. – Zupełnie, jakby ktoś mnie obserwował… - dodała już ciszej, poczym spojrzała na wielką sosnę, która rosła w pobliżu. Coś tam z pewnością było, tylko co?

Nagle dziewczyna usłyszała cichy świst, a kiedy odwróciła się w jego stronę, zauważyła lecące ku niej talizmany (takie karteczki). Lawendooka w ostatniej chwili zdołała jakoś im umknąć, ale tym samym wyskoczyła tuż przed białego konia, który stał na leśnej ścieżce. „Co tu się dzieje?” zapytała w myślach dziewczyna, zatrzymując się na sekundę przy stworzeniu. O sekundę za długo. Jeden z talizmanów trafił dziewczynę w plecy, przez co w ogóle nie mogła się ruszyć, ani niczego powiedzieć. Była zdana całkowicie na wolę innych, chociażby tego, który to uczynił…

**
Dwie godziny wcześniej, kiedy Luani jeszcze śpi:

- Wyjaśnij mi jeszcze raz, Tao, dlaczego ja cię niby posłuchałam? – zapytała gniewnie Amira, a Ren tylko westchnął w odpowiedzi. – Jako duch stróż, powinnam Luani chronić, a nie zdradzać ją. Co z tego, że jak twierdzisz „chcesz jej pomóc”, skoro oznacza to, że musiałam użyć tego samego proszku co w Yokohamie, a do tego jeszcze przekazuję ci, gdzie też ona się teraz znajduje?
- Posłuchałaś mnie, ponieważ wiesz, że inaczej zrobić nie możesz. Mahare jest zbyt słaba, żeby miała sobie sama poradzić, dlatego szukasz dla niej pomocy. I dobrze, bo wiedz, że póki co, w nosie mam te całe przepisy i umowy, a po prostu chcę dziewczynę uratować przed resztą tych wariatów – odpowiedział wyjątkowo spokojnie chłopak, skupiając się znowu na drodze. W pewnym momencie wyjął z zawieszonej na koniu torby kilka talizmanów, które przed kilkoma dniami podarowała mu Jun i zaczął obmyślać plan, co ma zrobić, aby uzyskać zaufanie blondynki.

2 komentarze:

  1. Wiesz, mogłabyś napis w nagłówku zrobić nieco ciemniejszy, co jest mało widoczny, a tak, to reszta super. :)
    Zapraszam na nowy part na http://shaman-no-sekai.bloog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to tło było cały czas w tym kolorze? Nie pamiętam go. :P I co, dalej obrażona na Onet? ^^" Mnie wp też czasem odwala. :P
    Zgodnie z życzeniem zapraszam na http://shaman-no-sekai.bloog.pl/ na nowy part. :)

    OdpowiedzUsuń